Unia wprowadza pakiet Fit for 55, aby drastycznie zmniejszyć emisję dwutlenku węgla. Szykuje się rozszerzenie systemu handlu emisjami (ETS) o budownictwo i transport drogowy. W praktyce oznacza to nowe opłaty, które mogą dotknąć każdą rodzinę w UE.
Za zmiany zapłacą obywatele
Analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego we współpracy z The European Roundtable on Climate Change and Sustainable Transition (ERCST) oraz Cambridge Econometrics wyliczyli, że najbardziej odczują to najuboższe rodziny. Dla nich bowiem dużym obciążeniem będzie nawet taka podwyżka, która w przypadku nieco bardziej majętnych nie zrujnuje budżetu.
Przez dodatkowe opłaty za emisje w transporcie wzrost wydatków na energię dla 20 proc. najuboższych gospodarstw w UE może oznaczać podwyżki rzędu nawet o 44 proc., a z powodu opłat związanych z ogrzewaniem budynków - aż o 50 proc.
- Policzyliśmy potencjalne koszty emisji w transporcie i budynkach dla najuboższych gospodarstw domowych w latach 2025-2040 w trzech wariantach cen uprawnień do emisji CO2. Oszacowaliśmy kwotę, jaką rocznie te rodziny zapłaciłyby za emisje w transporcie i budynkach i przyrównaliśmy ją do obecnego średniego dochodu na gospodarstwo - tłumaczy Magdalena Maj, kierownik zespołu ds. energii i klimatu w PIE.
Okazuje się, że średnio dla całej Unii podwyżka wyniesie 4,3 proc. a w Polsce aż 14,3 proc. - Tak znaczna różnica wynika m.in. z większego zużycia w Polsce energii cieplnej w gospodarstwach domowych, bardziej emisyjnych źródeł energii i floty samochodowej oraz niższych dochodów przypadających na przeciętne gospodarstwo. Te czynniki sprawią, że u nas koszty będą większe - wyjaśnia ekspertka.
Wzrost cen odbije się na wszystkich
Kolejne podwyżki prądu to zła wiadomość dla polskich rodzin. Przypomnijmy, że w Polsce średnie ceny energii elektrycznej wzrosły w ostatnim czasie najbardziej w UE. Tylko w ciągu ostatniego roku prąd podrożał u nas średnio o 9,7 proc.
To nie koniec. Analitycy biura maklerskiego mBanku oszacowali, z jakimi podwyżkami będziemy musieli się liczyć już w przyszłym roku. Ich prognozy zostały przygotowane już z uwzględnieniem decyzji KE w sprawie pakietu Fit for 55. Wynika z nich, że już w 2022 roku ceny energii wzrosną od 15 do 30 proc. w przypadku przedsiębiorstw, a także o około 19 proc. dla gospodarstw domowych.
Policzyliśmy, o ile w związku z tym wzrosną nasze rachunki. Dla przykładu: pani Kasia mieszka z mężem i dzieckiem w nowym budownictwie, ma ogrzewanie z sieci miejskiej. Po podwyżce w 2022 roku opłata za samą energię (bez opłat stałych) będzie ją kosztować rocznie 170 zł więcej. Z kolei pan Tomek mieszka w domu razem z żoną i synem. Prądu używa do oświetlenia domu i korzystania ze sprzętu RTV i AGD, nie wykorzystuje go do ogrzewania. Teraz za samą energię (bez opłat stałych) zapłaci w ciągu roku o 215 zł więcej.
Podwyżki cen energii będą także dużym wyzwaniem dla przedsiębiorstw, zwłaszcza z najbardziej energochłonnych branż. Z analizy mBanku wynika, że uderzą m.in. w takie firmy jak Cognor (producent stali w technologii elektrycznej), Stalprodukt (hutnictwo cynku), PKP Cargo czy JSW oraz KGHM. Wzrosty energii odczują także takie spółki jak Forte, Mangata, Boryszew i Grupa Kęty.
Kamil Kliszcz, dyrektor departamentu analiz mBanku, twierdzi, że duże znaczenie będzie mieć fakt, w jaki sposób przedsiębiorstwa będą sobie radzić z obniżaniem emisyjności. - Przedsiębiorstwa mają wyzwanie, aby obniżać ślad węglowy i zachować konkurencyjność. Nowy system ETS ma także zachęcać konsumentów do kupowania produktów, które są niskoemisyjne. Te trendy będą się coraz bardziej zmieniały, co już widzimy, bo konsument staje się bardziej świadomy ekologicznie. Biznes będzie musiał się do tego dostosowywać - ocenia ekspert mBanku.
Fundusz złagodzi transformację
Skutki wprowadzenia Fit for 55 analizuje obecnie także Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Resort ma m.in. wątpliwości wobec zasadności i skuteczności wprowadzenia systemu handlu emisjami dla transportu i budynków.
"Takie rozwiązanie, bez wprowadzenia odpowiednich mechanizmów zabezpieczających, może uderzyć w najbiedniejsze grupy społeczne. Polska nie zgodzi się na żadne rozwiązanie, które będzie odbywało się kosztem najsłabszych grup (..) Z tego względu będzie szukać alternatywnych rozwiązań dla takiego systemu lub środków łagodzących skutki jego wprowadzenia" - czytamy w komunikacie ministerstwa.
Według Kamila Kliszcza ewentualny koszt wzrostu cen energii w przypadku gospodarstw domowych może częściowo złagodzić m.in. specjalny Społeczny Fundusz Klimatyczny, który ma pomóc przejść przez transformację najbardziej wrażliwym odbiorcom.
Przypomnijmy, że KE poinformowała wczoraj, że taki fundusz powstanie. Będzie on pokrywany m.in. z budżetu UE, z kwoty stanowiącej 25 proc. przewidywanych wpływów z handlu emisjami. - Obawiamy się, że te środki niekoniecznie będą docierały na czas. Brak natychmiastowej pomocy przy dużych podwyżkach może odbić się katastrofalnie na sytuacji najuboższych - ostrzega ekspertka PIE.