Zamknięte szkoły - to był pierwszy krok w walce z koronawirusem w Polsce. 11 marca premier Mateusz Morawiecki z ministrem zdrowia Łukaszem Szumowskim i ministrem edukacji narodowej Dariuszem Piontkowskim ogłaszają koniec zajęć. Od 12 marca w szkołach ma być jak najmniej dzieci. W skrócie: placówki mają być zamknięte.
To oznacza także zamknięcie szkolnych stołówek. To realny problem. Polska Akcja Humanitarna już spodziewa się rosnącego niedożywienia wśród dzieci. - Ośrodki pomocy społecznej i inne organizacje pomocowe ze względu na koronawirusa nie są w stanie pomagać w takim stopniu jak przed pandemią. Ludzie zostali bez wsparcia - mówi wprost Rafał Grzelewski, rzecznik prasowy PAH.
- Na kryzysie ucierpią zwłaszcza rodziny ubogie, ludzie bez oszczędności, pracujący bez umowy albo na umowach cywilnoprawnych. W związku z tym znacznie więcej dzieci będzie wymagało także dożywiania - dodaje.
13 marca, dwa dni po podjęciu przez rząd decyzji o zamknięciu szkół, o kwestię obiadów dla dzieci w szkołach zapytaliśmy Ministerstwo Edukacji Narodowej. Resort odpowiedział tego samego dnia i odesłał do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. To ministerstwo Marleny Maląg koordynuje program "Posiłek w szkole i w domu" w części dotyczącej posiłków dla dzieci i dla młodzieży.
Warto dodać, że MEN odpowiada za stołówki, więc ten resort również powinien być zainteresowany sprawą. W komunikacie o zamknięciu szkół i przedszkoli kwestia stołówek nie pojawiła się jednak ani razu.
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej odpowiedziało na nasze pytania po pięciu dniach. 18 marca poinformowało, że to władze samorządowe przy wsparciu miejskich ośrodków pomocy społecznej odpowiadają za sprawę. Powinny zamieniać posiłki na pieniądze lub produkty spożywcze.
"W okresie zamknięcia placówek edukacyjnych, w którym stołówka szkolna jest nieczynna, w związku z czym dziecko/uczeń nie spożywa posiłków, kierownik ośrodka pomocy społecznej ma możliwość przyznania na ten okres pomocy w formie świadczenia pieniężnego na zakup posiłku lub żywności bądź świadczenia rzeczowego w postaci produktów żywnościowych" - tłumaczyło biuro prasowe resortu.
Ministerstwo nie poinformowało jednak, ile osób skorzystało z tej zamiany. Ile osób w ogóle o niej wie? Danych o tym, ile dzieci zostało bez obiadów, nie ma. Ani MEN, ani resort rodziny w licznych komunikatach prasowych nie wspominają o posiłkach dla dzieci.
20 marca ministerstwo rodziny postanowiło jednak wydać w tej sprawie rekomendacje dla miejskich ośrodków pomocy społecznej. Efekt? W drugiej turze kwarantanny posiłki mają być dowożone do potrzebujących tego rodzin. Do tej pory wszystkie ośrodki skupiały się na osobach w kwarantannie lub seniorach, którzy nie powinni wychodzić z domu.
Szkoły zamknięte, pomoc ograniczona
- Zgodnie z rekomendacjami MRPiPS z dnia 20 marca od dnia 26 marca będziemy zapewniać posiłek z dowozem - potwierdza w korespondencji z money.pl Elżbieta Pukszta z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Gdańsku.
I zaznacza, że zainteresowanie rodzin do tej pory nie było zbyt wielkie. - Dotychczas nieliczni rodzice zgłaszali konieczności zabezpieczenia posiłków dla dzieci - mówi.
Warto jednak zauważyć, że ośrodki pomocy społecznej od kilku tygodni - niczym szkoły i kolejne urzędy - również są zamykane. Pomoc można uzyskać wyłącznie drogą telefoniczną lub e-mailową. Dokumenty z kolei trzeba wysyłać pocztą. Informacji o posiłkach na próżno szukać wśród ostatnich aktualności na stronach internetowych MOPS-ów.
Gdańsk? Żadnej wzmianki. Mokotowski Ośrodek Pomocy Społecznej w Warszawie? Brak wzmianki.
Bemowski Ośrodek Pomocy Społecznej stanowi jeden z wyjątków - posiada informację o możliwości zamawiania obiadów, również dla dzieci. Dwudaniowy posiłek kosztuje kilkanaście złotych.
W Krakowie też pomagają, i to nie tylko teraz. - W lutym z pomocy w formie posiłku w szkołach, przedszkolach i żłobkach przyznawanej w ramach programu osłonowego w zakresie dożywiania skorzystało blisko 2400 dzieci i uczniów - mówi Agnieszka Pers, rzecznik prasowy MOPS w Krakowie.
Jak dodaje, w związku z zawieszeniem zajęć w szkołach dzieci i młodzież objęte zostały pomocą w formie zasiłków na zakup żywności lub posiłków na wynos. Krakowski ośrodek pomocy nie wspomina jednak, jak statystyki pomocy wyglądają w marcu, czyli miesiącu zamkniętych szkół.
Danych brak
Pytamy o sytuację w kolejnym mieście - Zielonej Górze. - Nie prowadzimy statystyk dotyczących osób objętych pomocą przed epidemią, a obecnie - przyznaje Katarzyna Zierek, kierownik działu świadczeń i analiz z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Zielonej Górze.
- Na bieżąco udzielamy pomocy rodzinom i dzieciom. Należy zaznaczyć, że pomocą finansową na zakup posiłku lub żywności obejmujemy dzieci zawsze, kiedy szkoły okresowo nie pracują. Nie tylko obecnie, ale również w okresie na przykład ferii czy wakacji - dodaje.
W przypadku MOPS-u w Zielonej Górze świadczenie było i tak wypłacane większości rodziców (w lutym i w marcu było to około 75 proc.).
Polska Akcja Humanitarna ze względu na obecną sytuację postanowiła zmienić strategię. - Z uwagi na zamknięcie szkół i świetlic musieliśmy zmienić formułę Pajacyka. Żeby nie zostawiać dzieci bez pomocy, działamy teraz dwutorowo - wyjaśnia Rafał Grzelewski.
Jak tłumaczy, szkoły i świetlice dostały zielone światło na tworzenie paczek żywnościowych dla potrzebujących w społecznościach lokalnych. - Część placówek już rozpoczęła takie działania - tłumaczy.
- Cały czas pracujemy nad dużą, ogólnopolską odpowiedzią na potrzeby dzieci. Chcemy przygotować paczki żywnościowe nie tylko dla podopiecznych Pajacyka, ale też dla tych osób, które do tej pory nie były objęte pomocą, a ich sytuacja jest na tyle trudna, że dożywiania wymagają - dodaje. Jak zaznacza, dystrybucja paczek będzie się odbywać poprzez jedną z sieci kurierskich.
- Spodziewamy się, że z powodu kryzysu gospodarczego znacznie więcej osób znajdzie się w bardzo trudnej sytuacji materialnej - przyznaje przedstawiciel Polskiej Akcji Humanitarnej. PAH cały czas apeluje o wspieranie programu "Pajacyk". Można to zrobić na stronach akcji oraz przelewem.