- Liczba ofert pracy w maju i I połowie czerwca w 2020 spadła łącznie o 64 proc. w porównaniu z 2019 rokiem. Nasi rekruterzy odpowiedzialnymi za oferty zagraniczne widza jednak dynamiczny wzrost w ostatnich tygodniach - mówi Mateusz Żydek, rzecznik Randstad Polska.
Gdzie ten duży pośrednik ma teraz najwięcej pracy dla Polaków? Po zamrożeniu praktycznie całej Europy wracają dotychczasowe popularne kierunki: Beneluks, Niemcy, Czechy, Skandynawia, ale są też nowe oferty pracy w Szwajcarii.
Co ważne Polscy pracownicy nie są postrzegani, jako ci, którzy przyjeżdżają z kraju, gdzie liczba zakażeń utrzymuje się ciągle na wysokim poziomie.
- Pracodawcy w ogóle nie widzą tego problemu i Polacy nie muszą przechodzić kwarantanny, nie są też od nich wymagane dodatkowe zaświadczenia. Wyjątkiem są Czechy, gdzie pracownicy z województwa śląskiego muszą odbyć kwarantannę lub mieć negatywny wynik testu - dodaje Żydek.
Hiszpania i Włochy zamknięte
Jak zauważa, mocno ograniczona jest liczba ofert z Hiszpanii i Włoch. - Tam głównym pracodawcą był sektor hotelarsko-gastronomiczny. W tym roku w ogóle nie mamy takich ofert, a w zeszłym roku latem stanowiły 30 proc. rynku - mówi rzecznik Randstad.
Iwona Szmitkowska, prezes Work Service również zauważa stopniowy powrót do normy po koronawirusie. Ofert przybywa.
- Polacy zaczęli ponownie wyjeżdżać do pracy zagranicę, przede wszystkim do Niemiec i Belgii. Mogą znaleźć zatrudnienie w sektorze budowlanym, produkcji oraz w logistyce, nadal bardzo potrzebni są pracownicy sektora medycznego - mówi money.pl Iwona Szmitkowska.
Work Service szacuje, że na rynku niemieckim brakuje ok.17 tys. pielęgniarek i 3,5 tys. lekarzy. Pandemia pogłębiła braki kadrowe w tym obszarze. Nadal bardzo potrzebne są opiekunki osób starszych, które podczas pandemii często rezygnowały z pracy.
Rolnictwo, IT i farmacja
Niemieccy rolnicy i sadownicy, którzy od lat zatrudniają obcokrajowców, czekają w tym roku na około 300 tys. pracowników sezonowych.
- Pozostałe branże, w których zauważamy zapotrzebowanie na pracowników, to farmacja oraz IT i komunikacja. W samym IT na koniec 2019 pozostało w Niemczech 129 tys. nieobsadzonych miejsc pracy - mówi Szmitkowska.
Stopniowe znoszenie ograniczeń pomaga, ale nadal konieczność minimalizowania ryzyka zakażenia, jest poważną barierą dla pracodawców. Najbardziej otwartym rynkiem są nieustająco Niemcy, a w drugiej kolejności Belgia.
Zamkniętym rynkiem pracy jest Francja. Już wcześniej ograniczała przyjęcia pracowników delegowanych, sytuacja spowodowana epidemią obniżyła liczbę obcokrajowców, którzy mogą podjąć pracę w tym kraju.
Szparagi już nie dla Polaków?
Mniejszy gracz na rynku, którym jest APN - Praca za granicą, czyli agencja z Opola, widzi też nieco inny problem oprócz mniejszej liczby ofert o ok. 25 proc.
- Wielu pracowników, którzy do tej pory korzystało z naszych usług, obawia się wyjazdu - mówi Henryk Olsok, właściciel agencji.
Trochę też się jednak pozmieniało na samym rynku pracy. - Rozmawiałem z 10 plantatorami szparagów. Żaden z nich nie chciał nowych zagranicznych pracowników. Polacy też przestali już się interesować tą pracą i widać, że powrotu nie będzie - mówi.
Strach przed wirusem generuje też problemy, których do tej pory nie było. Nie zdarzało się, żeby ktoś z dnia na dzień rzucał pracę i wracał do kraju. Dziś troska o zdrowie potrafi przeważyć nad argumentami ekonomicznymi.
- Pracownicy, których wysłałem do Niemiec, mieli w zakładzie spotkanie. Kierownik przypominał o zasadach i zaznaczał, że to ważne, bo w miejscowości pojawiły się zakażenia. Wszyscy Polacy "po fajrancie" już siedzieli w samochodzie do kraju - przytacza Olsok.
Do pracy można wyjechać, ale można też znaleźć ją za granicą, nie wychodząc z domu. Mowa o IT.
- Widzimy lekki wzrost, jeśli chodzi o zapotrzebowanie na pracowników, ale nie da się tego porównać do sytuacji sprzed roku. Liczba ofert jest mniejsza o 30 proc. - mówi money.pl Katarzyna Milewska z Ework Group, firmy pośredniczącej zatrudnianiem specjalistów sektora IT.
Kasa nadal się zgadza
W ocenie Henryka Olsoka koronawirus nie nadwątlił stawek za pracę. Za proste prace bez specjalnych kwalifikacji można w Niemczech dostać od 10 do 13 euro (44-58 zł) brutto za godzinę.
W ofertach Randstadt można znaleźć również propozycje za 20 euro (89 zł) brutto. Tu jednak potrzebne są kwalifikacje do obsługi np. wózków widłowych czy obrabiarek.
W Belgii monter konstrukcji budowlanych dostanie z kolei 13-14 euro (58-62 zł) brutto za godzinę.
Wszystko zależy od miejsca pracy i obowiązków. Pracownik magazynu spożywczego w Niemczech zarobi - 11 euro (49zł) brutto za godzinę, a pracownik w sortowni przesyłek w Holandii - 10 euro (44 zł) brutto za godzinę.
Stawki są podobne do tych sprzed roku. - Nie ma presji na obniżanie wynagrodzenia pracowników. Na pewno jednak w najbliższym czasie wynagrodzenia nie będą też rosły, co związane jest z pogorszeniem sytuacji ekonomicznej firm - komentuje Iwona Szmitkowska.
Na wyższą pensję mogą liczyć jedynie pracownicy sektorów, w których widać duże braki kadrowe, np. opiekunki osób starszych, lekarze, pielęgniarki i oczywiście specjaliści IT.
- Stawki się nie zmieniły. Branża IT należy do tych najmniej dotkniętych w związku z pandemią COVID-19. Dlatego NET developer w Danii może zarobić do 29 euro (130 zł) brutto za godzinę, a tester oprogramowania w Holandii do 21 euro (95 zł) brutto a godzinę.
Od powyższych stawek zależności od kraju należy odjąć od ok. 1,2 do 1,6 euro podatku.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie