Bloomberg w swojej analizie informuje, że wojna w Ukrainie odpowiedziała na podstawowe pytanie, które państwa Paktu Północnoatlantyckiego zadawały od lat: czy starsi członkowie, tacy jak USA, Francja i Niemcy, będą walczyć za mniej zamożnych, byłych komunistycznych sojuszników, jeśli zostaną zaatakowani.
Były także wątpliwości, czy sojusz robi wystarczająco dużo, by powstrzymać rosyjski ekspansjonizm po latach niedoinwestowania i ignorowania ostrzeżeń, a także czy wysiłek wzmocnienia zaniedbanego wcześniej regionu Morza Czarnego powinien nastąpić już dawno temu.
Sześć miesięcy po inwazji Putina na Ukrainę, NATO skupia się na tym, jak wzmocnić południowo-wschodni region Europy i zapobiec temu, by jeden z najbiedniejszych regionów kontynentu stał się "miękkim podbrzuszem bezpieczeństwa" - przekonuje Bloomberg
Rosja ten region traktuje priorytetowo
Morze Czarne dzieli Europę od Azji i jest otoczone przez Rosję, Ukrainę, Rumunię, Bułgarię, Turcję i Gruzję. Jest to krytyczny szlak handlowy dla produktów rolnych z Ukrainy i Rosji, który łączy się z Morzem Śródziemnym przez turecką cieśninę Bosfor.
Według Matthew Orra analityka bezpieczeństwa w Stratfor, cytowanego przez agencję, Moskwa traktuje południowo-wschodnią Europę priorytetowo. - Rosjanie są zaniepokojeni tym regionem, bardzo chcą mieć tam silny ślad wojskowy, na co NATO musi odpowiedzieć — przekonuje ekspert.
Przez lata przywódcy Europy Wschodniej ostrzegali, że zagrożenie ze strony Rosji buduje się po tym, jak Moskwa zaatakowała Gruzję w 2008 roku. Następnie w 2014 roku Putin wywołał wojnę we wschodnim regionie Ukrainy - Donbasie i zajął Krym.
W tym czasie Kreml wzmocnił swoje zdolności wojskowe na Morzu Czarnym, przesuwając siły lądowe, wzmacniając obronę powietrzną i modernizując swoją flotę morską.
- Morze Czarne samo w sobie jest bramą Rosji do ciepłych wód, szczególnie do Morza Śródziemnego. To brama Rosji do projekcji mocy i siły na Bliski Wschód, do Afryki i dalej — powiedziała Iulia Joja, dyrektor programu Morza Czarnego w waszyngtońskim think tanku Middle East Institute, cytowana przez Bloomberga.
NATO reaguje
Już po zaatakowaniu Ukrainy przez Rosję NATO uzgodniło na szczycie w Brukseli, że stworzone zostaną cztery nowe grupy bojowe dla Rumunii, Bułgarii, Węgier i Słowacji
Rumunia, kraj liczący prawie 19 milionów mieszkańców, który dzieli z Ukrainą granicę o długości prawie 640 kilometrów, już przed wojną gościł około tysiąca żołnierzy NATO, głównie amerykańskich, a baza nad Morzem Czarnym w Mihail Kogalniceanu służyła jako punkt tranzytowy dla stref konfliktu na Bliskim Wschodzie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po ataku Rosji na Ukrainę, sojusznicy NATO znacznie zwiększyli swoją obecność na wschodnich granicach sojuszu, rozmieszczając więcej wojsk, odrzutowców i okrętów. Obecnie planuje się utworzenie garnizonów w pozostałych przygranicznych państwach NATO, gdzie regularnie będą rotowane nowe jednostki sił międzynarodowych liczące około 1000 żołnierzy. Ponadto sojusznicy wskażą jednostki w kraju, które w razie potrzeby będą mogły szybko połączyć się z oddziałami już znajdującymi się na terenie państw wschodnich — donosi Bloomberg
Poprzez stworzenie więzi z wojskami krajów goszczących oraz wstępne rozmieszczenie broni, amunicji i ciężkiego sprzętu, siły te mogą zostać zwielokrotnione do rozmiarów 5-tysięcznej brygady w ciągu kilku dni - powiedział pułkownik Flavien Garrigou Grandchamp, starszy przedstawiciel Francji w Rumunii.
Podczas gdy większość urzędników wątpi, by Rosja zaatakowała bezpośrednio członka NATO, Sojusz planuje teraz utrzymać międzynarodowe wojska na swoich granicach przez wiele lat, by mieć pewność, że sytuacja się ustabilizowała — dodał Garrigou Grandchamp.
Ważna jest także gospodarka
Kraje, które przystąpiły do NATO w 2004 roku, wciąż próbują zniwelować różnice w zamożności.
- Nie chodzi tylko o obronę, ale także o bezpieczeństwo żywności — powiedział premier Rumunii Nicolae Ciuca w wywiadzie z 2 sierpnia. - Więc wszystkie te decyzje podjęte w celu zwiększenia odstraszania i obrony wzdłuż całej wschodniej flanki są bardzo mile widziane - dodał.
Większość członków NATO od dawna nie spełnia celu sojuszu, jakim jest wydawanie co najmniej 2 proc. produktu krajowego brutto na obronę. Jednak Rumunia spełnia ten cel od 2015 roku i w przyszłym roku zwiększy go do 2,5 proc. Rumunia planuje też kupić sprzęt wojskowy za co najmniej 12 mld euro. Największą pozycją jak dotąd jest warta 4 mld euro bateria rakiet przeciwlotniczych Patriot, która wejdzie do użytku w tym roku.
Również prowadzona przez Francuzów baza w Cincu powinna zgodnie z planem osiągnąć pełną zdolność operacyjną do końca roku — informuje Bloomberg.