Każdego dnia z fragmentu autostrady A1 Rusocin-Czerniewice w obu kierunkach korzysta kilkadziesiąt tysięcy kierowców. We wrześniu średnio w ciągu doby podróżowało po niej 69 tys. pojazdów, a w wakacje ta liczba rosła do 81 tys. - wynika z danych, które spółka Gdańsk Transport Company (GTC) przekazała money.pl. Teraz tysiące kierowców muszą się liczyć z utrudnieniami.
Niedługo minie 17 lat od otwarcia pierwszych odcinków A1 i ze względu na wzmożony ruch samochodów ciężarowych "niektóre elementy infrastruktury uległy naturalnemu zużyciu".
- Standardowo wymiany nawierzchni planowane są co 10-15 lat. Badania przeprowadzone na naszej autostradzie wskazują, że droga jest w dobrej kondycji i spełnia wymagane prawem parametry. Jednak, aby zachować najwyższy standard drogi, na kolejne lata koncesji konieczne jest przeprowadzanie prac remontowych nawierzchni - tłumaczy w rozmowie z money.pl Anna Kordecka z GTC, spółki specjalnego przeznaczenia, którą powołano do życia w 1996 r. wyłącznie na potrzeby realizacji północnego odcinka autostrady A1.
Firma posiada koncesję na finansowanie, projektowanie, budowę i eksploatację fragmentu odcinka A1 od Gdańska do Torunia. Po wygaśnięciu koncesji w 2039 r. koncesjonariusz nieodpłatnie przekaże obiekt stronie publicznej.
Remont za 569 mln zł
GTC zaznacza, że remont, za który odpowiada Budimex, zakłada wymianę warstwy ścieralnej, częściową wymianę warstwy wiążącej oraz wzmocnienie istniejącej konstrukcji nawierzchni, żeby wytrzymała wzmożony ruch cięższych pojazdów. Ze względu na pogodę prace budowlane będą prowadzone od wiosny do jesieni, także w wakacje, gdy regularnie tworzą się korki przy punktach poboru opłat.
Budimex nie wyklucza jednak, że zwiększy tempo prac. - Podpisaliśmy mniejszą umowę z inwestorem i już prowadzimy prace na początku autostrady - od północy. Kończymy roboty na jezdni w kierunku Torunia i zaczynamy na wysokości Gdańska przed bramkami poboru opłat. Docelowo zakładamy przerwę zimową, ale jeśli warunki będą sprzyjać, to będziemy pracować dalej - zapewnia w rozmowie z money.pl Michał Wrzosek z Budimeksu.
W czasie remontu opłaty za przejazd raczej nie zostaną zniesione. - GTC pobiera opłaty na rzecz Skarbu Państwa, decyzje o zmianach wysokości opłat lub zwolnieniu z opłat podejmuje minister infrastruktury - przypomina Kordecka.
Obecnie przejazd Autostradą Bursztynową jest darmowy dla pojazdów kategorii 1 i 1A (od 4 września do 31 grudnia do godziny 23:59).
Etapami zamiast całości
Prace zaczną się od odcinków w najgorszym stanie technicznym.
- Zawsze będziemy robić dwa odcinki jednocześnie. Jeden na każdej z nitek autostrady, tylko na różnych wysokościach. Niekoniecznie będziemy posuwać się z północy na południe, możemy nagle pracować na środkowym fragmencie trasy, wszystko zależy od tego, co nam wskaże inwestor - dodaje Michał Wrzosek z Budimeksu.
Anna Kordecka z GTC zapewnia, że z założenia prace mają wywierać jak najmniejszy wpływ na bezpieczeństwo i komfort podróżnych.
Prace będę prowadzone równocześnie na dwóch kilkukilometrowych odcinkach (6–8 km), na których ruch będzie odbywał się jedną jezdnią autostrady w schemacie 2+1 (np. dwa pasy w kierunku Łodzi i jeden pas w kierunku Gdańska, w zależności, na której jezdni prowadzony jest remont). Na każdym z remontowanych odcinków będzie obowiązywało ograniczanie prędkości do max. 80 km/h - wyjaśnia Kordecka.
Zdaniem Wojciecha Tumasza, członka Stowarzyszenia Integracji Stołecznej Komunikacji SISKOM, które na bieżąco aktualizuje dostępną m.in. na Facebooku Mapę autostrad i dróg ekspresowych w Polsce, to zła informacja dla kierowców. - To będzie pięć lat udręki dla kierowców - komentuje.
- Od strony Gdańska i tak tworzą się korki na wjeździe przy bramkach. To samo jest w kierunku Torunia przed autostradową obwodnicą. Z tej perspektywy nie musi być gorzej, bo bramki i tak mają ograniczoną przepustowość - mówi nam Tumasz. Dodaje jednak, że z perspektywy samych kierowców lepszych rozwiązaniem byłoby utrzymanie schematu 2+2 (po dwa pasy w obu kierunkach).
Tu zaczyna się problem. Przy schemacie 2+1 i zwężeniu z dwóch pasów do jednego powstanie zator, mimo że bramki "dawkują" liczbę pojazdów wjeżdżających na autostradę. Z punktu widzenia kosztów społecznych lepszym rozwiązaniem byłby generalny remont na całej długości, co potrwałoby np. dwa lata - uważa nasz rozmówca.
Zdaniem eksperta SISKOM przy podziale prac zostanie mocno ograniczony ruch na danym etapie tylko po to, żeby za moment utrudnienia pojawiły się w innym miejscu.
- Prace prowadzi jednak firma prywatna i to ona kalkuluje budżet. Operator autostrady chce wykonać prace jak najmniejszym kosztem ekonomicznym, żeby w dalszym ciągu droga przynosiła zysk - ocenia Tumasz.
Michał Wrzosek apeluje do kierowców o rozwagę, gdyż największa liczba wypadków na budowach to efekt potrącenia pracownika przez samochód. - Pojawią się stalowe separatory ruchu, które nie pozwolą zjechać na przeciwległy pas. Ale i tak apelujemy o ostrożną jazdę, nawet poniżej dozwolonej prędkości 80 km/h. Przy takiej organizacji ruchu, gdy dojdzie do wypadku, to ruch będzie całkowicie zablokowany, trzeba zdawać sobie z tego sprawę - tłumaczy.
Alternatywy nad morze
Z których dróg mogą skorzystać kierowcy, gdyby w czasie remontu dochodziło do zatoru? Kierowcy podróżujący z Warszawy już korzystają z trasy S7 przez Płońsk, Ostródę i Elbląg. Natomiast jadąc z Wrocławia najczęściej wybierają drogę S5 do Poznania i w okolicach Grudziądza wjeżdżają na Autostradę Bursztynową.
- Kolejną opcją dla południowo-zachodniej Polski jest skorzystanie z trasy S11 za Poznaniem. Ta droga prowadzi przez Szczecinek i Koszalin, a następnie można zjechać na drogi lokalne. Z Łodzi warto pojechać w kierunku Warszawy, ale zjechać na węźle Wiskitki i jechać na północ w okolice Płońska. Tam można wjechać na ekspresówkę, która nie jest w remoncie. Należy jednak pamiętać, że część ruchu z A1 może się przenieść na S7 - uważa Tumasz.
Droga łącząca Trójmiasto z Czechami
W maju premier Mateusz Morawiecki w asyście ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka i szefa resortu rozwoju Waldemara Budy oficjalnie otworzył w pełni ukończoną autostradę A1. Pod koniec kwietnia oddano do użytku jej ostatni odcinek, co oznacza, że cała trasa o długości blisko 560 km jest już gotowa.
- Żaden rząd przed nami nie mógł w odpowiednim czasie dokończyć tych wszystkich odcinków - powiedział premier na oficjalnym otwarciu autostrady A1.
Jak pisaliśmy w money.pl - to droga, której pierwszy odcinek został oddany do użytku już w 1989 r., a prace ruszyły jeszcze za rządów Edwarda Gierka. Budowa całej trasy, która połączyła północ i południe kraju, zaczęła się dopiero w 2005 r. Ministrowie infrastruktury z kolejnych rządów wbijali łopatę, a potem otwierali poszczególne odcinki tej drogi.
Piotr Bera, dziennikarz money.pl