Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Jacek Losik
Jacek Losik
|
aktualizacja

Putin znów musi się wstydzić za rubla. Problemy się mnożą

Podziel się:

Rosyjscy analitycy prognozowali, że rubla czeka "trudny tydzień". Długo na potwierdzenie tych słów nie trzeba było czekać. We wtorek rano jego wartość zrównała się z amerykańskim centem. To nie tylko wizerunkowy problem dla reżimu Władimira Putina, ale też dotkliwy cios dla gospodarki.

Putin znów musi się wstydzić za rubla. Problemy się mnożą
Władimir Putin "wypowiedział wojnę" inflacji w Rosji, ale przeszkadza mu w tym słaby kurs rubla (East News, Sputnik, DMITRY ERMOLENKO)

Stało się. Rubel we wtorek rano - zgodnie z oczekiwaniami rosyjskich analityków - przebił psychologiczną (a dla Moskwy również wstydliwą) barierę. Obecnie kosztuje w zasadzie tyle samo, co amerykański cent. Innymi słowy - za mniej więcej dolara można kupić 100 rubli.

Chociaż kurs wciąż (ale nieznacznie) się waha w jedną i drugą stronę, to rosyjscy ekonomiści nie mają złudzeń, że w najbliższym czasie rubel nie przestanie słabnąć. Co więcej, prognozuje tak również resort rozwoju gospodarczego Rosji.

Według prognoz ministerstwa średnioroczny kurs dolara w 2023 r. wyniesie 85,2 rubla. W 2024 r. wzrośnie do 90,1 rubli, w 2025 r. - do 91,1 rubli, a w 2026 r. - do 92,3 rubli - pisał w poniedziałek rosyjski "Forbes".

To jednak nie koniec problemów Władimira Putina. Musi on bowiem znaleźć również sposób na coraz głębszą dziurę na rynku pracy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Statistica: Polityka energetyczna Unii Europejskiej

Rubel traci nie tylko wobec dolara

Niski kurs rubla, a do tego restrykcje, które Kreml wprowadził po ataku na Ukrainę, by powstrzymać ucieczkę kapitału za granicę, powodują odpływ migrantów zarobkowych z Rosji. A należy zaznaczyć, że Federacja Rosyjska to drugi po Stanach Zjednoczonych kraj z największą liczbą obcokrajowców.

Rosja od upadku ZSRR przyciąga pracowników z Azji Środkowej. Głównie chodzi o obywateli Uzbekistanu, Tadżykistanu i Kirgistanu, których spotkać można np. na budowach czy za kierownicami taksówek. Rosjanie nie powinni być jednak przekonani, że tak już zostanie. Wręcz przeciwnie.

- Spadek wartości rubla wpływa na atrakcyjność rosyjskiego rynku pracy - powiedział gazecie "The Moscow Times" Bakhrom Islamow, szef stowarzyszenia diaspory uzbeckiej w Moskwie. Dodał, że połowa spośród 20 tys. ankietowanych migrantów z Uzbekistanu powiedziała, że rozważa opuszczenie Rosji, gdy dolar zaczął kosztować ok. 100 rubli.

Należy też zaznaczyć, że rosyjska waluta traci nie tylko do amerykańskiej, ale też w stosunku do "sąsiadów". Jak pisze niezależny portal Meduza, od początku 2023 r. kurs rubla w stosunku do soma kirgiskiego (KGS) spadł o 22 proc., do suma uzbeckiego (UZS) o 18 proc., a do dramu armeńskiego (AMD) oraz tenge kazachskiego (KZT) o 25 proc.

Rosja traci ręce do pracy. Także przez wojnę w Ukrainie

"Tani i liczni pracownicy z Azji Środkowej stanowią siłę napędową wielu sektorów rosyjskiej gospodarki. Exodus byłby ostro odczuwalny w całym kraju, pogłębiając i tak już bolesny niedobór siły roboczej w całej rosyjskiej gospodarce" - pisze "The Moscow Times".

Tymczasem badanie, które przeprowadził Instytut Gaidar, wskazuje, że 42 proc. ankietowanych firm narzeka na brak pracowników. Tylko w przemyśle budowlanym potrzeba ok. 200 tys. osób. Do utrzymania liczby pracujących w Rosji na stabilnym poziomie reżim Władimira Putina musi natomiast przyciągać rocznie od 400 tys. do 1,1 mln migrantów rocznie - szacują eksperci Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Moskwie.

Odpowiedź na pytanie, ilu cudzoziemców pracuje w Rosji, nie jest jednak łatwa. Oficjalnie mówi się o 3 mln migrantów, ale ta liczba nie uwzględnia nielegalnie przebywających w kraju, a także tych, którzy mają rosyjski paszport. Ci ostatni muszą się liczyć z tym, że mogą zostać zmobilizowani na front w Ukrainie. Wojna to kolejny czynnik, który pogłębia dziurę kadrową w Rosji.

Część ekspertów zwraca jednak uwagę, że słaby rubel nie doprowadzi do masowego exodusu migrantów zarobkowych, ponieważ w ich ojczyznach sytuacja jest jeszcze gorsza niż w reżimie Putina. Islamow twierdzi np., że Rosja wciąż będzie przyciągać niewykwalifikowanych pracowników. Inżynierowie oraz inni doświadczeni budowlańcy wybiorą np. Japonię, Polskę czy Wielką Brytanię.

Import boli rosyjski przemysł

O negatywnym wpływie słabego rubla pisze również dziennik "Kommiersant". Powołując się na dane Instytutu Gaidara, zwraca uwagę na fakt, że Rosja potrzebuje silnej waluty, bo krajowa produkcja w ogromnym stopniu jest uzależniona od materiałów z zagranicy.

"Istotnym problemem dla przedsiębiorstw pozostaje niedobór importowanych komponentów. 82 proc. ankietowanych firm chce wzmocnienia rubla w celu ograniczenia kosztów. Silny rubel potrzebny jest także inwestycjom przedsiębiorstw i popytowi krajowemu" - pisze gazeta.

Odcięcie Rosji od zaawansowanej technologii było jednym z celów sankcji, które Zachód nałożył na reżim Putina w odpowiedzi na inwazję na Ukrainę. Rosyjski dyktator w odpowiedzi na restrykcje zaczął szantażować odcięciem od dostaw surowców energetycznych.

Plan odniósł jednak odwrotny skutek, bo Zachód postanowił możliwie najszybciej odejść od rosyjskiej energii. Proces wciąż trwa, rachunki zwykłych obywateli rosną, ale cierpi na tym także reżim Putina. Jak pisaliśmy w money.pl, produkcja gazu ziemnego przez Gazprom w pierwszej połowie roku była najniższa w historii koncernu. Ogółem zaś jest najmniejsza od końcówki lat 70. XX w., czyli czasów sekretarza Leonida Breżniewa.

Bank Rosji walczy z inflacją

Tani rubel, drogi import to też mieszanka, która skutkuje w Rosji wzrostem inflacji. Oficjalnie Kreml w pierwszej połowie 2023 r. inflację szacował na ok. 4 proc. (międzynarodowi eksperci mówili o kilkudziesięciu procentach). Drożyzna we wrześniu, zdaniem banku centralnego, wzrosła do 5,5 proc. Jaka by nie była, teraz rośnie w szybkim tempie, czego nie kryje też Władimir Putin.

Prezydent Rosji kilka tygodni temu powiedział, że zahamowanie wzrostu cen usług i towarów jest "najwyższym priorytetem". Drożejący import skutecznie tę walkę utrudnia.

W połowie sierpnia, gdy rubel pierwszy raz od roku zrównał się z wartością centa, Centralny Bank Federacji Rosyjskiej zwołał nadzwyczajne zebranie dyrektorów, na którym podniesiono zamrożoną przez długi czas główną stopę procentową z 8,5 do 12 proc. We wrześniu podbito ją ponownie, tym razem do 13 proc.

- Biorąc pod uwagę obecne warunki, musimy utrzymać restrykcyjną politykę pieniężną przez dłuższy okres, aby sprowadzić inflację z powrotem do celu (4 proc. - przyp. red.) - mówiła na konferencji Elvira Nabiullina, szefowa Banku Rosji.

Rosjan i przebywających w kraju migrantów czeka zatem trudny czas. Mimo tego, że jak powiedział we wrześniu Putin, gospodarka federacji jest "stabilna i niezawodna".

Jacek Losik, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl