Unia Europejska na Rosję szereg sankcji. Wśród nich znalazł się zakaz importu drewna, a także produktów drewnopodobnych. Tymczasem rosyjska sklejka wpływa na rynek UE szerokim strumieniem. Polscy producenci surowca wykorzystywanego m.in. w meblarstwie biją na alarm.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak już pisaliśmy w money.pl, w pierwszym kwartale 2023 r. do Polski trafiło 23 tys. metrów sześciennych sklejki. Głównym źródłem importu był Kazachstan - kraj, który nie jest objęty sankcjami. Wzrost importu z tego kraju sięgnął 100 proc. Jak to możliwe? Czy niewielkie (pod względem PKB, nie terytorium) państwo faktycznie stało się potentatem w branży, która wymaga sporego zaplecza produkcyjnego?
Producenci z krajów UE od dawna podejrzewali, że to, co trafia na rynek unijny jako produkt kazachski, tak naprawdę pochodzi z Rosji. Obawy zostały potwierdzone przez wyniki najnowszych badań. Badanie przeprowadzone przez analityków niemieckiego laboratorium Agroisolab wykazało, że drewno, z którego wykonana jest sklejka, w 90-95 proc. pochodzi z Rosji - wynika z ustaleń "Dziennika Gazety Prawnej".
Branża chce skutecznych sankcji
Bartosz Bezubik, prezes Zarządu Zakładów Przemysłu Sklejek BIAFORM oraz wiceprezydent Stowarzyszenia Producentów Płyt Drewnopochodnych w Polsce w rozmowie z money.pl nie kryje irytacji bezczynnością władz.
- Oczekujemy od Komisji Europejskiej, od rządu, że wprowadzone sankcje będą w końcu skuteczne. A nie iluzoryczne. Oczekujemy, że odpowiednie instytucje uniemożliwią omijanie obostrzeń - ono ma cały czas miejsce. Kraj pochodzenia sklejki zmienia się na Kazachstan czy Turcję. W ten sposób nielegalny towar trafia na terytorium UE. To jest przestępstwo. Osoby, które za nie odpowiadają, powinny ponieść konsekwencje przewidziane w polskim systemie prawnym. Tylko tyle i aż tyle - mówi.
Sankcje nie działają. Są omijane na tyle swobodnie, że boimy się, że jeśli UE nie stworzy jakichś realnych mechanizmów, to proceder będzie trwał. Zmieniać się będzie tylko kraj pochedzenia - na Kirgistan, Gruzję. Państwa pochodzenia rosyjskiej sklejki będą zmieniać się "na papierze", a polscy producenci będą tracić całkiem realnie - dodaje Bezubik.
Sankcje są, ale towar wjeżdża. "Nie zgadzamy się na to"
Grzegorz Rekowski, dyrektor handlowy w BZS Sklejka-Multi S.A. twierdzi wprost, że Rosja zalewa Europę swoim towarem. - Nie zgadzamy się na oczywiste łamanie prawa ustanowionego przez Komisję Europejską - mówi.
Przyznaje też, że "autentyczność" sklejki z Kazachstanu wzbudza w branży sporo wątpliwości.
Jest wielce prawdopodobne, że sklejki formalnie przyjeżdżające z Kazachstanu lub Turcji są wyprodukowane z surowca rosyjskiego lub też wytworzone na terenie Rosji. Problem ten dotyczy nie tylko rynku polskiego, ale również innych rynków Europy Zachodniej, gdzie docelowo trafiają tego typu sklejki - wyjaśnia.
Inne kraje UE zareagowały na import sklejki
Stwierdza też, że w niektórych państwach UE podjęto konkretne działania mające na celu ukrócenie procederu. - W Holandii odpowiednie organy, instytucje państwowe na proceder importu tego typu sklejek zareagowały dużo wcześniej i w bardziej wzmożony i zorganizowany sposób. Mamy informacje od naszych kontrahentów z rynków Beneluxu, że w kontrolę tego typu transakcji importu płyt drewnopochodnych włączył się również sektor bankowy, co niejednokrotnie skutkowało dodatkowymi konsekwencjami finansowymi dla podmiotów objętych kontrolą pod kątem pochodzenia zaimportowanej sklejki - tłumaczy.
Tak Moskwa zabija polski rynek. I nie tylko
Europejskim producentom ciężko jest rywalizować w nieuczciwych warunkach. - Rosyjska sklejka wjeżdżająca na teren Polski i innych krajów EU jest sprzedawana po bardzo niskich dumpingowych cenach, niejednokrotnie niższych o nawet 25-40 proc. od cen producentów polskich czy europejskich. Tak niskie ceny w bardzo dużym stopniu zagrażają polskim producentom sklejek i płyt drewnopochodnych, ale problem ten również dotyka producentów z innych krajów EU takich jak Finlandia, Francja, Włochy, Hiszpania, Litwa, Łotwa - ocenia Rekowski.
Podkreśla też, że w kwestii zaczyna się coś zmieniać dopiero w ostatnim czasie. - Problem ten był już wielokrotnie nagłaśniany w zeszłym roku przez branżę drzewną, jak również producentów płyt drewnopochodnych - wyjaśnia przedsiębiorca.
Niestety nasze liczne apele o zainteresowanie się tym problemem przez odpowiednie władze czy instytucje często pozostawały bez echa - stwierdza.
"Dla mnie sklejka jest jak ropa albo zboże"
Nie wszyscy przedstawiciele branży chcą rozmawiać z mediami, nie każdy chce też wypowiadać się pod nazwiskiem. Z tego, co słyszymy, temat rosyjskiej sklejki jest nie mniej bulwersujący niż kwestia rosyjskiego zboża zalewającego Europę.
- Niech mi pan powie. Są w tej kwestii jakieś decyzje? Podjęto jakieś działania? Nie. Ten towar krąży po całej Europie. My ostrzegamy, alarmujemy, apelujemy. I co? I nic - mówi nam jeden z przedsiębiorców, chcący zachować anonimowość.
- Dla mnie sklejka jest jak ropa albo zboże. Nikt nie chce się przyznać, że kupuje rosyjski produkt. Uważa, że jeśli to ostatnie ogniwo uczestniczące w sprzedaży jest legalne, funkcjonujące na rynku, to i towar jest legalny. A faktycznie ze sklejką jest tak, jak z praniem brudnych pieniędzy - mówi pragnący zachować anonimowość przedstawiciel branży.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl