Trzy białe zajączki na torcie noworocznym przywódcy grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna trzymają czarne młoty kowalskie. Nie są to jednak zwykłe młotki. Przypominają narzędzie, którym członek grupy Wagnera rozbił głowę Jewgienijowi Nużynowi, rosyjskiemu żołnierzowi, który trafił do ukraińskiej niewoli, a następnie został porwany przez Rosjan. Nużin chciał walczyć po stronie Kijowa, dlatego przeprowadzono na nim brutalną egzekucję. W ten sposób kremlowscy najemnicy zapowiedzieli nową erę w putinowskiej Rosji. Erę żelaza. Co to oznacza?
Rosja pod rządami Putina. Wraca totalitaryzm
- Rosja to państwo totalitarne, które zaczęło ingerować we wszystkie sfery życia. Ludzi zamyka się w więzieniach za komentarze w internecie i "lajki" w mediach społecznościowych. Teraz przygotowano młoty na zdrajców, którzy niepotrzebnie hamletyzują i donoszą na ojczyznę. Retoryka jest identyczna jak w czasach stalinowskich - mówi dr hab. Jędrzej Morawiecki z Uniwersytetu Wrocławskiego, pisarz, socjolog i znawca Rosji, który codziennie prowadzi przegląd rosyjskiej propagandy w mediach.
- Młot Prigożyna jest symbolem "ery żelaza". Skończył się konsumpcjonizm, zaczęły się represje, chociaż już po inwazji na Krym słyszałem na rosyjskich uczelniach, że tamta, bardziej liberalna Rosja, już się skończyła. Wracają rządy ludu. Ludzie są zastraszani jak zwierzęta oraz indoktrynowani. Mają złamane kręgosłupy. Kultura jest zdewastowana. Gospodarka zaczyna upadać. Jesteśmy w momencie przełomowym, chociaż tragicznym dla Ukrainy z powodu ofiar - dodaje.
Młot na wrogów ludu
Rosja będzie karać zdrajców, co zapowiedział Dmitrij Miedwiediew, pisząc o "specjalnych zasadach wojennych".
Wiele wskazuje, że czystki tak naprawdę już się zaczęły. Na money.pl pisaliśmy o tajemniczych zgonach rosyjskich menedżerów. Od rozpoczęcia inwazji na Ukrainę zginęli wiceprezes Gazprombanku czy były główny księgowy koncernu gazowego Novatek. Ważne postacie rosyjskiego biznesu wypadają przez okna lub rzekomo popełniają samobójstwa.
Majątki oligarchów są dla Putina bardzo istotne. Oligarchowie są mu bezpośrednio podporządkowani, ale z drugiej strony toczy się wewnątrz gra interesów. Wypadanie przez okna, z łodzi i seryjni "samobójcy" dają krezusom do myślenia. To przypomina "Rodzinę Soprano" i opowieść o rozpadzie struktur mafijnych. W Rosji nazywa się to pachanatem i regułą więziennego rozkładu. Jak ktoś tonie, to zamiast solidarności topi się go jeszcze bardziej. Ten młot Prigożyna to zapowiedź twardych represji. Zginął nawet redaktor naczelny "Komsomolskiej Prawdy", nazywanej "ulubioną gazetą Władimira Putina" - podkreśla dr Morawiecki.
Oligarchowie mogą jednak stać się wrogami ludu. Rosyjska prasa już nawołuje do "przyjęcia nowego prawa w trybie pilnym. […] Chodzi o pozbawienie aktywów oligarchów, którzy próbują wyprowadzić środki z kraju".
A te środki są potrzebne. Deficyt w federalnym budżecie poszerzył się w grudniu do rekordowych 3,9 biliona rubli (ok. 56 mld dol.) - podał Bloomberg na podstawie oficjalnych danych.
Nekropolityka Kremla programem społecznym
Rosja przestawiła się już na tory wojenne. W mediach błyszczy szef grupy Wagnera, który rozdaje rannym żołnierzom mandarynki, a weteranom bez nóg - protezy. Według szacunków ukraińskiego "Forbesa" z końcówki ubiegłego roku Rosja na wojnę wydała w 2022 r. 82 mld dol., czyli jedną czwartą budżetu. Lecz wojna to nie tylko wystrzelone rakiety, to przede wszystkim koszt ludzki.
- Wszyscy odpowiadają Prigożynowi, że chętnie wrócą na front. Bo mogą na tym zarobić, a w mediach opozycyjnych jak "Meduza" na razie nie ma informacji o braku zapowiadanych wypłat dla rannych oraz rodzin ofiar - dodaje naukowiec.
Liczbę ofiar rosyjskie media oraz władze zatajają. Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy poinformował na początku roku, że zginęło nawet 110 tys. Rosjan. A to kosztuje.
Rodzina żołnierza może liczyć na sowite wynagrodzenie
Lista przywilejów przewidzianych dla rosyjskich żołnierzy i ich rodzin jest imponująca - pisaliśmy w money.pl. Obywatele stają się jednak zakładnikami swojego kraju.
"Putinowska nekropolityka jest kolejnym w historii Rosji, masowym i nieludzkim eksperymentem, jakiemu władza poddaje swoich 'nieobywateli'. Wystawia na próbę ich człowieczeństwo, pytając, czy za dobrą pensję i kupon totolotka przekażą życie bliskich w jej szpony. Wielu się skusi" - czytamy w artykule dr Kuby Benedyczaka w "Nowej Europie Wschodniej".
Zwraca on uwagę, że ze śmierci tworzy się swoisty "rodzinny fundusz oszczędnościowy".
"Władimir Putin podniósł nekropolitykę do rangi państwowej. Zaproponował walczącym w Ukrainie żołnierzom - w zdecydowanej większości rekrutującym się z niższych warstw społecznych - niezliczone ulgi finansowe, wypłatę 12-krotnie przewyższającą płacę minimalną (którą na starcie otrzymują np. pielęgniarki i nauczyciele), a na wypadek śmierci odszkodowania dla ich rodzin, za które te kupiłyby mieszkanie w Warszawie bez zaciągania kredytu" - wyjaśnia dr Benedyczak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Żołnierze mają miesięcznie zarabiać równowartość 8-13 tys. zł. Znacznie większe pieniądze wypłacane są pośmiertnie. Mowa o 3 mln rubli (ok. 185 tys. zł) dla rannego żołnierza, a gdy ten zginie, rodzina może liczyć na 12 mln rubli (ok. 740 tys. zł).
Autor przytacza słowa Dmitrija Muratowa redaktora naczelnego "Nowej Gaziety", który relacjonował spotkanie dziennikarki gazety z młodą Rosjanką, której brat zginął na wojnie. "Jeśli mogłabym przywrócić życie bratu, oddałabym pieniądze. Ale skoro nie mogę przywrócić bratu życia, dlaczego miałabym je tracić?" - zastanawiała się.
"To pokazuje, jakie wartości są dla tych ludzi ważne, do czego doprowadza ich życie w biedzie" - zaznacza ekspert.
Oddaj nam duszę, a my damy ci pieniądze
Ta "nekrosakralizacja" może towarzyszyć nam do końca wojny. - Cerkiew stworzyła projekt pod nazwą "śmierć w zamian za odpuszczenie grzechów". Państwo z kolei otworzyło szczodrą aukcję zatytułowaną "śmierć jako rodzinny fundusz inwestycyjny". - Jeśli człowiek zginie, jego rodzina otrzyma tyle pieniędzy, ile on zarabiałby przez ćwierć wieku - wyjaśnia dr Benedyczak.
"Nekrosakralizacja władzy to kolejny etap patologizacji Rosjan przez ich własne państwo. Rosja się tobą zaopiekuje, może nawet poprawi twój los, jeśli oddasz jej w nieograniczone użytkowanie członka swojej rodziny. Powracają dobrze znane z historii układy: faraon - niewolnik, talib - kobieta, chłop - możnowładca, farmer i jego indyki przed świętem dziękczynienia; władza jeszcze zobaczy, który trafi na stół" - czytamy w "Nowej Europie Wschodniej".
Święta wojna Putina
Wojna z Ukrainą jest święta. To walka z "szatanem i zgniłym Zachodem", z "LGBT i nekrofilią". Boskie namaszczenie wojsk rosyjskich i samego Władimira Putina miało potwierdzić samotne "świętowanie" Bożego Narodzenia przez dyktatora.
Dr Morawiecki przytacza słowa religioznawcy Romana Łunkina: "Putin przywitał Boże Narodzenie w domowej świątyni wielkich kniaziów przeszłości. […] W czasie wojny nasi władcy zawsze zwracali się ku prawosławiu. Tak uczynił Dmitrij Donski, tak czynił Stalin. Tak zrobił i Putin. Tegoroczne Boże Narodzenie to czas, gdy wypełniła się symfonia Cerkwi i władzy. W tym samym momencie europejscy politycy dali upust swej antychrześcijańskiej dzikości. To jednak jeszcze bardziej wzmocniło rosyjską symfonię władzy i Kościoła".
Rosjanie - dokonując w Ukrainie ludobójstwa, mordując, gwałcąc i rabując - mają wypełniać, wolę Bożą lub nowego Stalina, którym jest Władimir Putin. Ten były agent KGB oraz wicemer Petersburga podziwiał Stalina, miał nawet wyciągać jego portrety ze śmietnika.
"Portrety otrząśnięte ze śmietnikowego pyłu przywierały do ścian budowli na placu Czerwonym już nie tylko w Dzień Zwycięstwa. [...] I o to znów górują nad przechodniami w Wołgogradzie, niegdyś zwanym wszak Stalingradem" - pisze Krystyna Kurczab-Redlich w książce "Wowa, Wołodia, Władimir. Tajemnice Rosji Putina".
"Bo Władimir Władimirowicz od dawna wie, że najłatwiej się rządzi stale gotowym do obrony, posłusznym podwórzem" - dodaje autorka.
Stalinizm w Rosji wrócił pod szyldem putinizmu
Dla nas to trudne do zrozumienia, przecież Stalin wymordował mnóstwo ludzi. Jednak dla Putina i wielu Rosjan to opowieść o silnej gospodarce i potędze ZSRR, którego się bano. Dlatego do tego świata należy wrócić. W petersburskiej cerkwi jest ikona z Matką Boską, która przychodzi do Stalina i mówi, jak wygrać wielką wojnę ojczyźnianą. Stalin prześladował Kościół, a tutaj łączy się jedno z drugim. To fantastyka, ale tak wygląda współczesna Rosja. Wielu rzeczy po prostu nie da się zrozumieć - przyznaje dr Morawiecki.
I zwraca uwagę na panujący wszędzie kult przemocy.
- Putin obiecał, że wyprowadzi ludzi z lat 90., które kojarzyły się z biedą i niebezpieczeństwem. Ale wtedy była wolność. Teraz jest podobnie, chociaż bez wolności. W lokalnej prasie pisze się o ucinaniu głów. To państwo mafijne - stwierdza ekspert.
Powiększa się również bieda. Brakuje leków ratujących życie, stają krematoria. Rosja cofnęła się o 30 lat. Ponadto - jak podkreśla ekspert - "wskaźniki makroekonomii są sfałszowane, a sankcje zaczynają działać, chociaż Kreml mówi co innego". - Przestają latać nawet samoloty, które wykolejają się na pasie startowym - zauważa dr Morawiecki.
"Koniec wszystkiego"
W takich warunkach tworzy się nowy porządek i kończy się też "Rosja postsowiecka" - jak donosi rządowa agencja Ria Novosti.
"Po okresie przejściowym nadszedł czas budowania, po samozwańcach i zdrajcach nadszedł czas tych, co nie oddzielają się od ludu. Bo są z ludu. […] Nowa elita wykuwa się nie tylko na froncie. Wykuwa się ona w świecie po 24 lutego. Nie nadeszło jeszcze radykalne uzdrowienie społeczeństwa, ale jest ono nieuchronne. […] I dokona się ono w śmiertelnej powadze: hedonizm, konsumpcjonizm, hołdowanie rozrywce, struganie głupca, słabość duchowa, kłanianie się obcym bożkom, całe te postsowieckie wakacje się skończyły. Wszystko się skończyło w roku 2022" - czytamy w agencji.
Jak w takim razie może wyglądać nowy wspaniały świat według Putina? - Na początku propaganda mówiła o niezależnej gospodarce. Przekonywała, że tylko okresowo będzie gorzej. Wojna jednak trwa dłużej, więc nadeszła "era młota". Prigożyn z Putinem będą rozbijać głowy - puentuje dr Morawiecki.
Piotr Bera, dziennikarz money.pl