Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. PGO,SAS
|
aktualizacja

Programista Google z pokolenia Z mówi, że płacą mu za nic. Pisze kod godzinę dziennie, a potem zaczyna drugą pracę

78
Podziel się:

Jeden z pracowników Google wyniósł na wyższy poziom zasadę "work smart, not hard". Jego historię opisuje magazyn "Fortune". Jak czytamy, przy zarobkach rzędu 2 tys. dol. tygodniowo jego tydzień pracy liczy... pięć godzin. Jak to możliwe?

Programista Google z pokolenia Z mówi, że płacą mu za nic. Pisze kod godzinę dziennie, a potem zaczyna drugą pracę
Programista twierdzi, że jego szefowie płacą mu za "nicnierobienie". Fotografia ma charakter ilustracyjny i nie przedstawia Devona (Getty Images, David Paul Morris)

Jeśli jesteś szefem, Devon może być Twoim najgorszym koszmarem - komentuje serwis Fortune. Ten młody inżynier oprogramowania zatrudniony w Google przyznaje, że pracuje zaledwie godzinę dziennie, świetnie przy tym zarabiając. Firma płaci mu przy tym za pracę w pełnym wymiarze. Programista twierdzi, że jego przełożeni w ogóle nie zdają sobie z tego sprawy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Będzie polska odpowiedź na GPT. "Nauczenie takiego modelu kosztuje kilka milionów dolarów"

Pensja za "nicnierobienie"

Devon to pseudonim, którego serwis Fortune użył w celu ochrony prywatności bohatera swojego artykułu. Programista twierdzi, że zaczyna tydzień od napisania "przyzwoitego" kawałka kodu i wysłania go do swojego menedżera. To pozwala mu prześlizgnąć się przez resztę tygodnia. Mówi, że zazwyczaj wstaje około 9:00, bierze prysznic, je śniadanie, a następnie pracuje do 11:00 lub do południa. Potem zaczyna pracować nad swoim start-upem i robi to do 21:00 lub 22:00.

Devon zalicza się do tysięcy pracowników technologicznych, którym - jak sami przyznają - płacą za "nicnierobienie". Na początku pandemii firmy takie jak Meta, Google i Salesforce "zatrudniały pracowników wyprzedzając popyt" - powiedział dziennikowi "The Wall Street Journal" Vijay Govindarajan z Tuck School of Business w Dartmouth w stanie New Hampshire.

Tendencję tę nazwano penningiem. Polega ona na tym, że firmy "na potęgę" zatrudniały pracowników przed - jak się spodziewano - dłuższym okresem wzrostu. Składały więc lukratywne oferty na niepotrzebne stanowiska. Wielu pracowników czekało na zadania, które nigdy nie nadeszły.

Stereotypowy pracownik z pokolenia Z

Dokładnie to samo wydarzyło się w Google - twierdzi Devon, który deklaruje, że zarabia 150 tys. dolarów rocznie. - Szefowie po prostu wykupywali wszystkich, których mogli, aby nie przeszli do innej firmy - mówi.

Jak czytamy, Devon jest przykładem stereotypowego przedstawiciela pokolenia Z, który w pracy daje z siebie minimum, oszczędzając energię na rozwój swojej pasji. "W jego przypadku oznacza to czerpanie przyjemności z przestojów i rejestrowanie pełnego, ośmiogodzinnego dnia pracy w firmie, którą buduje wraz z innym znajomym z branży technologicznej" - tłumaczy "Fortune".

Zatrudniając się w Google, Devon wiedział, że nie będzie pracował zbyt ciężko. Jak twierdzi, zarabiając ponad 2 tys. dol. na tydzień, pracował "prawdopodobnie poniżej dwóch godzin" dziennie i rzadko chodził do biura (co było obowiązkowe). Nie tyle ociągał się, ile ostrożnie zaniżał tempo swojej pracy.

Tryb pracy możliwy tylko w Google

- Gdybym chciał pracować długo, byłbym w startupie - mówi. - Większość ludzi wybiera Google ze względu na równowagę między życiem zawodowym a prywatnym oraz bonusy - dodaje.

Kodeks Google wymaga, aby pracownicy pracowali w pełnym wymiarze godzin, a prywatne projekty, które nie prowadzą do konfliktu interesów, zostawiali na czas po pracy. Devon twierdzi jednak, że nikt nie zauważa jego pięciogodzinnych tygodni pracy, ponieważ jest w stanie napisać wystarczająco dużo w krótkich seriach, aby uniknąć bliższej kontroli. Gdyby ktoś zaczął cokolwiek podejrzewać, prześle "zachomikowaną" linijkę kodu, zachowując się tak, jakby pracował nad nim przez cały tydzień.

Devon przyznaje, że jego sposób życia "na 100 procent nie byłby odpowiedni w start-upie" z mniejszą liczbą osób w kadrze zarządzającej. - Mam szczęście, że jestem w miejscu, w którym się znajduję - mówi. - Gdybym został zwolniony, nadal miałbym dość pieniędzy, aby płacić za czynsz przez około rok - twierdzi.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(78)
WYRÓŻNIONE
Bazyli
rok temu
Pracowałem przez 15 lat w dużej korporacji jako programista. Po kilku latach tak dobrze znałem już temat, strukturę bazy danych, biblioteki i merytorykę, że najczęściej wyglądało to tak: Szef wysyła mi coś do zrobienia(jest z innego miasta) - "Marcin ile Ci to zajmie?" Myślę, że powinno mi starczyć trzy dni, ale powiem cztery będę miał zapas. Szef - "Ok, masz pięć, na wszelki wypadek" Później robię to jednak w dwa dni i mam praktycznie trzy dni wolnego. Zarobki trzy, cztery średnie krajowe. Oczywiście w wolnym czasie robię coś sensownego, uczę się czegoś nowego pomagam komuś kto się nie wyrabia. Fakt, że bywały takie okresy, że praca po 14 godzin i full stresu, ale sytuacja powyżej mnie nie zaskakuje.
Kamil
rok temu
To nie są brednie - tak jak niektórzy piszą. Firmy z branży IT takie jak Google doskonale wiedzą co robią - lepiej miec mało najlepszych specjalistów którzy popracują kilka h w tygodniu niż stado baranów zasuwających dzień i noc, i produkujących miliony zbugowanych i podatnych na ataki linijek kodu.
Backend
rok temu
Programista z pokolenia g pisze za tego z pokolenia z ten kod przez kolejne 12 godziny. Obecne pokolenie ludzi młodych ma poczucie wyjątkowości ale brakuje mu odpowiedzialności
NAJNOWSZE KOMENTARZE (78)
Irek
rok temu
Fajnie, że młodzi ludzie mają takie możliwości. Ja od lat pracuję jako Technik elektroradiolog. Zacząłem od razu po ukończeniu Studium Pracowników Medycznych i Społecznych. Bardzo lubię swoją pracę, więc to najważniejsze.
Stefan
rok temu
Myślę że Google stać wdrożyć DLP, UEM lub IT Menager i pozamiatane efektywność pracy przed ekranem jak na dłoni.
Jarek
rok temu
To się nazywa "zadaniowy wymiar pracy". W Polsce, pracują w tym systemie m.in. handlowcy. Masz do wykonania plan (napisać jakaś procedurę, czy zrobić sprzedaż na określonym poziomie). To, ile czasu ci to zajmie - nikogo nie interesuje. Jak trafisz do firmy-wyzysk, to menadżer (poganiacz) zrobi taką normę, że pracujesz 12godzin dziennie. Jednak, większość - to normalni ludzie i mało kto pracuje więcej niż 6 godzin dziennie.
John Wayne
rok temu
Przecież praca online jest nieweryfikowalna. Programowanie to nie jest przerzucanie węgla i nie można powiedzieć, że w ciągu godziny masz zrobić tyle i tyle. Możesz pisać 10 linijek w 10 minut, ale równie dobrze możesz nad jedną siedzieć dwie godziny. I nikt ci nie udowodni że nie szukałeś błędu przez cały ten czas. Jeśli masz wszystko rozproszone po różnych wersjach i plikach to zanim ktoś dojdzie do tego ile tak naprawdę zrobiłeś to miną miesiące.
Super
rok temu
I wchodzi sztuczna inteligencja i zredukuje liczbę pracowników o 25%,a później coraz więcej, bo wystarczy kilku wybitnych co to ogarną,a reszta będzie zbędna. Zawsze były rewolucje przemysłowe,a my stoimy u progu kolejnej . IT, finanse, rachunkowość jako pierwsze zagrożone.
...
Następna strona