Goldman Sachs w czwartkowej prognozie szacuje, że wielkość i tempo spadku globalnego popytu na ropę z powodu pandemii koronawirusa nie zdarzyła się nigdy wcześniej - podaje Polska Agencja Prasowa. Według szacunków banku, tylko w marcu popyt zmaleje o 10,5 mln baryłek. W kwietniu zapotrzebowanie zjedzie jeszcze bardziej - o 18,7 mln baryłek.
PAP podaje także dla porównania globalny dzienny popyt sprzed kryzysu związanego z wirusem SARS-CoV-2. Wynosił on wtedy średnio 100 mln baryłek dziennie.
Eksperci banku nie mają wątpliwości, że taki zjazd popytu przełoży się na ograniczenie mocy rafinerii. Ich zdaniem z czasem zapasy ropy znacznie się zwiększą, przez co przepełnione będą magazyny.
Goldman Sachs prognozuje, że wszystkie te czynniki doprowadzą do wstrzymywania wydobycia na polach naftowych. Przyczyni się do tego brak miejsca w magazynach oraz ceny ropy, które będą niższe niż koszty produkcji.
Goldman Sachs ocenia, że wydobywana na morzu ropa Brent w II kwartale 2020 roku będzie kosztować w granicach 20 dolarów za baryłkę. Natomiast te gatunki surowca, które wydobywane są na lądzie - spadną poniżej tej granicy.
Jednocześnie bank szacuje, że ceny ropy pójdą w górę pod koniec roku. Ropa Brent będzie kosztować wtedy 40 dolarów za baryłkę. Wzrost cen może by jednak gwałtowny. Uruchomienie wydobycia pochłania bowiem znacznie więcej czasu, niż odbudowywanie się popytu po epidemii.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl