Słowacja jest niemal w pełni zależna od importu błękitnego paliwa. Produkcja krajowa pokrywa zaledwie 1 proc. zapotrzebowania, które wynosi średnio 5 mld m sześc. gazu rocznie.
Władze w Bratysławie były zmuszone do szukania nowej trasy dla dostaw gazu po tym, jak wraz z początkiem roku Ukraina przestała przesyłać rosyjski gaz na zachód. Jak mówił ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski, decyzja ta miała na celu pozbawienie Moskwy dochodów wykorzystywanych do finansowania wojny.
"The Moscow Times" informuje, że rosyjski gigant energetyczny Gazprom wznowił częściowe dostawy gazu do słowackiej firmy SPP. Rzecznik firmy Ondrej Sebesta poinformował agencję AFP, że dostawy odbywają się południową trasą przez gazociąg TurkStream i Węgry na Słowację. Odmówił jednak podania dalszych szczegółów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
TurkStream jako alternatywa dla Ukrainy
Słowacka gazeta "Dennik N" podała, że dyrektor generalny SPP Vojtech Ferencz potwierdził, iż dostawy gazu przez TurkStream rozpoczęły się 1 lutego, a ich wolumeny mają się podwoić w kwietniu.
Gazociąg biegnie 930 kilometrów po dnie Morza Czarnego z rosyjskiego kurortu Anapa do Kiyikoy w północno-zachodniej Turcji. Następnie łączy się z naziemnymi rurociągami dostarczającymi gaz do Węgier i Słowacji przez Bałkany - przypomina "The Moscow Times".
Słowacki premier Robert Fico to jeden z nielicznych (obok Viktora Orbana) prorosyjskich przywódców w UE. - Nie widzimy powodów, by z powodów geopolitycznych płacić za gaz więcej, niż jest to konieczne - stwierdził, odnosząc się do planów porzucenia rosyjskich surowców energetycznych przez UE.