Nie tylko wysokie ceny surowców energetycznych, lecz także szybko rosnąca gospodarka powodują, że w obrotach towarami w kilka miesięcy saldo zmieniło się z dodatniego w ujemne - czytamy we wtorkowym wydaniu "DGP".
Gazeta podaje, że w grudniu Polska zanotowała największy w historii deficyt na rachunku obrotów bieżących, czyli w transakcjach z zagranicą, związanych z codziennym funkcjonowaniem gospodarki.
"Ujemne saldo wyniosło prawie 18,3 mld zł. Niemal dwie trzecie tej kwoty zawdzięczamy deficytowi w obrotach towarowych. Niedobór pogłębiły jeszcze deficyty w dochodach pierwotnych (to m.in. saldo wynagrodzeń obcokrajowców zatrudnionych w Polsce i Polaków za granicą na krócej niż rok) i wtórnych (tu wchodzi część transferów unijnych, ale też kwoty przekazywane do Polski przez emigrantów i wysyłane od nas przez osiadłych w Polsce obcokrajowców)" - pisze dziennik. "Pomagał nam jedynie – jak zwykle – handel usługami" - dodaje.
Efekt wzrostu
"Ekonomiści banku PKO BP ubiegłoroczny deficyt szacują na 0,9 proc. produktu krajowego brutto, podczas gdy w 2020 r. mieliśmy nadwyżkę wynoszącą prawie 3 proc. PKB. Ujemne saldo to według analityków efekt uboczny szybkiego wzrostu gospodarczego" - wyjaśnia "DGP".
"Główny Urząd Statystyczny dziś zaprezentuje wstępne dane na temat dynamiki PKB w IV kw. ub.r. Specjaliści szacują, że przekroczył on 7 proc. w skali roku (w części to konsekwencja słabego wyniku z końcówki 2020 r., gdy obowiązywały duże ograniczenia związane z pandemią)" - przypomina dziennik.