Rzecznik Praw Obywatelskich oraz kilka organizacji pozarządowych wspólnie ogłosili projekt #zadaNIEdomowe. Jak wytłumaczono na stronie rzecznika, nowa inicjatywa ma wytłumaczyć "jak wspólnie opracować szkolne reguły dotyczące pracy w domu, tak, aby była ona rzeczywiście dostosowana do indywidualnych potrzeb i możliwości uczniów danej szkoły".
"Nadmierne obciążenie uczniów obowiązkami szkolnymi ma negatywny wpływ na życie całych rodzin, jest też niezgodne z nowoczesnymi trendami edukacyjnymi" – wytłumaczono na stronie RPO. Dalej można przeczytać, że "zadania domowe nie zawsze pomagają w procesie uczenia się", a zamiast tego mogą "doprowadzić do wzrostu zniechęcenia uczniów i pogłębienia się nierówności społecznych".
Jest kilkanaście szkół w Polsce, które całkowicie zrezygnowały z pracy domowej, jak podaje "Gazeta Wyborcza". Jedną z takich placówek jest Szkoła Podstawowa nr 267 w Warszawie.
- Nasze dzieci spędzają w szkole po 40 godzin tygodniowo. Gdy zadajemy im zadania z każdego przedmiotu, robią czasem więcej nadgodzin niż ich rodzice – mówi Mariola Pietroń-Ratyńska, dyrektorka SP nr 267, cytowana przez "GW".
Do rezygnacji z prac domowych w tej placówce zachęcali sami rodzice.
- O rezygnację z nich poprosiliśmy dwa lata temu - wspomina w rozmowie z "Wyborczą" radna Warszawy Dorota Łoboda. - Moja córka była wtedy w klasie siódmej, dwujęzycznej. W tygodniu miała 39 zajęć. W poniedziałek – 10 lekcji – od 7.10 do 17 lub 18. Gdy przychodziła do domu, musiała siadać do odrabiania prac domowych. W weekendy też. Na naszą propozycję odciążenia uczniów dyrekcja przystała od razu - tłumaczy Łoboda.
Radna wskazuje również, że część klas równoległych dołączyła do projektu, jednak nie wytrwała w nim do końca roku. Łoboda dodała, że uczniowie z klasy jej dziecka miały najwięcej pasków na świadectwach.
Jest ona inicjatorką akcji "Szkoła bez zadań domowych". Do pilotażowego programu dołączyło na razie 17 szkół ze stolicy. Nauczyciele tych placówek na specjalnych wykładach i warsztatach dowiadują się, m.in. jak uczyć efektywniej.
Po ankietach przeprowadzonych na terenie warszawskiej podstawówki, część klas zrezygnowała też z ocen.
- 62 proc. uczniów odpowiedziało, że oceny nie odzwierciedlają stanu ich wiedzy. Że są niesprawiedliwe, że zniechęcają, wzmagają konkurencję. Szukaliśmy więc sojuszników wśród nauczycieli. Jest ich coraz więcej - opowiada dyrektorka Mariola Pietroń-Ratyńska.
Inny projekt przedstawiła wiejska szkoła w Dusocinie (woj. kujawsko-pomorskie), która od trzech lat nie stosuje dodatkowej pracy w domu, ocen, a nawet dzwonka. Uczniowie, zamiast o oceny, walczą np. o stopień Tropiciela Informacji na polskim.
- Pytam rodziców 13-letnich dzieci, jak odrabiają prace domowe. Przeklejanie informacji z wyszukiwarki, grupy na Messengerze, w których jeden robi zadanie i wysyła screena dla reszty - nie widzę w tym sensu. Nie rozwija to ani krytycznego myślenia, ani wnioskowania. Rozwija za to kombinowanie i może trochę kompetencje cyfrowe – tłumaczy Jarosław Durszewicz, dyrektor szkoły, cytowany przez "Wyborczą".
Na Facebooku jest kilkaset grup, stron itp., które oferują szybkie znalezienie rozwiązań zadanych prac domowych. Na niektórych odpłatnie, na innych – nie. Starsze pokolenia natomiast korzystały ze specjalnie przeznaczonych do tego stron internetowych, na których opracowywano wszystkie zadania z podręczników.
Polscy uczniowie spędzają średnio 6,5 godz. tygodniowo na odrabianiu prac domowych – wynika z raportu OECD przy okazji badań PISA z 2012 roku. Ten sam raport wskazuje, że średnią europejską jest 5 godz. przeznaczanych przez nastolatków na prace domowe.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl