"Konfrontacja militarna staje się możliwą opcją dla Kremla", stwierdził Khal podczas wydarzenia zorganizowanego przez Niemiecką Radę Stosunków Zagranicznych, cytowany przez portal tygodnika "Zeit".
Zakłada on, że do końca dekady rosyjskie wojsko będzie w stanie, zarówno pod względem personalnym, jak i materialnym, przeprowadzić atak na Zachód.
Nie atak na szeroką skalę, ale podważanie art. 5
Według Kahla nie należy spodziewać się ataku na szeroką skalę na europejskie kraje NATO. Rosja mogłaby raczej próbować podważyć obowiązek udzielania pomocy określony w Traktacie Północnoatlantyckim - i w ten sposób doprowadzić do upadku zachodniego sojuszu, czytamy.
Kahl przytoczył oceny BND, zgodnie z którymi wysocy rangą przedstawiciele rosyjskiego rządu mają obecnie wątpliwości co do tego, "czy obowiązek udzielenia pomocy na mocy art. 5 utrzymałby się w sytuacji nadzwyczajnej".
Szef BND powiedział, że obecnie nic nie wskazuje na konkretne zamiary wojenne Rosji.
Ale jeśli takie poglądy zyskają przewagę w rosyjskim centrum rządowym, ryzyko konfliktu zbrojnego w nadchodzących latach wzrośnie - dodała szef BND.
Zielone ludziki
Jako możliwy scenariusz Kahl wymienił m.in. ograniczoną interwencję z udziałem "zielonych ludzików" w krajach bałtyckich pod pretekstem ochrony mniejszości rosyjskiej. Rosji chodzi o porażkę NATO jako sojuszu obronnego, powiedział Kahl. Z punktu widzenia Rosji cel ten zostałby osiągnięty, gdyby art. 5 pozostał bezskuteczny w przypadku ataku.
Kahl stwierdził także, że Rosja będzie próbowała podzielić NATO przed ewentualnym wybuchem wojny. Mogłoby to nastąpić, na przykład, poprzez przeciągnięcie przez Rosję na swoją stronę poszczególnych państw członkowskich Sojuszu.
Władimir Putin "przetestuje czerwone linie Zachodu i doprowadzi do dalszej eskalacji" - twierdzi szef BND.