- Użeranie się z wykańczaniem mieszkania na własną rękę? Nie, dziękuję - mówi nam nasz czytelnik Paweł, który ostatecznie zdecydował się na kompleksowe zaprojektowanie i wykończenie mieszkania przez firmę współpracującą z deweloperem. Przede wszystkim dlatego, żeby nie musieć samemu szukać ekipy budowlanej.
Też miałeś problem ze znalezieniem ekipy budowlanej? Opowiedz nam swoją historię przez dziejesie.wp.pl.
Ile kosztuje taka usługa? W zależności od standardu wykończenia - od kilkuset do kilku tysięcy złotych za metr. W cenie są: projekt, materiały, nadzór nad wykończeniem i gwarancja.
- Ja wybrałem średnią półkę i płaciłem niecały tysiąc za m kw. Dziś już cennik w tej firmie poszedł w górę. Obecnie musiałbym zapłacić 1090 zł za m kw. - precyzuje Paweł.
Od razu dodaje, iż brał pod uwagę, że może zapłacić więcej, niż gdyby organizował to wszystko na własną rękę. Postawił jednak na pewność i wygodę.
- Po pierwsze jednak musiałbym się wprowadzić chyba z pół roku później i płacić dodatkowo za wynajmowane mieszkanie przez ten czas, a po drugie oszczędziło mi to dużo nerwów. Wystarczyły mi historie znajomych - mówi Paweł.
Wśród tych historii były znikające z dnia na dzień ekipy, fuszerka i brak jakiegokolwiek kontaktu już po wykonaniu prac czy ściąganie ekip z innych miast i organizowanie im noclegu.
Rekord za rekordem
Nic dziwnego, że ekipy budowlane są dziś na wagę złota. Sektor budowlany miał się w pandemii całkiem nieźle. Co prawda wiosną część inwestycji została przesunięta na późniejszy termin, ale już latem ubiegłego roku widać było duże odbicie. To zasługa szczególnie rynku nieruchomości. Deweloperzy korzystają na ogromnym popycie i budują coraz więcej.
W 2020 roku do użytkowania oddano 222 tys. mieszkań. To o 7 proc. więcej niż w 2019 roku. Sami deweloperzy przekazali do eksploatacji 143,8 tys. mieszkań - o 9,4 proc. więcej rok o roku.
Tempo nadal jest bardzo duże. Tylko w marcu deweloperzy ruszyli z budową blisko 18 tys. mieszkań. To wynik o 16 proc. wyższy niż w lutym oraz o 24,8 proc. wyższy względem marca 2020 r.
Rekordy padają też w wydawanych pozwoleniach na budowę. W marcu urzędnicy dali zielone światło do rozpoczęcia budowy blisko 34 tys. lokali mieszkalnych. To wzrost w skali miesiąca o 24,6 proc., a w relacji rocznej 53,1 proc.
– Sektor budowlany wykazał się pewną odpornością na koronawirusa. Mimo że pandemia mogła spowolnić lub oddalić w czasie realizację pewnych projektów, to trudno mówić o jednoznacznym kryzysie w branży – mówi Mateusz Buczak, senior consultant w Hays Poland.
Wysyp projektów
Ożywienie widać nie tylko na rynku nieruchomości, ale także w obszarze budownictwa infrastrukturalnego. Ruszyły inwestycje drogowe, kolejowe, gazowe.
– Motorem napędowym są liczne inwestycje finansowane przez Skarb Państwa. W Polsce od około półtora roku wiele dzieje się również w sektorze odnawialnych źródeł energii, co jest konsekwencją globalnych trendów w energetyce. Rynek doświadcza prawdziwego wysypu projektów związanych z budową farm wiatrowych oraz instalacji fotowoltaicznych – zauważa Mateusz Buczak.
Jak twierdzi, kontynuacja inwestycji strategicznych, realizowanych z ramienia Skarbu Państwa, przełoży się na utrzymanie wysokiego popytu na specjalistów z obszaru budownictwa inżynieryjnego.
Chętnych brak
Rynek zgłasza duże zapotrzebowanie na pracowników. Potrzebni są nie tylko inżynierowie, ale i pracownicy fizyczni. W serwisie Pracuj.pl na inżynierów budowy czeka obecnie ponad 2 tys. ofert pracy. Na kierowników budowy ponad 1,1 tys. Z kolei pracownicy budowlani mogą wybierać spośród 909 ofert. Ogłoszeń przybywa, w przeciwieństwie do chętnych. Tych jest jak na lekarstwo.
– Pracownicy budowlani z fachem w ręku wyjeżdżają za granicę. Nie mamy szans na konkurowanie z tamtejszym wynagrodzeniem. We Francji czy Niemczech pracownik na rękę zarobi nawet 2-2,5 tys. euro, czyli w okolicach 10 tys. zł. Innym problemem, o którym rzadko się mówi, jest alkohol. To problem wszystkich polskich budów. Co z tego, że znajdę pracownika, jak za kilka dni muszę go zwolnić, bo pije w pracy. I do niczego się nie nadaje – mówi pan Kazimierz, właściciel jednej z firm budowlanych działających na Podkarpaciu.
O doświadczonych najtrudniej
Inną przyczyną kłopotów z pozyskaniem kadr jest brak doświadczenia.
– Rekrutacje wykwalifikowanych i wyspecjalizowanych pracowników budowlanych często przysparzają problemów. Pracodawcy mierzą się z niedoborem zarówno kadry fizycznej, jak i doświadczonych inżynierów. Duże braki kompetencji występują w obszarze budownictwa kolejowego, szczególnie w zakresie sieci trakcyjnych – mówi Mateusz Buczak z Hays Poland.
Niedobór pracowników obserwowany jest również w branży gazowej, w której obecnie budowane są gazociągi przesyłowe wysokiego ciśnienia oraz tłocznie gazu, oraz w branży OZE.
– To właśnie w tych sektorach pozyskanie wykwalifikowanych pracowników jest obecnie najtrudniejsze, co skutkuje większą presją płacową i wzrostem wynagrodzeń – twierdzi Mateusz Buczak.
Nawet 10 tys. zł
Na atrakcyjne oferty pracy mogą liczyć pracownicy z wysokimi kwalifikacjami, wyspecjalizowani w realizacji określonych projektów inwestycyjnych, inżynierowie, a także kierownicy robót i budów, którzy mają doświadczenie w realizacji projektów kolejowych, drogowych, gazowych oraz OZE.
Ile można zarobić na polskiej budowie? Ze zbiorczych danych wynika, że oferty dla malarzy czy murarzy obiecują zarobki od 4 do 7 tys. zł brutto. Wielu pracodawców oferuje też stawki godzinowe. Liczyć można na 25-30 zł brutto za 60 minut pracy. Inżynier budowy zarobić może w granicach 6-13 tys. zł brutto. Doświadczony kierownik budowy wyciągnie nawet 20 tys. zł brutto.
Stawki mogą jeszcze poszybować w górę. Napędzać je będą problemy z pozyskaniem odpowiedniej kadry. Zresztą w sieci można znaleźć ogłoszenia, które już mówią o podobnych kwotach, ale netto.
Wystarczy kilka telefonów do "złotych rączek" ogłaszających się w sieci, by przekonać się, że tanio nie jest. Dzwonimy pod jeden z numerów, chcemy zapytać o wymianę gniazdek w Warszawie. Maksymalnie dwie godziny roboty.
Telefon odbiera mężczyzna o ukraińskim akcencie. - Dwie godziny? - dopytuje. - Za dwa tygodnie bym miał czas wieczorem, około godz.18. Biorę 40 zł za godzinę plus dojazd, jeśli daleko - tłumaczy.
Dopytujemy, czy nie może jednak rano i czy może wystawić fakturę. Mówi, że 40 zł do ręki, rachunków nie wystawia. Inne godziny nie wchodzą w grę, bo od 7 do 17 pracuje dla dewelopera. Do podstawowej pensji dorabia tylko wieczorami. Czasem w weekendy. Przy 12-godzinnych zmianach i stawce 40 zł za godzinę wychodzi, że w miesiącu jest w stanie zarobić blisko 10 tys. zł.