Do zdarzenia doszło w lutym 2017 r. w Oświęcimiu, gdy ciąg trzech rządowych samochodów z Beatą Szydło (jej pojazd był w środku) wymijał Fiata Seicento.
Jego kierowca, jak ustaliła policja, przepuścił pierwsze auto, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w limuzynę, którym jechała ówczesna premier, a które w konsekwencji uderzyło w drzewo. Poszkodowany został funkcjonariusz BOR oraz szefowa rządu.
Prokuratura oskarżyła kierowcę fiata o nieumyślne spowodowanie wypadku. To Sebastian Kościelnik (wyraził zgodę na podanie nazwiska), który w momencie zderzenia miał 20 lat.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prawomocny wyrok ws. wypadku limuzyny Beaty Szydło
Oświęcimski sąd w 2020 r. uznał Kościelnika za winnego nieumyślnego spowodowania wypadku. Warunkowo umorzył jednak postępowanie na rok. W poniedziałek (27 lutego) Sąd Okręgowy w Krakowie wydał prawomocny wyrok w tej sprawie.
"Kościelniak nie został oczyszczony z zarzutów. Sąd uznał go za winnego, ale w uzasadnieniu wskazał, że nie jest on jedyną osobą odpowiedzialną za wypadek. Sędzia podkreślił, że funkcjonariusz BOR nie włączył odpowiednich sygnałów dźwiękowych podczas przejazdu rządowej kolumny" - relacjonuje RMF FM.
Kościelniak, chociaż został tym samym uznany za winnego, ale nie zostanie wymierzona kara.
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.