Niemiecka branża motoryzacyjna, delikatnie mówiąc, nie ma ostatnio najlepszego czasu. Tak jak i cały europejski sektor, którego trawią wysokie koszty produkcji i transformacji na elektromobilność. Spadający popyt w połączeniu z tańszą dla konsumentów konkurencją nie pomaga.
Problemy producentów samochodów jak Volkswagen, BMW czy Mercedes promieniują na dostawców części. Widać to np. po sytuacji koncernu Schaeffler, którego akcje spadły w tym roku o ponad 20 proc. Konsekwencje poniosą jego pracownicy w Europie.
Potentat poinformował we wtorek, że w latach 2025-2027 zamierza zredukować na tzw. Starym Kontynencie 4700 miejsc pracy. Najwięcej, bo 2800 w Niemczech. Dwa zakłady w Europie mają zostać zamknięte, jak podaje Reuters, ale nie zdradzono lokalizacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Problemy największej gospodarki Europy
Firma dzięki redukcji zamierza zaoszczędzić 290 mln euro do końca 2029 r. Zaznaczmy, że w skali całego globu koncern zredukuje zatrudnienie o ok. 3700 pracowników, bo część etatów zostanie przeniesionych z Europy.
Media już wcześniej zapowiadały, że problemy takich gigantów jak Volkswagen, który - przypomnijmy - planuje zamknąć co najmniej trzy fabryki w Niemczech oraz zwolnić dziesiątki tysięcy osób, zmniejszy działalność w innych zakładach w kraju.
Niemiecki Związek Okręgów i Gmin ocenił niedawno, że kryzys w VW może doprowadzić do problemów na obszarach wiejskich.
- Obecne wydarzenia w VW są nie tylko prawdziwym szokiem dla całych Niemiec jako miejsca prowadzenia działalności gospodarczej, ale także w szczególności dla firm zajmujących się zaopatrzeniem przemysłu motoryzacyjnego, z których większość działa na obszarach wiejskich - powiedział przewodniczący związku Achim Brötel (CDU) gazetom grupy medialnej Funke.