Sławomir Kuliński, rzecznik spółki Pałac Saski, powiedział w środę, że od wtorku 16 sierpnia pl. Piłsudskiego jest "w dyspozycji spółki". - Na plac Piłsudskiego wejdziemy w czwartek 18 sierpnia. Zaczniemy wygradzać teren pod dawnym Pałacem Saskim. To będzie trwało ok. 10 dni, ponieważ mamy do postawienia ponad 680 metrów samego płotu. Po tych 10 dniach rozpoczniemy prace ziemne - zapowiedział.
- Są to prace ziemne, a nie archeologiczne, ponieważ, jak wiemy, Pałac Saski był już odkopywany w latach 2006-2008. Naszym celem w tej chwili jest wyjęcie piasku kwarcowego, którym zasypane są piwnice, zdjęcie fizeliny, która najprawdopodobniej otacza mury, jak jest zapisane w dokumentacji po poprzedniej inwestycji, i sprawdzimy, w jakim stanie są te mury. Są one wpisane do rejestru zabytków i będą podlegały pracom konserwacyjnym tak, aby w przyszłości mogły stać się elementem nowo odbudowanego Pałacu Saskiego - wyjaśnił Kuliński.
Dodał, że "cała konstrukcja Pałacu nie będzie stawiana na murach, tylko będzie palowana tak, aby mury nie uległy degradacji i zniszczeniu, bo są tak naprawdę jedynymi już świadkami tego, co było przed wojną i jak wyglądał gmach Pałacu Saskiego, oprócz oczywiście Grobu Nieznanego Żołnierza".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdążą do 2030 roku?
Rzecznik spółki poinformował, że prace archeologiczne w tym miejscu rozpoczną się na przełomie jesieni i zimy. - Wtedy wejdziemy z inwestycją pod Pałac Brühla oraz ciąg kamienic przy ulicy Królewskiej. Co ważne, te miejsca od 1945 r. nie były nigdy badane. Po wysadzeniu Pałacu Brühla oraz kamienic na ul. Królewskiej miejsca te zostały zrównane z ziemią, zasypane gruzowiskiem i w tej formie przetrwały do czasów obecnych - przypomniał.
- Tutaj spodziewamy się wielu niespodzianek i na pewno te badania będą trwały dłużej. W założeniu mają potrwać do końca 2023 r., ponieważ zarówno archeolodzy, jak i inne instytucje będą zainteresowane tym, co znajdziemy i wykopiemy, a naukowcy będę potrzebowali trochę czasu, żeby to wszystko przygotować pod dalszy etap inwestycji - wyjaśnił Kuliński.
Prezes spółki Pałac Saski Jan Edmund Kowalski informował w maju, że zgodnie z przyjętym harmonogramem zakończenie inwestycji planowane jest w 2030 roku. Jej koszt skalkulowano na 2,5 miliarda złotych.
- Mamy ambicję, żeby odbudować Pałac Saski w tej dekadzie. Może już nawet w przyszłym roku prace widoczne, fizyczne zostaną rozpoczęte - zapowiedział we wtorek w rozmowie z PAP wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Jarosław Sellin.
- Pewnie dyskusja wokół tego tematu będzie trwała jeszcze latami, a my mamy ambicję odbudować Pałac Saski w tej dekadzie na pewno, więc dosyć szybko. Myślę, że to jest też pewien akt sprawiedliwości. Nie możemy godzić się na to, że Warszawa wygląda tak, jak Niemcy sobie zaplanowali, niszcząc ją - podkreślił.
Jak mówił, "dziura architektoniczna na pl. Piłsudskiego przed Ogrodem Saskim jest dziełem niemieckim". - Oni systematycznie ten Pałac burzyli, on przetrwał Powstanie Warszawskie, oni go wysadzali w powietrze - mówił.
Tragiczne losy pałacu
Pałac Saski, który wzniesiono w wyniku rozbudowy XVII-wiecznego pałacu Jana Andrzeja Morsztyna, był wielokrotnie przebudowywany w kolejnych wiekach. W okresie II Rzeczypospolitej był siedzibą Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, a sąsiedni Pałac Brühla był siedzibą MSZ. Po zniszczeniu Pałacu Saskiego przez Niemców pod koniec grudnia 1944 r. jedynym śladem po nim pozostał fragment trzech środkowych arkad, w których znajduje się Grób Nieznanego Żołnierza - symboliczna mogiła upamiętniająca bezimiennych żołnierzy poległych w obronie Polski, miejsce obchodów najważniejszych świąt państwowych.
Odbudowa pałacu nie zawsze oceniana jest pozytywnie. - Ta przestrzeń funkcjonuje dzisiaj zupełnie inaczej niż przed wojną, więc umieszczanie tam rekonstrukcji, która zupełnie nie pasuje do dzisiejszych realiów, byłoby błędem kompozycyjnym, funkcjonalnym i symbolicznym - oceniał w ubiegłym roku w rozmowie z "Wyborczą" architekt Grzegorz Piątek, autor książki "Najlepsze miasto świata. Warszawa w odbudowie 1944-1949".