Ukraińców przyjmowano do pracy przede wszystkim w województwie mazowieckim, a także w wielkopolskim i śląskim. W tzw. systemie oświadczeniowym, tj. dot. pracy do sześciu miesięcy, również widać dominację Ukraińców. Obejmuje ich 87% wpisów do ewidencji.
Jak wynika z danych Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii (MRPiT), od 1 marca 2020 roku do 28 lutego 2021 roku w Polsce wydano 420 663 zezwolenia na pracę. 304 195 z nich, czyli przeszło 72%, otrzymali obywatele Ukrainy. Zagraniczni fachowcy są nam bardzo potrzebni, co podkreśla Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan. I dodaje, że w sposób naturalny są to pracownicy pochodzący z dużego, sąsiedniego kraju. Ponadto u nas są dla nich relatywnie atrakcyjne wynagrodzenia.
– Ubiegły rok jest zaburzony tarczami antykryzysowymi. Jednym z najważniejszych warunków częściowego umorzenia pożyczki od państwa jest niezmniejszanie liczby etatów. A tu nie ma rozróżnienia na Polaków i Ukraińców. Są przedsiębiorcy, którzy cały czas zatrudniają pracowników zza wschodniej granicy. Gdyby nie Ukraińcy, to w ostatnich latach na naszym rynku pracy byłyby znacznie większe braki w zatrudnieniu – komentuje ekonomista Marek Zuber.
Jak zaznacza Biuro Komunikacji MRPiT, wpływ na migrację Ukraińców do Polski mają m.in. działania na rzecz ułatwienia pobytu i podjęcia pracy. Na przestrzeni ostatnich lat wprowadzono wiele rozwiązań z tego zakresu. To m.in. wydłużenie długości maksymalnego czasu przebywania, jednolite zezwolenia na pobyt i pracę, wprowadzenie ruchu bezwizowego dla posiadaczy paszportów biometrycznych oraz zmian w systemie oświadczeniowym w 2018 roku.
– Często na rynku słychać opinie, że niepotrzebnie ściągamy obcokrajowców, bo oni zabierają zatrudnienie Polakom. To błędne myślenie, choć bezrobocie rośnie. W branży hotelarskiej czy gastronomicznej ludzie stracili pracę przez pandemię, a nie z powodu przyjezdnych – mówi ekspert z Konfederacji Lewiatan.
Najwięcej zezwoleń na pracę wydanych Ukraińcom dotyczy budownictwa – 72 978 (17%). Dalej jest przetwórstwo przemysłowe – 64 547 (15%), a także transport i gospodarka magazynowa – 59 422 (14%). Jak podkreśla Jeremi Mordasewicz, w tych branżach przyjezdni nie zajmują na ogół atrakcyjnych stanowisk kierowniczych, analitycznych czy innych biurowych. Owszem, zdarzają się takie przypadki, ale często wykonują oni zajęcia, którymi nie są zainteresowani nasi rodacy. Na podobnej zasadzie Polacy znajdowali swoje miejsca w różnych krajach, np. w Wielkiej Brytanii czy Niemczech.
– Cały czas zgłaszane jest przez pracodawców zapotrzebowanie na pracowników w budownictwie. Podobnie sytuacja wygląda z centrami logistycznymi, stąd oferty m.in. dla magazynierów czy operatorów wózków widłowych. Szacuje się również, że brakuje ok. 50 tys. kierowców. Oczywiście, za mało mamy informatyków. Mówi się o ok. 50 tys. Ale polskie firmy niekoniecznie chcą zatrudniać specjalistów IT wykształconych na Ukrainie. Natomiast inżynierom wciąż opłaca się tu pracować w charakterze zwykłych robotników. Podobnie było z Polakami w latach 70. i 80. Wyjeżdżali oni wówczas do USA – analizuje Marek Zuber.
Udział obywateli Ukrainy w niektórych sektorach jest znaczny. Jak informuje Biuro Komunikacji MRPiT, w badanym okresie wydano 136 tys. zezwoleń na pracę sezonową, z czego niemal 99% dla Ukraińców. Kluczowe znaczenie mają oni również w takich branżach, jak opieka nad osobami starszymi, budownictwo czy transport, a coraz częściej – także handel, gastronomia, przemysł i niektóre usługi.
– Jeżeli standard życia jest niski, to ludzie imają się wszystkich prac. Jeśli jest on wyższy, to niechętnie podejmują zajęcia, które wiążą się z koniecznością wyjazdów, wykonywaniem obowiązków w nieregularnych godzinach lub w terenie, w różnych warunkach meteorologicznych – stwierdza doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.
Z danych resortu także wynika, że Ukraińcy najczęściej pracują na terenie województwa mazowieckiego – 47 248 zezwoleń na pracę (11%). Dalej w zestawieniu jest woj. wielkopolskie – 45 926 (11%), a za nim śląskie – 31 614 (8%). Jak zaznacza Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii, z roku na rok zwiększeniu ulega udział obywateli Ukrainy pracujących poza województwem mazowieckim na rzecz innych obszarów.
– To jest kwestia chłonności lokalnych rynków pracy. Na Mazowszu i Śląsku mamy największe inwestycje. Z kolei Wielkopolska w ostatnich latach ładnie się rozwijała. Inne województwa, w ramach bogacenia się i coraz większych braków pracowników, też zaczęły wykorzystywać możliwości związane z zatrudnieniem Ukraińców – analizuje Marek Zuber.
Natomiast w systemie oświadczeniowym (praca do sześciu miesięcy) również widoczny jest dominujący wpływ obywateli Ukrainy. Dotyczy ich przeszło 1,35 mln oświadczeń o powierzeniu pracy, tj. 87% z ponad 1,55 mln znajdujących się w ewidencji. W tym przypadku najczęściej wybierali oni przetwórstwo przemysłowe – 513 247 (33%), dalej budownictwo – 240 711 (15%), a także transport i gospodarkę magazynową – 220 302 (14%). Biorąc pod uwagę podział na województwa, w czołówce mamy mazowieckie – 251 485 (16%), dolnośląskie – 187 916 (12%) oraz wielkopolskie – 156 605 (10%).
– To, jakim zainteresowaniem wśród Ukraińców będą cieszyć się przyjazdy do Polski, zależy też od polityki innych państw, głównie bogatszych od nas. Jeszcze przed pandemią Niemcy postanowiły otworzyć się na nich. Ale jednocześnie wyznaczono im różne warunki, w tym znajomość języka. Patrząc w przyszłość można spodziewać się, że u nas wciąż będzie najwięcej pracowników ze Wschodu. I to przede wszystkim z Ukrainy – podsumowuje ekonomista Marek Zuber.