Rosyjska decyzja ma być odpowiedzią na zachodnie sankcje i ma na celu destabilizację cen na światowych rynkach – ocenia Bloomberg. Z kolei wicepremier Rosji o destabilizację oskarża sankcje, które od grudnia wprowadziły limit cenowy na rosyjską ropę.
Rosja ma problem z ropą
Od tego czasu rosyjskie zyski z handlu ropą gwałtownie się kurczą. Rosja może teraz ograniczać produkcję także dlatego, że w przeciwnym razie miałaby problem ze sprzedażą surowca. Dzisiejsza decyzja ograniczy wydobycie o 5 proc. w porównaniu ze styczniem.
Mimo wzrostów w piątek, ceny ropy na światowych rynkach w ostatnich miesiącach 2022 r. spadały, przyczyniając się w dużym stopniu do zwiększenia nastojów dezinflacyjnych.
Rosyjska ropa sprzedawana jest i tak ze znaczącym upustem, co sprawia, że Rosja może mieć problem z zamknięciem swojego budżetu. By zwiększyć wpływy budżetowe, mówi się w Rosji m.in. o wprowadzeniu nowego, "dobrowolnego" podatku dla biznesu.
Rosja wprowadza nowy giga podatek
Ceny ropy – dużo ma zależeć od skali ożywienia w Chinach
Analitycy wskazują obecnie dwie tendencje na rynku ropy. Z jednej strony jest ryzyko związane ze spowolnieniem globalnego wzrostu gospodarczego, które może wpłynąć na spadki cen. Z drugiej perspektywy ożywienia popytu w Chinach po zakończeniu obostrzeń związanych z koronawirusem, które sprawiają, że cena może iść w górę.
Dużo ma też zależeć od podtrzymania przez amerykański bank centralny strategii zacieśniania polityki pieniężnej w USA. Kilku członków Fed zasygnalizowało w tym tygodniu dalsze zaostrzanie polityki monetarnej w walce z wysoką inflacją, która obecnie jest w USA na poziomie ok. 6 proc. przy stopie wynoszącej 4,75 proc.
Na rynku są prognozy mówiące o tym, że popyt na paliwa w Chinach może wywołać wzrost cen ropy Brent jeszcze w tym roku do ponad 100 dolarów za baryłkę. Z drugiej strony osłabienie światowego popytu i umocnienie dolara mogą ciągnąć cenę ropy w dół.
Jak na razie "rynek obserwuje ożywienie popytu, a mobilność w Chinach, Stanach Zjednoczonych i Europie wykazuje poprawę" – stwierdza w swoim komentarzu Gui Chenxi, analityk CITIC Futures Co.