Mieszkańcom niektórych wielkopolskich gmin gaz dostarcza gaz firma Anco za pośrednictwem sieci dystrybucyjnej, którą zarządza. Kupuje go od PGNiG (należącego do Grupy Orlen), który jest zarazem właścicielem lokalnej kopalni gazu.
Na początku 2023 r. Anco poinformowała mieszkańców, że z uwagi na "ograniczony potencjał dostępności złóż" PGNiG zapowiedziało konieczność zakończenia dostaw gazu najpóźniej z końcem 2024 r.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Problem z gazem
Problem dotknął m.in. rodziców aktywnego w mediach społecznościowych ekonomisty Rafała Mundrego, który przypomniał w środę w serwisie X, że w zeszłym roku dostali oni pismo informujące o zakończeniu dostaw gazu 30 września 2024 roku. Mundry dodał, że w odpowiedzi gmina "dała namiary na prywatną firmę z butlami", co miałoby nawet 10-krotnie podnieść rachunki za gaz. "Rodziny na lodzie" - skomentował ekonomista.
- Chodzi o instalację zbiornika 2700 l. Wielka butla instalowana jest w ogródku i co jakiś czas zasilana gazem przez firmę, która proponuje cenę wynoszącą 12 zł za metr sześcienny gazu - tłumaczy Rafał Mundry w rozmowie z money.pl.
O komentarz do wpisu Mundrego poprosiliśmy Orlen, który w ubiegły roku przejął PGNiG. "Opisana sytuacja dotyczy klientów spółki Anco, która zaopatruje w zaazotowany gaz odbiorców z kilku gmin w Wielkopolsce. Gaz dostarczany przez Anco pochodził z lokalnego złoża, eksploatowanego przez PGNiG. Zasoby tego złoża do końca trzeciego kwartału 2024 r. wyczerpią się całkowicie. PGNiG uprzedziło o tym Anco oficjalnym pismem, przesłanym w kwietniu 2022 r. Oznacza to, że informacja o zakończeniu wydobycia została przekazana Anco na 2,5 roku przed planowanym terminem" - czytamy odpowiedź Orlenu na pytania money.pl.
Orlen: to sprawa Anco
Koncern dodał w przesłanej nam 24 lipca wiadomości, że "jest to wystarczający czas do podjęcia działań niezbędnych do zapewnienia odbiorcom dostaw z alternatywnego źródła". Zdaniem Orlenu "podjęcie takich działań leżało po stronie Anco, jako operatora lokalnej sieci gazowej".
Koncern wyjaśnił, że firma Anco jest niezależna, więc nie ma on wpływu na podejmowane przez nią decyzje.
W podobnej sytuacji, co Anco, były inne spółki dostarczające gaz zaazotowany na terenie Wielkopolski, które podjęły odpowiednie działania, aby zapewnić swoim odbiorcom dalsze dostawy gazu - dodał Orlen.
"W naszej ocenie najkorzystniejszym działaniem, jakie mogą podjąć lokalni dystrybutorzy gazu zaazotowanego, jest przełączenie sieci i odbiorców na gaz wysokometanowy. W przypadku tego rodzaju gazu istnieje ogólnopolska sieć dystrybucji, co oznacza, że może on być przesyłany z innych części kraju, a także pochodzić z importu. W przypadku gazu zaazotowanego taka ogólnopolska sieć nie istnieje, a więc firmy sprzedające ten rodzaj gazu mogą zaopatrywać się wyłącznie w surowiec pochodzący z lokalnych złóż" - stwierdziło biuro prasowe Orlenu.
Jednocześnie koncern zapewnił nas, że prowadzi na terenie woj. wielkopolskiego "intensywne działania mające na celu odkrycie kolejnych złóż gazu zaazotowanego, jednak dostępność nowych zasobów jest ograniczona i uwarunkowana czynnikami geologicznymi".
Orlen dodał też, że próbuje wypracować "optymalne rozwiązania" razem z samorządem i firmą Anco. Chodzi o "potencjalne możliwości ograniczonego czasowo i punktowego kontynuowania dostaw gazu zaazotowanego".
Wieczorem 24 lipca wysłaliśmy pytania do firmy Anco dot. m.in. działań podjętych przez firmę. Firma odpisała nam 31 lipca.
"W trosce o naszych klientów, aktualnie prowadzimy ustalenia z gminą Sośnie oraz Orlen S.A., mające na celu wypracowanie rozwiązania, które da jeszcze więcej czasu odbiorcom na dostosowanie się do niezależnej od nas okoliczności, tj. sczerpania lokalnych złóż gazu. O wynikach tych rozmów w najbliższym czasie będziemy bezpośrednio informować naszych klientów" - poinformowała Angelika Rzepczyk, asystentka zarządu Anco.
Nagły zwrot akcji
W czwartek 25 lipca głos zabrała natomiast gmina Sośnie, na terenie której leży Bogdaj. Poinformowała ona, że "po długich negocjacjach z PGNiG oraz Anco udało się ustalić podpisanie nowej umowy na dostarczanie gazu do miejscowości Bogdaj do 29 września 2025 r.".
W opublikowanym na stronie gminy komunikacie podano, że "dotychczasowe umowy wszystkich mieszkańców, którzy korzystali z gazociągu, zostały wypowiedziane. W związku z tym konieczne będzie podpisanie nowych dokumentów. Do każdej osoby, która miała wcześniej podpisaną umowę, zostanie wysłana nowa". Jednocześnie gmina zaapelowała do mieszkańców, żeby "niezwłocznie" podpisali i odesłali dokumenty. Na podstawie otrzymanych zgłoszeń zostanie oszacowana ilość gazu, która będzie zamówiona z PGNiG.
"Jest to ostatnie przedłużenie dostawy, które da mieszkańcom więcej czasu na dostosowanie się do nowych warunków" - podsumowała gmina Sośnie.
Zapytaliśmy ponownie Orlen, co wydarzyło się w tak krótkim czasie, że mieszkańcy przez kolejny rok mogą być spokojni o dostawy gazu. W odpowiedzi Orlen podkreślił, że oddział PGNiG w Zielonej Górze wysłał na początku lipca do firmy Anco i gminy Sośnie pismo dotyczące wspólnego wypracowania rozwiązania i przedstawienia możliwości kontynuowania dostaw gazu zaazotowanego.
"We wskazanej korespondencji poinformowaliśmy, że możliwe jest przedłużenie dostaw gazu zaazotowanego o kolejny rok, na określonych w nowej umowie warunkach. Informacje na stronie urzędu gminy potwierdzają, że firma Anco zdecydowała się z tej opcji skorzystać" - tłumaczy enigmatycznie koncern.
"Za dystrybucję gazu odpowiada lokalny operator i to po jego stronie leży przygotowanie rozwiązań pozwalających na dostarczenie mieszkańcom paliwa gazowego. Ze względu na wyczerpanie złoża nie ma możliwości kontynuowania dostaw w dłuższej perspektywie czasowej" - podkreśla Orlen, nie tłumacząc, skąd weźmie gaz dla mieszkańców Bogdaja.
Co dalej z mieszkańcami?
"O proszę, złoże, które się skończyło, cudownie się zapełniło" - ironizuje w serwisie X Rafał Mundry. - Przed wyborami samorządowymi poprzedni wójt obiecał mieszkańcom dopłaty w wysokości kilku tysięcy złotych. Pojawił się nowy wójt i jest cicho, kalendarz wyborczy sporo namieszał. Teraz nagle w ciągu doby wszystko się zmieniło: gaz będzie, ale nie podano, skąd. Na pewno w kopalni nie słychać o zwolnieniach, to duży pracodawca i pracują tam mieszkańcy - relacjonuje w rozmowie z money.pl Mundry, który zastanawia się, co będzie za rok, gdy skończą się dostawy.
Według niego są trzy rozwiązania. Pierwsze zakłada, że mieszkańcy zostaną sami z problemem i na własną rękę będą szukać alternatywy - zamontują na swojej działce wspomnianą butlę, pompy ciepła albo będą opalać lokale np. węglem. Drugie rozwiązanie to wybudowanie przez Orlen dużego zbiornika gazu na terenie samej kopalni - wtedy koncern sam zasilałby ten zbiornik. Jest też trzecie rozwiązanie - podłączenie miejscowości do krajowej sieci, w której płynie gaz wysokometanowy.
- Mieszkańcy do sieci krajowej podłączeni nie są. Gaz idzie z kopalni do sieci, a nie w drugą stronę. Gaz jest też oczyszczany w pobliskim Odolanowie. Położenie kilkunastu km rur to jednak najdroższe rozwiązanie - ocenia Mundry.
Piotr Bera, dziennikarz money.pl