Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Z pewną przykrością przyjąłem niektóre reakcje na #List100, w którym jako środowisko badań nad gospodarką staraliśmy się rozwiać dezinformacje odnośnie stanu finansów publicznych. Potrzebujemy teraz racjonalnej debaty, aby formująca się koalicja rządowa mogła skupić się na decyzjach politycznych odnośnie priorytetów. Zamiast w myśl "doktryny szoku" dawać się rozgrywać lobbystom wpływowych grup biznesowych.
Atmosfera histerii i paniki nigdy nie jest dobrym doradcą, zwłaszcza gdy nie ma ku niej podstaw.
W zależności od "punktu siedzenia" nasz list odebrano jako krytykę sloganów wyborczych opozycji lub odwrotnie – jako wdzięczenie się do niej. Polska Sieć Ekonomii (PSE) jednocześnie podważyła wiarygodność posłanki PO Izabeli Leszczyny i jej "dziury Morawieckiego" – i w tym samym czasie brutalnie zaatakowała prezesa PiS Jarosław Kaczyńskiego za opinię, że "trzeba mieć drugi budżet, żeby zrealizować obietnice opozycji". Ekonomiści Schrödingera.
W dyskusji po publikacji listu pojawił się też argument poniżej pasa, ale odniosę się i do niego. To zarzut o "aktywizm" i o otwarty charakter listu, do którego obok inicjujących sygnatariuszy z PSE pojawiają się kolejne setki nazwisk, w tym badaczy innych dyscyplin niż ekonomia czy działaczy społecznych.
Uważamy, że jako naukowcy wykształceni za pieniądze podatnika i dla niego prowadzący badania mamy obowiązek społeczny dzielić się tą wiedzą.
Jeszcze słowo o koniunkturze
Analizując stan gospodarki, zawsze trzeba umieścić go w kontekście makroekonomicznym. Choć wciąż mierzymy się z wysoką inflacją rok do roku, to jest to raczej dogasanie oryginalnego szoku podażowego i spirali marżowo-cenowej, która inflację rozkręciła do historycznie wysokich poziomów.
Abstrahując od skuteczności konkretnych polityk antyinflacyjnych (na ile to podwyżki stóp procentowych, a na ile regulacja cen pomogła), od kwietnia ceny w ujęciu miesięcznym przestały rosnąć. Jednak nastroje konsumenckie dopiero zaczynają odbijać w kierunku optymistycznych.
Inflacja producencka zmieniła się w deflację, a wykorzystanie zdolności wytwórczych w przemyśle (np. budowlanym) spadło poniżej 80 proc. W konsekwencji słychać kolejne zamiary zwolnień grupowych, likwidują się małe przedsiębiorstwa. U naszych partnerów w Europie Zachodniej również dostrzegamy poważne spowolnienie.
W takim kontekście nie warto ciąć, a raczej skorzystać z relatywnie dobrych warunków w Polsce do odbicia. Prawdopodobnie już w tym roku osiągniemy dodatnie saldo obrotów bieżących. Oznacza to, że po opłaceniu "kosztów" wszystkich inwestycji zagranicy w Polsce będziemy akumulować aktywa i waluty zagraniczne netto. Dysponujemy rezerwami walutowymi na poziomie 180 mld dol., czyli ok. 770 mld zł.
Jeśli istotnie odblokujemy KPO, to nie tylko zasilimy je kolejnymi 35 mld euro (ponad 150 mld zł), ale również pokażemy dowód wiarygodności. Taki "miękki" czynnik też ma znaczenie.
Nieprzypadkowo wszystkie rozwinięte kraje świata mają wysokie poziomy długu, bo ich papiery wartościowe są atrakcyjne nie tylko dla krajowego rynku kapitałowego, ale też dla zagranicznych inwestorów.
Ekonomia zasobów realnych
Nowy rząd musi pokazać, że możliwe jest pogodzenie praworządności i odbudowy zaufania do instytucji publicznych z inwestycjami w regenerację społeczną i środowiskową.
Szymon Hołownia ogłasza koniec rozdawnictwa
Regeneracja oznacza po prostu odtwarzanie, odbudowę potencjału i tworzenie warunków do zrównoważonego rozwoju. Jak twierdzimy w PSE, model rozwojowy Polski zużywa siły wytwórcze szybciej niż mogą się one odnowić. Skutkiem tego jest wzrost PKB paradoksalnie powiązany ze schyłkową demografią, rachitycznymi inwestycjami i narastającym kryzysem tego, co publiczne i wspólne.
Nie jesteśmy zatem apologetami obecnego systemu społeczno-ekonomicznego czy politycznego. Wprost przeciwnie. Jednak staramy się patrzeć głębiej niż agregaty fiskalne, do samych korzeni ekonomii jako nauki o roztropnym gospodarowaniu ograniczonymi zasobami.
Dlatego postrzegamy dług publiczny i deficyt jako narzędzia. Stać nas na ich użycie. Jeśli zostaną użyte w dobrym celu, zwrócą się. Kluczowe jest zatem pytanie o to, jakie są priorytety nowego rządu.
Podwyżki, czyli rekompensaty
Jeśli chcemy powstrzymać ucieczkę nauczycieli do szkół prywatnych, czyli pełzającą prywatyzację edukacji podstawowej, to niezbędne są kroki przywracające prestiż zawodu nauczyciela.
Przed wyborami Koalicja Obywatelska i Nowa Lewica wielokrotnie zapowiadały podwyżki dla pracowników sfery budżetowej, w tym nauczycieli. Planowane podniesienie płac o 20-30 proc. to jedynie rekompensata realnej obniżki wynagrodzeń, które dotknęły tę grupę zawodową z powodu inflacji.
Fundusze z budżetu państwa przeznaczane na wynagrodzenia wzrosły w 2022 r. zaledwie o 4,4 proc. przy średniorocznej inflacji 14,4 proc. W budżecie na 2023 r. przyjęto wskaźnik wzrostu wynagrodzeń w budżetówce w wysokości zaledwie 7,8 proc., przy prognozie inflacji w wysokości 9,8 proc.
Rekompensata za te dwa lata obcinanych realnie pensji to absolutne minimum uczciwości. Uzasadnione wydaje się nawet pójście w kierunku zaproponowanym przez związkowców z OPZZ, czyli przeprowadzenie dwóch sukcesywnych podwyżek – rekompensaty inflacji oraz realnej podwyżki.
W dalszej perspektywie warto pomyśleć o ustawowym powiązaniu wskaźnika ze wzrostem pensji minimalnej lub średniej, aby uniezależnić podwyżki płac od widzimisię politycznego.
Plan "3xR"
Chyba najbardziej oczywisty obszar, w którym cięcia są szaleństwem, to ochrona zdrowia. "Oszczędności" na zdrowiu poskutkują bowiem wyższymi wydatkami na leczenie jutro. Trzecia Droga i Lewica zapowiadały zwiększenie wydatków na ochronę zdrowia do 8 proc. PKB. Ogólne wydatki na ochronę zdrowia na poziomie 6,7 proc. PKB w 2022 r. odstają znacząco od średniej OECD na poziomie 9,3 proc. PKB.
Wątpliwości budzi też ich struktura. Pamiętajmy, że tak naprawdę tylko 5 proc. PKB jest finansowane ze środków publicznych, a ponad 50 mld zł to luka zdrowotna finansowana przez obywateli z własnej kieszeni.
Ochronie zdrowia przydałby się plan "3xR" - regionalizacja systemu, restrukturyzacja placówek oraz ryczałty i premie jakościowe.
Mieszkanie prawem, nie towarem
W mieszkalnictwie z kolei widać negatywne skutki przywilejów finansowych dla banków, deweloperów i rentierów. Trzeba skończyć z nieefektywną i dającą odwrotne od zamierzonych skutki polityką wspierania popytu. Konieczne są działania zwiększające podaż.
Wskazują na to zresztą wszystkie ugrupowania przyszłej koalicji rządowej. KO zapowiadała, że wyda 10 mld zł na remonty pustostanów. Lewica chce budowy mieszkań komunalnych i społecznych. Trzecia Droga zaś stawia na akademiki. Ten ostatni kierunek, jak policzył Michał Kulbacki z Fundacji Instrat, jest szczególnie obiecujący, bo aż do 150 tys. mieszkań można by uwolnić, budując nowoczesne akademiki dla studentów, co kosztowałoby sumaryczne 70-85 mld zł.
Niezdrowa jest też sytuacja, w której najpopularniejszym aktywem inwestycyjnym jest kawalerka. Trzeba z tym skończyć poprzez przywrócenie równowagi podatkowej pomiędzy inwestycjami na giełdzie (opodatkowane podatkiem Belki w wysokości 19 proc.) i w nieruchomości mieszkalne (ryczałt od najmu wynosi obecnie 8,5 proc.).
Dobrym rozwiązaniem mogłoby być zaproponowanie kwoty wolnej w podatku Belki oraz wprowadzenie podatków od znacznych majątków nieruchomościowych.
Zadaniem systemu podatkowo-składkowego jest bowiem nie tylko pozyskiwanie dochodów, ale również kierowanie inwestycji w innowacyjne firmy zamiast nieproduktywne renty.
Inwestycje w regenerację i deficytowy słoń
Obszarów państwa wymagających remontu jest bez liku. Audyty i jawność są oczywiście potrzebne, aby wiedzieć, kto naruszał przepisy, wydając pieniądze i gdzie robiono to uznaniowo z przyczyn politycznych.
Jeśli ktoś szuka deficytowego słonia w pokoju, to są nim ogromne wydatki zbrojeniowe, w większości finansowane długiem w obcej walucie, ryzykownym z powodu różnic kursowych. To tutaj warto o ponowną refleksję, a nie – w zakresie inwestycji w ludzi.
***
Jan Oleszczuk-Zygmuntowski, ekonomista, współprzewodniczący Polskiej Sieci Ekonomii i dyrektor zarządzający CoopTech Hub. Wykładowca, doktorant Akademii Leona Koźmińskiego