Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. MLG
|
aktualizacja

Putin marzy o tej strefie wpływów. NATO musi reagować w słabym punkcie Europy

Podziel się:

Sześć miesięcy po inwazji Putina na Ukrainę, NATO nie czeka bezczynnie. Sojusz robi wiele, aby zapewnić bezpieczeństwo krajom należącym do paktu i wzmocnić region Morza Czarnego.

Putin marzy o tej strefie wpływów. NATO musi reagować w słabym punkcie Europy
Sekretarz Generalny NATO Jens Stoltenberg (Getty, Mateusz Wlodarczyk)

Bloomberg w swojej analizie informuje, że wojna w Ukrainie odpowiedziała na podstawowe pytanie, które państwa Paktu Północnoatlantyckiego zadawały od lat: czy starsi członkowie, tacy jak USA, Francja i Niemcy, będą walczyć za mniej zamożnych, byłych komunistycznych sojuszników, jeśli zostaną zaatakowani.

Były także wątpliwości, czy sojusz robi wystarczająco dużo, by powstrzymać rosyjski ekspansjonizm po latach niedoinwestowania i ignorowania ostrzeżeń, a także czy wysiłek wzmocnienia zaniedbanego wcześniej regionu Morza Czarnego powinien nastąpić już dawno temu.

Sześć miesięcy po inwazji Putina na Ukrainę, NATO skupia się na tym, jak wzmocnić południowo-wschodni region Europy i zapobiec temu, by jeden z najbiedniejszych regionów kontynentu stał się "miękkim podbrzuszem bezpieczeństwa" - przekonuje Bloomberg

Rosja ten region traktuje priorytetowo

Morze Czarne dzieli Europę od Azji i jest otoczone przez Rosję, Ukrainę, Rumunię, Bułgarię, Turcję i Gruzję. Jest to krytyczny szlak handlowy dla produktów rolnych z Ukrainy i Rosji, który łączy się z Morzem Śródziemnym przez turecką cieśninę Bosfor.

Według Matthew Orra analityka bezpieczeństwa w Stratfor, cytowanego przez agencję, Moskwa traktuje południowo-wschodnią Europę priorytetowo. - Rosjanie są zaniepokojeni tym regionem, bardzo chcą mieć tam silny ślad wojskowy, na co NATO musi odpowiedzieć — przekonuje ekspert.

Przez lata przywódcy Europy Wschodniej ostrzegali, że zagrożenie ze strony Rosji buduje się po tym, jak Moskwa zaatakowała Gruzję w 2008 roku. Następnie w 2014 roku Putin wywołał wojnę we wschodnim regionie Ukrainy - Donbasie i zajął Krym.

W tym czasie Kreml wzmocnił swoje zdolności wojskowe na Morzu Czarnym, przesuwając siły lądowe, wzmacniając obronę powietrzną i modernizując swoją flotę morską.

- Morze Czarne samo w sobie jest bramą Rosji do ciepłych wód, szczególnie do Morza Śródziemnego. To brama Rosji do projekcji mocy i siły na Bliski Wschód, do Afryki i dalej — powiedziała Iulia Joja, dyrektor programu Morza Czarnego w waszyngtońskim think tanku Middle East Institute, cytowana przez Bloomberga.

NATO reaguje

Już po zaatakowaniu Ukrainy przez Rosję NATO uzgodniło na szczycie w Brukseli, że stworzone zostaną cztery nowe grupy bojowe dla Rumunii, Bułgarii, Węgier i Słowacji

Rumunia, kraj liczący prawie 19 milionów mieszkańców, który dzieli z Ukrainą granicę o długości prawie 640 kilometrów, już przed wojną gościł około tysiąca żołnierzy NATO, głównie amerykańskich, a baza nad Morzem Czarnym w Mihail Kogalniceanu służyła jako punkt tranzytowy dla stref konfliktu na Bliskim Wschodzie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Ekspert ocenia wystąpienie Putina. "Bezradność było widać"

Po ataku Rosji na Ukrainę, sojusznicy NATO znacznie zwiększyli swoją obecność na wschodnich granicach sojuszu, rozmieszczając więcej wojsk, odrzutowców i okrętów. Obecnie planuje się utworzenie garnizonów w pozostałych przygranicznych państwach NATO, gdzie regularnie będą rotowane nowe jednostki sił międzynarodowych liczące około 1000 żołnierzy. Ponadto sojusznicy wskażą jednostki w kraju, które w razie potrzeby będą mogły szybko połączyć się z oddziałami już znajdującymi się na terenie państw wschodnich — donosi Bloomberg

Poprzez stworzenie więzi z wojskami krajów goszczących oraz wstępne rozmieszczenie broni, amunicji i ciężkiego sprzętu, siły te mogą zostać zwielokrotnione do rozmiarów 5-tysięcznej brygady w ciągu kilku dni - powiedział pułkownik Flavien Garrigou Grandchamp, starszy przedstawiciel Francji w Rumunii.

Podczas gdy większość urzędników wątpi, by Rosja zaatakowała bezpośrednio członka NATO, Sojusz planuje teraz utrzymać międzynarodowe wojska na swoich granicach przez wiele lat, by mieć pewność, że sytuacja się ustabilizowała — dodał Garrigou Grandchamp.

Ważna jest także gospodarka

Kraje, które przystąpiły do NATO w 2004 roku, wciąż próbują zniwelować różnice w zamożności.

- Nie chodzi tylko o obronę, ale także o bezpieczeństwo żywności — powiedział premier Rumunii Nicolae Ciuca w wywiadzie z 2 sierpnia. - Więc wszystkie te decyzje podjęte w celu zwiększenia odstraszania i obrony wzdłuż całej wschodniej flanki są bardzo mile widziane - dodał.

Większość członków NATO od dawna nie spełnia celu sojuszu, jakim jest wydawanie co najmniej 2 proc. produktu krajowego brutto na obronę. Jednak Rumunia spełnia ten cel od 2015 roku i w przyszłym roku zwiększy go do 2,5 proc. Rumunia planuje też kupić sprzęt wojskowy za co najmniej 12 mld euro. Największą pozycją jak dotąd jest warta 4 mld euro bateria rakiet przeciwlotniczych Patriot, która wejdzie do użytku w tym roku.

Również prowadzona przez Francuzów baza w Cincu powinna zgodnie z planem osiągnąć pełną zdolność operacyjną do końca roku — informuje Bloomberg.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.