Wojna w Ukrainie, która przyniosła Rosji rekordową liczbę sankcji i 600 tys. ofiar, budzi strach wśród rosyjskich elit. Urzędnicy i biznesmeni są zmęczeni konfliktem, ale jego zakończenie również ich przeraża.
Nie jest jasne, jak żyć po specjalnej operacji wojskowej - mówi źródło zbliżone do administracji prezydenta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Stagnacja w rosyjskim biznesie
Jak podaje Onet, niepewność dotyka także rosyjski biznes, który stracił zachodnie rynki z powodu sankcji. "Przyjazne" państwa, jak Chiny czy Turcja, częściowo przestrzegają ograniczeń, co utrudnia powrót do normalności. - We wszystkim zaczyna dochodzić do stagnacji - dodaje rozmówca Meduzy.
Wielkie projekty gospodarcze Putina, obiecujące "suwerenną" przyszłość, pozostają na papierze. Fabryki nie produkują samolotów, a stocznie nie uruchamiają produkcji tankowców z powodu braku technologii. Programy zastępowania importu nie przynoszą efektów.
Wyzwania dla gospodarki
Badania Rosyjskiej Akademii Nauk pokazują, że co drugie przedsiębiorstwo nie znajduje alternatyw dla importowanego sprzętu. MFW prognozuje, że od 2025 r. wzrost PKB Rosji spadnie do 1,3 proc. Rezerwy gospodarki są "praktycznie wyczerpane" - mówi szefowa banku centralnego Elwira Nabiullina.
Kreml planuje reformę podatkową, by zwiększyć dochody budżetu. W 2025 r. wzrosną podatki od zysków i dochodów osobistych. Ministerstwo finansów szacuje, że przyniesie to 3,6 bln rubli w przyszłym roku. Jednak te środki mogą okazać się niewystarczające - czytamy.
Eksperci ostrzegają, że koniec wojny może być równie bolesny dla gospodarki jak sam konflikt. Wydatki na obronę sięgają 6 proc. PKB, a ich zatrzymanie rodzi pytania o przyszłość fabryk i pracowników. - Ciągła agresja jest konieczna, aby utrzymać gospodarkę w ruchu - podkreśla badaczka Elina Rybakowa.