Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Jan Oleszczuk-Zygmuntowski
Jan Oleszczuk-Zygmuntowski
|
aktualizacja

Prezes wywołał burzę. "Rynek pracownika to kłamstwo" [OPINIA]

227
Podziel się:
Przedstawiamy różne punkty widzenia

Chociaż w pierwszym odruchu rzucałbym kamieniami razem z internetowym tłumem, po chwili namysłu uznałem, że jest w tym ziarno pewnej głębszej refleksji - pisze ekonomista Jan Oleszczuk-Zygmuntowski dla money.pl, odnosząc się do słów prezesa firmy Panek w jednym z odcinków programu Biznes Klasa.

Prezes wywołał burzę. "Rynek pracownika to kłamstwo" [OPINIA]
Maciej Panek to założyciel i właściciel firmy carsharingowej Panek S.A. (East News, Paweł Wodzyński)

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Maciej Panek opisuje sytuację z własnej perspektywy, narzekając, że pracownicy "nie powiedzą, że jest mi źle, że chcą, żeby to i to poprawić, że nie podoba im się to i tamto." Stawia przy tym fundamentalne pytanie: "Nie wiadomo dlaczego. Boją się czy co?".

Pracownik w Polsce się boi

Otóż tak, pracownicy w Polsce mają powody do obaw. Większość ma oszczędności dosłownie na czarną godzinę, a dom i auto na kredyt, więc są jedną niespłaconą ratę od wpadnięcia w spiralę długów. Przy wciąż ogromnym udziale umów śmieciowych i coraz powszechniejszym wypychaniu ludzi na samozatrudnienie, problem braku stabilności cały czas jest poważny i dominuje na polskim rynku pracy. Optymalizacja podatkowa (np. poprzez wprowadzenie podatku liniowego na B2B) osładza życie prekariusza od przedłużenia do przedłużenia.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: "Jeden samochód zarabia kilka tysięcy miesięcznie." Maciej Panek - Biznes Klasa #4

Mamy niezliczone obserwacje problemu na linii firma-pracownik. Według badań CBOS, coraz więcej pracowników deklaruje ograniczanie swobody zrzeszania się w swoich miejscach pracy. W 2021 r. było to aż 40 proc. respondentów, najwięcej w 20-letniej historii tego badania. Zamiast podwyżek oferuje się owocowe wtorki. Bezpłatne "staże" dla wykwalifikowanych ludzi w wiodących kancelariach czy na ogólnopolskich festiwalach to dalej norma.

Nic dziwnego, że pracownicy boją się, jeśli Panek sam w rozmowie rzuca pomysłami zupełnie nieludzkimi – przykładowo, by zmniejszać wynagrodzenia pracowników, bo w toku pracy spada im motywacja. Jak w takich warunkach "wychylać się" przed szereg i ryzykować ściągnięcie na siebie gniewu pana prezesa?

Rynek pracownika to kłamstwo

Jedną z teorii ekonomicznych wyjaśniających inflację jest ujęcie jej jako "konfliktu dystrybucyjnego", czyli sporu o to, kto narzuci komu swoje wyższe ceny, a kto będzie zmuszony płacić bez możliwości przerzucania kosztów na kogoś innego. Ten kto skutecznie przerzuci swoje koszty i zwiększy stan posiadania – np. mierzony udziałem danego czynnika produkcji w PKB – tego należy uznać za stronę silniejszą negocjacyjnie.

Jeśli ktoś wciąż wierzy w rynek pracownika, to jak może racjonalnie wytłumaczyć spadek udziału płac w PKB przy jednoczesnym wzroście udziału zysków? A taki jest skutek obecnej fali inflacji. Nie tylko okołokryzysowy spadek udziału płac w PKB w Polsce należał do najwyższych w UE. Najnowsze prognozy Komisji Europejskiej sugerują, że mimo konsekwentnego wzrostu zatrudnienia i spadku stopy bezrobocia, w latach 2023-2025 wskaźnik będzie rósł wolniej niż w większości krajów UE.

Rynek pracownika widzą ci, którzy po raz pierwszy zobaczyli, że nie mogą pozwolić sobie na dosłownie wszystko w relacji szef-pracownik. We wciąż feudalnej kulturze polskiego zarządzania, którą tak celnie krytykuje np. prof. Monika Kostera-Kociatkiewicz, taka zmiana jest postrzegana jako zagrożenie dla niepodważalnego autorytetu właścicieli i prezesów, którym do bycia prawdziwymi liderami daleko.

Czy biznes może słuchać pracownika?

Zadam jednak prowokacyjne pytanie: czy świat opisany przez Panka nie jest rzeczywiście uczciwszy i lepszy? Pracownicy przychodzą, formułują otwarcie swoje potrzeby i żądania, a szef stara się je spełnić i jest rozliczany, jeśli słabo wywiązuje się ze swojej roli menedżera. Jeśli czują, że ich możliwości rozwoju się wyczerpały, szukają nowej pracy otwarcie o tym mówiąc, jednocześnie nie zaniedbując podstawowych obowiązków.

Wiemy doskonale, jak doprowadzić do takiej wizji. Udział związków zawodowych w firmach ułatwia zgłaszanie problemów, negocjacje i nie tylko spory, ale również porozumienia zbiorowe, w konsekwencji prowadząc nie tylko do większych płac, ale i mniejszych rotacji (zainteresowanych dowodami, odsyłam do tekstu Nadii Oleszczuk-Zygmuntowskiej w darmowej książce Regeneracja). Podobnie w większości bogatych krajów Zachodu, jak Francja czy Niemcy, działają obowiązkowe rady pracownicze czy nawet reprezentacja pracowników w zarządach i radach nadzorczych.

Współzarządzanie nie jest dziś infantylnie nazywane "komunizmem", jak sugerują niekompetentni poganiacze niewolników postawieni w roli menedżerów. Jest jedyną możliwością, aby wspomniana przez Panka motywacja nie wygasła, kiedy początkowa energia nowej osoby – często mającej w głowie innowacyjne usprawnienie procesów – zostanie zmielona przez tryby odbierania i wykonywania poleceń.

Nie można oczekiwać motywacji nie dając przestrzeni do realizacji własnego pomysłu na rozwój biznesu. Nie można oczekiwać odpowiedzialności, jeśli wychodzi się z założenia, że premię za sukces zbiera właściciel, a pracownik to tylko chwilowy kontraktor do budowy prywatnego imperium szefa. Na drodze idealnego świata Macieja Panka nie stoi nieuczciwy pracownik, ale jego własne ramy dla relacji z pracownikami.

Laboratorium współodpowiedzialności

Najbardziej oczywistym miejscem, w którym zaciera się granica między szefem a pracownikiem, jest spółdzielnia. Można powiedzieć, że spółdzielnia to biznes, w którym nie jesteś sam. Choć istnieją organy zarządcze i nadzorcze, odpowiadają one przed walnym zgromadzeniem równych członków. Członkowie pracują i decydują, kto będzie ich pracą kierował. To świat obustronnej odpowiedzialności – prezesa wobec pracowników i pracownika wobec całej spółdzielni.

Nic dziwnego, że dla pokolenia Z spółdzielnia czy kooperatywa jest bardziej zrozumiała, niż dla pokolenia, które po transformacji rzucono na dziki rynek tzw. "Januszy biznesu" i wielkich hierarchicznych korporacji zagranicznych. Paradoksalnie współdecydowanie i współodpowiedzialność to odwrotność "urawnilowki", raczej symfonia różnorodnych głosów. Indywidualista odnajdzie się w spółdzielni, bo znajdzie w niej zarówno przestrzeń na swój głos, jak i stabilność wynikającą z oparcia się o innych.

Rozumiem potrzebę Panka, aby ludzie angażowali się, utrzymywali wysoką motywację i uczciwie komunikowali swoje potrzeby i intencje. Jednak jako praktyk spółdzielczości wiem, jak ciężko przychodzi nam wyzwolenie się do twórczego wspólnego życia i pracy, o co apelował przeszło sto lat temu polski myśliciel i spółdzielca Edward Abramowski. Podstawą do tego jest zdjęcie ramy "pana i niewolnika" przez stworzenie ludziom przestrzeni, w której mogą wyprostować kark i poczuć się równi w biznesie.

***

Jan Oleszczuk-Zygmuntowski, ekonomista, współprzewodniczący Polskiej Sieci Ekonomii i dyrektor zarządzający CoopTech Hub. Wykładowca, doktorant Akademii Leona Koźmińskiego

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(227)
WYRÓŻNIONE
Erni
rok temu
W Polsce jak ktoś ma Firmę, to w 2 lata musi mieć dom z basenem i 3 SUVy, w cywilizowanych gospodarkach świata ten proces trwa 10-15 lat....
ludzki biznes...
rok temu
SŁuchałem tego wywiadu i samemu będąc przedsiębiorcą wiem, że z tym człowiekiem nie byłbym w stanie rozmawiać i wejśc na przyjacielską stopę, bo kierujemy się innymi wartościami. Dla mnie biznes to pewnego rodzaju misja i odpowiedzialność za ludzi których się zatrudnia. Czasem decyzję są trudne, ale mówienie czegoś takiego, że należy obniżać wynagrodzenie, jest karykaturalne. Naprwdę źle świadczy o tym człowieku jako człowieku. Trzeba wymagać, ale trzeba też dawać. Prawda jest taka, że wielu takich ludzie bezdusznie zwalnia ludzi którzy mają kredyty i dzieci, mimo tego, że byliby w stanie przetrzymać pracownika wychodząc przez jakiś czas na zero. Biznes to nie tylko cyferki. TO relacje międzyludzkie, ale widać, że jemu to jest zupełnie obce, bo to jak się wysławia pokazuje, że wręcz hamuje się żeby nie powiedzieć czegoś bardziej radykalnie. Ja wielokrotnie byłem zaskakiwany pomysłami pracowników którym dałem wolną rękę i przynieśli do firmy większą wartość. Jeśli firma realnie zmieniła jakość to takich ludzi doceniam. Bez względu na to czy to jest pracownik produkcji czy menager.
otoco
rok temu
to ten prezesik to popłynął z fantazją "nowoczesnego niewolnictwa". Nie płacisz dobrze, to zakasaj rękawy i sam pracuj. Tacy prezesi jak ten gościu w wywiadzie są odklejeni od rzeczywistości, najgorszy typ pracowdawcy -> taki typowy janusz-biznesu !
NAJNOWSZE KOMENTARZE (227)
Judyta
rok temu
Cieszę się, że uczyłam się w Studium Pracowników Medycznych i Społecznych, więc pracuję jako Ortoptystka. Zarabiam dobrze, mam pewny zawód i jak widać ogromne szczęście do ludzi, z którymi pracuję.
Celek
rok temu
A ja się nie boje jeszcze po obserwuje co się będzie działo wrazie czego sprzedam wszystko i wyjade
Rekrutacja w ...
rok temu
Byłem na rozmowie rekrutacyjnej w Panku do działu marketingu. Proponowano umowę B2B i tylko 2 tygodnie urlopu w roku. Jak chciałeś więcej to urlop bezpłatny. Nigdy nie spodziewałem się być ofiarą ageizmu ze strony rekrutera. Jestem managerem z dużym doświadczeniem i nigdy takiej sytuacji i warunków nie spotkałem. Jak widzę eksperta Panka i przypominam sobie jakie warunki ma w firmie to mnie cholera bierze.
Lukasz
rok temu
W Polsce to sie ludzie mega pultuja w pracy przed tymi kierownikami, dyrektorami, prezesami. Czlowieku chodzisz do pracy pracowac, jak komus nie odpowiada jak pracujesz albo jaki jestes to niech Ci daje wypowiedzenie I idziesz pracowac gdzie indziej. To pultanie, przezywanie, ojej tamto siamto to jest jakis kabaret w Polsce.
Dorota
rok temu
Pracowałam u Pana Macieja parę lat temu i to jak traktuje ludzi to sie odechciewa pracy z tym Panem, najniższa płaca na konto reszta pod stołem, byłam na obsłudze klienta czasem rozmawiałam przez 4 telefony jednocześnie ale zazwyczaj na raz miałam 2 lub 3 w tym czasie jadłam śniadanie i wypisywalam dokumenty, bo nie można było nieodebrac mimo że rozmawiało się już przez inny z innym klientem. Robił zebrania co środe po godzinach pracy i nie było wymówki że nie mogę , bo miałaś być, wypytywał o mapę Polski gdzie jaka miejscowość leży , wytykał błedy ktore robiliśmy na dokumentach a dokładnie wyliczenia bo pomyslilam się przy mnożeniu, gdzie dział fakturowania to miał sprawdzać bo niestety rozmawiając przez telefony jedząc śniadanie i wypisywać dokumenty to nie trudno o błąd bo nie było czegoś takiego jak 15 min przerwy. Na zebraniu wytykając błędy pisał minusy a potem odejmowal z pieniędzy płaconych pod stołem. Dużo by o tym Panu opowiadał .....Panie Panek niech Pan się zastanowi nad swoim postępowaniem wobec ludzi.... Pozdrawiam
...
Następna strona