W 2019 r. tuż przed pandemią COVID-19, Barcelonę odwiedziło 12 mln turystów. Stolica Katalonii to jedno z najpopularniejszych miast w Europie, co nie wszystkim się podoba. 1 kwietnia zeszłego roku podniesiono w większości hoteli podatek turystyczny z 4 do 5 euro. W pięciogwiazdkowych hotelach podatek wynosi 6,75 euro.
Miasto zarabia na turystach, ale w opinii mieszkańców jest ich za dużo. Także w komunikacji miejskiej np. w autobusie linii 116. "Sąsiedztwo i tłok w autobusie skłoniły radę miasta do usunięcia trasy autobusu z map Google i Apple. Dotarcie do Parku Güell jest teraz trudniejsze dla turystów" - czytamy w Bloombergu.
Felietonista Tyler Cowen zaznaczył, że problem zatłoczonych pojazdów może rozwiązać podniesienie cen biletu dla turystów. I za pozyskane w ten sposób środki miasto uruchomiłoby więcej autobusów. Sugeruje też podniesienie cen biletów do Parku Güell (obecnie 10 euro).
Barcelona nie jest odosobnionym przypadkiem.
Nowy Jork walczy reguluje ceny mieszkań
"Nowy Jork nałożył surowe ograniczenia na Airbnb, starając się przywrócić podaż mieszkań dla mieszkańców miasta, a nie turystów. Amsterdam mówi brytyjskim <<imprezowym turystom>>, by nie odwiedzali miasta z obawy przed zbyt dużą ilością alkoholu, narkotyków i seksu. Japonia podnosi ceny pociągów pocisków dla turystów o 70 proc. Wenecja pobiera od jednodniowych wycieczkowiczów pięć euro za wizytę" - czytamy.
W Medellin w Kolumbii protestowano przed barami, które oblegali turyści. W dodatku zakazano na pół roku prostytucji, żeby ograniczyć napływ turystów oraz handel ludźmi - szczególnie dziećmi.
Czy podniesienie cen biletów do atrakcji turystycznych lub na komunikację miejską rozwiąże problem?
Jako ekonomista bardzo wierzę w mechanizm cenowy. Ceny równoważą podaż i popyt bez konieczności wyraźnej ingerencji politycznej w prywatne decyzje. Gdy doświadczenie turystyczne kosztuje więcej, sami turyści mogą zdecydować, czy jest tego warte - ocenił Tyler Cowen.
Dlatego zdaniem autora droższe bilety dla przyjezdnych w Japonii to rozsądna decyzja. Zwłaszcza że rząd w Tokio ma problem z coraz wyższymi emeryturami, więc dodatkowe środki mogą być przeznaczone, chociażby na ten cel.