"Zwolennicy kupowania rosyjskiego gazu twierdzą, że może to obniżyć wysokie ceny energii w Europie, zachęcić Moskwę do negocjacji i skłonić obie strony do wdrożenia i utrzymania rozejmu" - pisze brytyjski dziennik.
Według źródeł "FT" rozwiązanie to znajduje poparcie w Berlinie i Budapeszcie.
Niektóre duże kraje członkowskie wywierają presję w sprawie cen energii, a to jest sposób, aby je ograniczyć - powiedział jeden z rozmówców gazety.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jednak pomysł ten, choć jest dopiero w fazie zalążkowej, budzi opór najbliższych sojuszników Ukrainy w UE.
- To szaleństwo. Jak głupi jesteśmy, żeby nawet myśleć o takiej opcji? - powiedział dziennikowi urzędnik z jednego ze wschodnich krajów Wspólnoty.
Stało się. Koniec z gazem z Rosji w Polsce
"FT" zauważa, że odrodzenie się debaty w UE na temat zakupów rosyjskiego gazu może być także problemem dla USA, które chcą zwiększyć eksport gazu skroplonego (LNG) do Europy.
Udział LNG z Rosji w UE spadł do 5 proc.
Jeszcze przed zaprzysiężeniem Donald Trump ostrzegł UE, że musi zobowiązać się do zakupu znacznych ilości amerykańskiej ropy i gazu, bo w przeciwnym razie nałoży na Wspólnotę cła.
Przed inwazją na Ukrainę Rosja dostarczała około 40 proc. gazu ziemnego wykorzystywanego w UE. Do 2024 roku udział ten spadł do 10 proc., a na początku 2025 roku - wraz ze wstrzymaniem tranzytu rosyjskiego surowca przez Ukrainę - do 5 proc. Ostatnim działającym rurociągiem łączącym Rosję i UE jest TurkStream, który dostarcza na Węgry około 7,5 mld metrów sześciennych gazu rocznie.