Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Robert Kędzierski
Robert Kędzierski
|
aktualizacja

Postrach z Polski? "Na polskie produkty panuje boom"

Podziel się:

Europejski przemysł zbrojeniowy rośnie przez wojnę w Ukrainie. – Wstępne szacunki mówią, że wojna na pewno nie skończy się w tym roku. Najbliższe lata, nawet jeśli konflikt dobiegnie końca, to czas prosperity dla branży zbrojeniowej – ocenia w rozmowie z money.pl Mariusz Cielma z "Nowej Techniki Wojskowej".

Postrach z Polski? "Na polskie produkty panuje boom"
Na zdjęciu: czołg Leopard 2, pojazd minowania narzutowego BAOBAB-K, transporter opancerzony Rosomak (East News, Pawel Wodzynski)

Wojna w Ukrainie, która trwa od ponad dwóch lat, jest nie tylko wydarzeniem społecznym i politycznym. Ma też wielkie znaczenie gospodarcze. Zyskują bowiem spółki, które specjalizują się w produkcji szeroko pojętego uzbrojenia.

Firmy zbrojeniowe z rekordowymi notowaniami

Przykładów jest sporo. Rheinmetall, niemiecki producent systemów obronnych, pojazdów opancerzonych i uzbrojenia, notuje rekordy na giełdzie. Obecny kurs przebija poziom 441 euro, co jest najwyższą wartością w historii. Nie jest zaskoczeniem, że notowania spółki zaczęły piąć się w górę w lutym 2022 roku – po napaści Rosji na Ukrainę.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Apel Dudy do przywódców. Ekspert: nikt na świecie o tym nie mówi

Thales, francuska firma zbrojeniowa, która dostarcza klientom cywilnym i wojskowym różnorodne rozwiązania m.in. z dziedziny lotnictwa, kosmosu, obronności i bezpieczeństwa, również zyskuje. Jej aktualne notowania sięgają 146 euro, co stanowi rekordowo wysoki poziom.

Brytyjski gigant BAE Systems, jedna z największych firm zbrojeniowych na świecie, specjalizuje się w produkcji samolotów bojowych, okrętów wojennych, systemów radarowych i uzbrojenia. I jej notowania osiągnęły rekordowy poziom 67 dol.

I wreszcie Airbus, europejski koncern lotniczy kojarzony głównie z lotnictwem cywilnym, ale wytwarzający też samoloty wojskowe, systemy rakietowe czy satelity – także jest na tej liście. Akcje spółki zanotowały historyczny poziom – blisko 161 euro.

Kupują polskie Kraby i Pioruny

Mariusza Cielmy wzrosty zbrojeniowych spółek w ogóle nie dziwią. – W ślad za wojną zawsze idą pieniądze i zwiększone inwestycje w określone gałęzie gospodarki. Na pewno taką gałęzią jest zbrojeniówka – do tej pory raczej traktowana przez Unię Europejską po macoszemu. Dziś mamy jednak wysyp i środków finansowych na zakupy uzbrojenia, i programów związanych z rozbudową zdolności produkcyjnych – mówi w rozmowie z money.pl.

Wskazuje, że popyt na jeden konkretny produkt jest z oczywistych względów olbrzymi.

– Konflikt w Ukrainie zasysa przede wszystkim amunicję. I to z całego wolnego świata. I już to oznacza, że przemysł zbrojeniowy Europy, w tym Polski, na pewno będzie mógł liczyć na wysoką koniunkturę. Na pewno jesteśmy na fali wznoszącej – mówi ekspert od wojskowości.

Trudno określić, jak długo ten etap potrwa. Wstępne szacunki mówią, że konflikt na pewno nie skończy się w bieżącym roku. A jeśli dojdą do tego zmiany polityczne w Stanach Zjednoczonych, to trzeba zakładać, że rozwój zbrojeniówki w Unii Europejskiej to nie tylko biznes, ale i konieczność zapewnienia bezpieczeństwa dla naszej części Europy. Bez oglądania się na USA – dodaje.

Nasz rozmówca tłumaczy, że wojna w Ukrainie wymaga dwóch skrajnych podejść do kwestii uzbrojenia.

– Można powiedzieć, że polski przemysł zbrojeniowy opiera się na dwóch gałęziach. Jedna to gałąź "posowiecka". Jest teraz niezbędna. Ukraina – pomimo dostaw sprzętu z Zachodu, które i tak są coraz mniejsze – ciągle walczy orężem posowieckim – przypomina Cielma.

Podkreśla, że w Polsce jest bezpieczna, oddalona od frontu baza przemysłowa i remontowa, która jest w stanie zaopatrywać w amunicję posowieckich kalibrów. – Remontować sprzęt, który być może pamięta czasy Układu Warszawskiego, ale nadal jest przydatnym narzędziem na tej wojnie. Zresztą widać to po drugiej stronie. Rosja w dużej mierze korzysta z zapasów, które zgromadził Związek Sowiecki i jego armia – dodaje ekspert.

Druga gałąź przemysłu to nowoczesność. Tu łatwo wymienić polskie produkty, które cieszą się zainteresowaniem. Takim przykładem jest armatohaubica Krab. Ale modeli systemów artyleryjskich w Europie nie brakuje, jest ich przynajmniej kilka. Natomiast my weszliśmy już na etap zwiększania produkcji. W hucie Stalowa Wola mają powstać cztery nowe hale, co jasno pokazuje, że produkcja Kraba powinna się co najmniej podwoić – mówi nasz rozmówca.

Jest jeszcze jeden polski "wynalazek", który cieszy się powodzeniem i podbija Zachód. To ręczne zestawy przeciwlotnicze na czele z polskim Piorunem.

– Nie bez powodu Piorun sprzedaje się też do państw NATO. I to bogatych, takich jak Norwegia. Kraj ten mógł wybrać ręczny system przeciwlotniczy, jaki by tylko sobie zaplanował – amerykański lub francuski. A wybrano polski produkt. Do tej pory to się nie zdarzało, by bogate, stare kraje NATO, wybierały polskie zaawansowane uzbrojenie. Inną niszową na rynku ciekawostką, może być także pojazd minowania narzutowego Baobab, a miny przeżywają na wojnie w Ukrainie renesans – mówi Cielma.

W tym są duże szanse dla Polski. Niedawno produkowaliśmy 300 Piorunów rocznie, teraz ma to być 1000 i więcej. Na niektóre polskie produkty panuje więc boom. I to na te, które są technologicznie zaawansowane, nie są posowiecką spuścizną – ocenia rozmówca money.pl.

Dodaje, że skorzystają też inni – na zlecenia mogą liczyć też zakłady amunicyjne, czy spółki takie jak Nitro-Chem, jeden z największych producentów trotylu.

Dobra koniunktura może potrwać lata

Jak długo zwiększona liczba zamówień może się utrzymać? Według Cielmy najbliższe lata, nawet jeśli wojna w Ukrainie się skończy, to lata prosperity.

Raczej nikt nie może zakładać, że zbrojeniówka w Polsce i Europie będzie się redukować. Pojawiają się pytania, jak na przysłowiowe "wczoraj" zwiększyć jej moce produkcyjne – nie tylko dla polskiego i ukraińskiego wojska – wskazuje ekspert od wojskowości.

Dodaje, że to, co dzieje się w Rosji, powinno być dla Polski nauczką. – Tam minister Szojgu odbywa szereg tzw. gospodarskich wizyt, gani dyrektorów fabryk, że produkują za mało. Europa ma tu sporo do nadrobienia – ocenia.

Myśliwce, czołgi i helikoptery z Europy

Europejski przemysł zbrojeniowy jest zaawansowany technologicznie i oferuje szeroki wachlarz produktów.

Niemcy słyną z produkcji czołgów Leopard 2, transporterów opancerzonych Boxer i systemów przeciwlotniczych Patriot.

Francja jest znana z produkcji myśliwców Rafale, helikopterów szturmowych Tiger i pocisków manewrujących SCALP.

Włochy specjalizują się w lekkich pojazdach opancerzonych, takich jak IVECO LMV, oraz w produkcji śmigłowców AgustaWestland.

Wielka Brytania produkuje myśliwce Eurofighter Typhoon, pociski manewrujące Storm Shadow i okręty podwodne typu Astute.

Polski przemysł zbrojeniowy

Polska ma również znaczący przemysł zbrojeniowy. Największymi zakładami produkującymi uzbrojenie nad Wisłą są Polska Grupa Zbrojeniowa (PGZ) i Huta Stalowa Wola. PGZ to holding skupiający ponad 50 spółek z branży obronnej, w tym zakłady produkujące amunicję, pojazdy opancerzone (np. transportery Rosomak), systemy radiolokacyjne i broń strzelecką.

Huta Stalowa Wola specjalizuje się w produkcji systemów artyleryjskich, w tym wspomnianych samobieżnych haubic Krab i moździerzy Rak.

W Polsce działają też zakłady produkujące amunicję, takie jak Zakłady Metalowe Mesko w Skarżysku-Kamiennej czy wymienione wyżej Zakłady Chemiczne Nitro-Chem w Bydgoszczy.

Wojna w Ukrainie wpłynęła na wzrost zamówień i przychodów europejskich firm zbrojeniowych. Wiele krajów, w tym Niemcy, Francja i Polska, zdecydowało się na zwiększenie wydatków na obronność w obliczu zagrożenia ze strony Rosji.

Ukraina, broniąc się przed rosyjską agresją, stała się również ważnym odbiorcą uzbrojenia z Europy. Kraje takie jak Niemcy, Polska czy Czechy przekazały jej znaczące ilości sprzętu wojskowego, w tym czołgi, artylerię i systemy obrony przeciwlotniczej.

Eksperci nie mają wątpliwości, że trend wzrostowy w europejskim przemyśle zbrojeniowym w najbliższych latach się utrzyma. Wojna w Ukrainie uświadomiła wielu krajom konieczność modernizacji i rozbudowy sił zbrojnych.

A napięcia geopolityczne na świecie, w tym rywalizacja między USA a Chinami, mogą skłonić państwa do większych inwestycji w obronność. Europejskie firmy zbrojeniowe, dzięki swojemu doświadczeniu, technologii i jakości produktów, mają szansę skorzystać na tym trendzie i umocnić pozycję na globalnym rynku uzbrojenia.

Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl

Jak odnajdujesz się w cyfrowym świecie? Weź udział w badaniu.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
przemysł
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl