Jak dowiedzieliśmy się z kilku niezależnych źródeł, 18 lutego 2025 r. Andrzej Ilków napisał pismo adresowane do wiceministra Macieja Laska. Jeszcze jako prezes PPL informował w nim m.in. o stratach, jakie ponosi spółka z powodu wyłączenia z użytkowania parkingu P1 ze względu na zły stan techniczny, będący "spadkiem" jeszcze z lat poprzednich.
Podano kwotę 10,9 mln zł w 2024 r. oraz około 16,1 mln zł w 2025 r. Odpowiada to około 5 proc. rocznego zysku spółki. Do tego mają dojść jeszcze bardzo wysokie koszty remontu. Sprawę wyłączenia z użytkowania parkingu P1 opisało w ostatnich dniach Radio Zet, powołując się na dokument z kontroli nadzoru budowlanego, który miał stwierdzić "zagrożenie życia lub zdrowia".
Prezes PPL w swoim piśmie wskazywał też m.in. na nieprawidłowości w działaniach pozostałych członków zarządu spółki, przewodniczącego rady nadzorczej i wiceministra Macieja Laska oraz wprowadzanie zmian ograniczających jego kompetencje zarządcze.
Trzy dni później, 21 lutego, rada nadzorcza spółki podjęła decyzję o odwołaniu Andrzeja Ilkowa z funkcji prezesa Polskich Portów Lotniczych, który przebywał wówczas na urlopie. Został na nie powołany 11 miesięcy wcześniej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Audyt w PPL po byłym prezesie. "Liczne naruszenia"
Polskie Porty Lotnicze nie chcą komentować powodu odwołania prezesa ze stanowiska przez radę nadzorczą, bo to kompetencja organu nadzoru. Twierdzą jednak, że spółka dopatrzyła się nieprawidłowości w działaniu byłego prezesa.
"Informujemy, że trwa szczegółowy i pogłębiony audyt podejmowanych przez niego [Andrzeja Ilkowa - przyp. red.] decyzji i działań. Analiza prowadzona jest zarówno przez organy wewnętrzne, jak i niezależne podmioty zewnętrzne. Na tym etapie nie wykluczamy, że może to skutkować koniecznością powiadomienia prokuratury i innych służb" - czytamy w odpowiedzi biura prasowego Polskich Portów Lotniczych na pytania money.pl.
Dotychczasowy audyt potwierdza liczne naruszenia, w tym przekroczenie uprawnień i łamanie regulaminu prac zarządu. Inne działania, które budzą poważne wątpliwości, wymagają dalszej, pogłębionej analizy - wyjaśnia w odpowiedzi dla money.pl państwowa spółka.
O odniesienie się do tych zarzutów poprosiliśmy byłego prezesa Polskich Portów Lotniczych. "Po zapoznaniu się ze stanowiskiem PPL, w związku z tym, że podawane są w nim bardzo ogólne [informacje - przyp. red.], niewskazujące na konkretne sprawy, zdarzenia, osoby, na tym etapie nie będę się do nich odnosił, bo byłyby to spekulacje i domniemania. Sprawy spółki zawsze prowadziłem z najwyższą starannością" - stwierdził Andrzej Ilków w przekazanej money.pl wiadomości. On sam też nie wykluczał podjęcia kroków prawnych.
Prezes PPL pożegnał się ze spółką po 11 miesiącach
Z nieoficjalnych informacji money.pl wynika, że czarne chmury nad prezesem Polskich Portów Lotniczych miały zbierać się od jakiegoś czasu, co oznacza, że decyzja rady nadzorczej o jego odwołaniu mogła być planowana wcześniej. Mimo że - jak słyszymy w spółce - dla wielu osób jej ogłoszenie było zaskoczeniem.
W piątek rano zapytaliśmy Ministerstwo Infrastruktury, czy fakt wpłynięcia pisma od prezesa PPL 18 lutego i odwołanie go ze stanowiska trzy dni później, należy ze sobą łączyć. Oraz o to, czy w opisanych w piśmie sprawach zostały podjęte lub są planowane jakieś działania. Resort poprosił o więcej czasu na przygotowanie odpowiedzi.
Skontaktowaliśmy się także z Łukaszem Chaberskim, przewodniczącym rady nadzorczej Polskich Portów Lotniczych. Nie chciał komentować sprawy i odesłał do komunikatu wydanego po posiedzeniu rady nadzorczej. W komunikacie powodu odwołania prezesa nie podano.
Przypomnijmy, że Ministerstwo Infrastruktury już kilka dni temu podkreślało, że odwołanie prezesa PPL nastąpiło zgodnie z prawem.
- Uchwała w sprawie odwołania Andrzeja Ilkowa ze składu zarządu PPL została podjęta przez radę nadzorczą spółki zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa. Decyzja Rady wynikała z potrzeby zapewnienia optymalnych warunków do realizacji długoterminowych planów spółki, w szczególności w kontekście dalszego rozwoju Lotniska Chopina - stwierdziła Anna Szumańska, rzeczniczka resortu infrastruktury, w odpowiedzi przesłanej money.pl 25 lutego. Dopytywana później o tę kwestię, podtrzymała wcześniejsze stanowisko resortu.
Odwołany prezes PPL broni się. "To nie był powód"
Andrzej Ilków, z którym rozmawialiśmy już po powrocie z urlopu, nie krył zdziwienia, że - jak wynika z powyższego uzasadnienia - musiał odejść ze stanowiska, aby "zapewnić optymalne warunki do realizacji długoterminowych planów spółki, w szczególności w kontekście dalszego rozwoju Lotniska Chopina".
Nie zgadzam się ze stanowiskiem resortu i nie sądzę, by był to rzeczywisty powód mojego odwołania. Przez 11 miesięcy "prezesowania" byłem inicjatorem wielu projektów dotyczących trzech lotnisk bezpośrednio zarządzanych przez PPL. Pracowałem nad długoterminowymi planami spółki i najważniejszym projektem, czyli dalszym rozwojem Lotniska Chopina - stwierdził w rozmowie z money.pl.
Przypomnijmy, że gdy Ilków wygrał konkurs na prezesa PPL w komunikacie spółki podkreślano, że "jest doświadczonym w zarządzaniu portami lotniczymi managerem", a także, że to on "zainicjował i wprowadził na lotnisku proces koordynacji rozkładów lotów, który jest wykorzystywany do dzisiaj. Nadzorował proces rozbudowy Lotniska Chopina w latach 2011-2014".
Zanim został prezesem PPL, od połowy stycznia do połowy marca był wiceprzewodniczącym rady nadzorczej Centralnego Portu Komunikacyjnego. Gdy w styczniu 2019 r. wiceminister Maciej Lasek powoływał Ilkowa oraz trzy pozostałe osoby do rady nadzorczej CPK, podkreślał, że "wszystkich zna".
- Powołując osoby do Rady Nadzorczej, kierowałem się ich doświadczeniem i kompetencjami kluczowymi do realizacji tego projektu. Udało mi się zebrać bardzo kompetentny zespół. Wszystkich członków znam i z wszystkimi na różnych etapach mojej kariery zawodowej miałem okazję wcześniej współpracować lub poznać ich kompetencje - mówił wówczas Maciej Lasek w odpowiedzi na pytania money.pl.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl