Pomysł wydłużenia tygodnia pracy to inicjatywa rządu prezydenta Yoon Suk-yeola, która jednocześnie jest odpowiedzią na postulaty grup biznesowych w Korei Południowej. Biznes narzeka, że nie może dotrzymać zakontraktowanych terminów.
Rozwiązaniem miałoby być wydłużenie tygodnia roboczego z 52 do 69 godzin. Pracodawcy mogliby je wprowadzić, gdy trzeba wykonać dużą liczbę zadań oraz obowiązków, ale jest warunek: godziny muszą być wyrównane w innym terminie.
Przedstawiony przez prezydencką administrację pomysł spodobał się przedsiębiorcom. "Ta nowelizacja sprawia, że legalna jest praca od godz. 9 rano do północy pięć dni z rzędu" - alarmuje z kolei Koreańska Konfederacja Związków Zawodowych, która twierdzi, że na zmianach zyska wyłącznie kadra kierownicza.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Millenialsi oraz Pokolenie Z powiedzieli veto
Koreański rząd natrafił jednak na gigantyczny opór ze strony milenialsów (urodzeni w latach 80. i 90. XX wieku) i pokolenia Z (urodzeni w latach 1995-2012). Protesty skłoniły prezydenta Yoon Suk-yeola do nakazania agencjom rządowym ponownego rozważenia projektu. A ponadto "lepszej komunikacji ze społeczeństwem, zwłaszcza z pokoleniem Z i milenialsów" - informuje "The Guardian".
Brytyjski dziennik podaje, że Koreańczycy z południa przepracowali średnio 1915 godzin w 2021 r., czyli o 199 więcej niż wynosi średnia Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). I o 566 godzin więcej niż pracownicy w Niemczech.
Południowokoreańscy politycy starają się akcentować pozytywne efekty wydłużonego tygodnia pracy. Wskazują np. na kobiety.
"Minister pracy Lee Jung-sik argumentował, że podniesienie tygodniowego limitu do 69 godzin umożliwiłoby pracującym kobietom naliczanie większej liczby nadgodzin w zamian za późniejszy czas wolny, który można wykorzystać na obowiązki rodzinne i opiekuńcze" - relacjonuje "Guardian".
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.