Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Bartman
|
aktualizacja

Rząd chroni marnotrawców? W blokowiskach mało kto oszczędza ciepło

305
Podziel się:

W domkach jednorodzinnych ludzie nauczyli się oszczędzać ciepło. Problemem są blokowiska z wielkiej płyty, gdzie wszystko jest wspólne. Rachunki za ciepło też - uważa ekspert Fundacji Pułaskiego. Jego zdaniem tam mało kto przejmuje się oszczędzaniem. Mrożąc ceny energii cieplnej, rząd dał mieszkańcom takich osiedli kolejny pretekst, by nie zmieniali swoich dotychczasowych nawyków.

Rząd chroni marnotrawców? W blokowiskach mało kto oszczędza ciepło
W blokowiskach z wielkiej płyty marnuje się najwięcej ciepła (Adobe Stock, www.januszkurek.com)

Osiedle Dębinka w Nowym Dworze Mazowieckim pod Warszawą. Bloki zbudowane kilkadziesiąt lat temu dla rodzin żołnierzy. W 2018 r. przeprowadzono w nich duży remont. Wymieniono dachy i zrobiono docieplenie. Decyzją zarządu wspólnoty mieszkaniowej w mieszkaniach nie zainstalowano ani podzielników, ani liczników centralnego ogrzewania. Mieszkańcy płacą więc solidarnie rachunki za ciepło, które zużywają wszyscy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Greenpact - rozmowa z Filipem Bittnerem

– Płacimy nie tylko za siebie, części wspólne nieruchomości oraz tych, którzy nie oszczędzają energii, ale - jak przekonuje zarządca wspólnoty mieszkaniowej, firma Home Manager - również za straty ciepła w sieci, bo budynki są położone w różnej odległości od węzła – opowiada jedna z mieszkanek osiedla.

Efekt tego jest taki, że od listopada tego roku Home Manager skalkulował opłatę CO za m2 mieszkania w kwocie 7,80 zł, co przy metrażu 45 m2 daje miesięcznie opłatę w wysokości 355 zł. Opłata ta stanowi ponad 50 proc. kosztów miesięcznych uiszczanych przez mieszkańców osiedla Dębinka.

Dla porównania, w 2020 r. – czyli jeszcze przed kryzysem energetycznym i "osłonami rządowymi" - opłata za CO wynosiła 4,03 zł za m2 mieszkania, co dawało w sumie 183 zł miesięcznie. To wzrost o 172 zł miesięcznie.

– Wszyscy na osiedlu narzekają na bardzo wysokie rachunki za ciepło, ale nikt z tym nic nie zrobił. Dobrze jest, jak jest. Sposobem na "zatrzymanie" ciepła jest zablokowanie okien na klatce schodowej przez jednego z mieszkańców, tak by nie można było wietrzyć budynku – mówi nam nasza rozmówczyni.

Dodaje, że płacąc 355 zł miesięcznie za swoje i niezużyte przez siebie ciepło, trudno jej wykrzesać motywację do oszczędzania. Jedynym argumentem, by przykręcić zawór w kaloryferze, jest to, że mieszkanie w przegrzanym pomieszczeniu jest po prostu bardzo niezdrowe.

Miało być sprawiedliwie, a jest...

Jak podaje Stowarzyszenie ds. Rozliczania Energii, wiele wspólnot mieszkaniowych i spółdzielni nie zamontowało podzielników ciepła ani liczników, chociaż jest taki obowiązek.

Przepisy zdejmują z zarządców nieruchomości ten obowiązek, o ile montaż urządzeń pomiarowych jest technicznie niewykonalny lub nieopłacalny. W wyniku tego wyłączenia podzielniki ciepła ma zamontowane tylko połowa z ponad 10 mln mieszkań w domach wielorodzinnych w Polsce.

Zdaniem Sławomira Krenczyka, eksperta ds. energetyki z Fundacji Pułaskiego, autora raportu pt. "Ciepłownictwo – strategiczny problem bezpieczeństwa energetycznego w Polsce", to właśnie mieszkańcy blokowisk z wielkiej płyty oraz osiedli położonych w mniejszych miejscowościach przyzwyczajeni są do tego, by nie oszczędzać energii i marnują jej najwięcej.

Nasz rozmówca przypomina, że sieć ciepłownicza w Polsce powstawała w latach 60. i 70., nikt nie traktował energii jak towaru, a węgiel był bardzo tani. Ludzie nie mieli potrzeby oszczędzania ciepła. – Wszystko na takim osiedlu było wspólne, rachunki też – przypomina ekspert.

Dodaje, że o ile mieszkańcy domów jednorodzinnych – z powodu przymusu ekonomicznego – zmienili już swoje nawyki w zakresie oszczędzania ciepła, to mieszkańcy wielu osiedli i blokowisk nie wyzbyli się jeszcze starych przyzwyczajeń i nie oszczędzają, bo robić tego nie muszą.

Prezent od rządu na koszt wszystkich

Zamrażając ceny energii i ciepła, rząd – kosztem 1,3 proc. PKB – odsunął od nich tę bolesną lekcję zmiany przyzwyczajeń na później.

Według Jacka Szymczaka, prezesa Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie, rząd - uchwalając w ekspresowym tempie ustawy pomocowe - nie przeprowadził żadnych konsultacji społecznych. – W zakresie bezpośredniego wsparcia gospodarstw domowych nie wprowadzono kryterium dochodowego, co finalnie wpłynęło na wysokość udzielonej z budżetu państwa tak dużej pomocy – mówi prezes IGCP.

Jego zdaniem obecny kryzys energetyczny to szansa na gruntowną przebudowę samego systemu cieplnego, ale też na zmianę mentalności Polaków.

Pod względem edukacji i świadomości obywateli Polska w stosunku do takich państw jak np. Dania (gdzie rząd nie dopłacił obywatelom ani korony do rachunków za prąd i ciepło – przyp. red.) jest mocno zapóźniona. Tam dzieci już od dekad uczone są w szkole, jak efektywnie używać sprzętów domowych, oszczędzać prąd, segregować odpady. W Polsce takiej praktycznej edukacji nadal nie ma – zauważa nasz rozmówca.

Przyznaje również, że sam model systemu ciepłowniczego wymaga istotnej przebudowy. Polsce potrzebny jest bowiem nowy system, który premiowałby przedsiębiorstwa za poprawę efektywności oraz koncentrowałby się na kosztach ponoszonych przez gospodarstwa domowe.

– Z punktu widzenia Kowalskiego nie jest bowiem istotne, ile kosztuje wytworzenie kilodżula, ale to, ile zapłaci on za ciepło w przeliczeniu na metr kwadratowy swojego mieszkania – przekonuje prezes.

Co odliczali Polacy w uldze?

By dojść do takiego rozwiązania, w którym ciepłownie nie byłyby premiowane za samą ilość wytwarzanego ciepła, ale efekt u odbiorcy, domy i mieszkania musiałyby być efektywne energetycznie, a z tym jest poważny problem.

Jak wynika z opublikowanego w październiku raportu Najwyższej Izby Kontroli, która zbadała finansowanie programu "Czyste Powietrze", po trzech latach realizacji tego programu liczba ocieplonych budynków wyniosła niecałe 73 tys. (to zaledwie 2,4 proc. z ponad 3 mln zaplanowanych dociepleń).

"Jak pokazała kontrola, przy budżecie w wysokości 103 mld zł podpisano umowy na zaledwie 4,2 mld zł (ok. 4 proc.). Przy takim tempie realizacji kluczowego programu dla poprawy jakości powietrza w Polsce na osiągnięcie zaplanowanych efektów trzeba będzie poczekać cztery lata dłużej, niż planowano - do 2033 r." – czytamy w raporcie NIK.

Zdaniem ekspertów, z którymi rozmawiał money.pl, problemem jest nie tylko długie rozpatrywanie wniosków na termomodernizację, ale również zbyt niskie kwoty dofinansowania, które nie przystają już do aktualnych cen materiałów budowlanych oraz to, że z ulgi podatkowej na termomodernizację masowo korzystali ci, którzy zakładali panele fotowoltaiczne, stąd dane o liczbie ocieplonych mieszkań są z gruntu zafałszowane.

Co na to wszystko Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który odpowiada za program "Czyste Powietrze"?

Z informacji biura prasowego wynika, że do 28 października Fundusz zakończył 230,4 tys. przedsięwzięć dot. termomodernizacji. W ciągu trzech ostatnich lat Polacy odliczyli od podatku łącznie 3,7 mld zł w ramach ulgi termomodernizacyjnej.

Urzędnicy podkreślają, że wpływ na tempo realizacji programu mają czynniki od nich niezależne, m.in. obecna sytuacja związana z podwyżkami cen nośników energii, inflacja i wojna w Ukrainie nie sprzyjają realizacji programu.

Zapewniają jednak, że starają się program uatrakcyjnić i uelastycznić warunki udzielania wsparcia. Przykładowo: jedną z wymuszonych przez nowy system podatkowy zmian była konieczność rewizji progu dochodowego uprawniającego do skorzystania z programu.

Kryzys zmieni naszą mentalność

Fundusz przypomina również, że wymiana źródła ciepła wraz z głęboką termomodernizacją budynku jednorodzinnego mogą dać nawet do 70 proc. oszczędności na ogrzewaniu, a dodatkowo osiągamy efekt w postaci poprawy jakości powietrza.

Jak policzyła Izba Gospodarcza Ciepłownictwo Polskie, obniżenie temperatury w mieszkaniach w sezonie grzewczym z 22 st. C. do 20 st. C pozwoliłoby ich właścicielom oszczędzić ok. 7 proc. na rachunkach za ciepło, ale też wyemitować do atmosfery o 2 mln ton CO2 mniej.

Zdaniem Andrzeja Rubczyńskiego, eksperta ds. strategii ciepłownictwa z Forum Energii, Polska przechodzi w związku z kryzysem i blokadą rosyjskich surowców bolesną lekcję. Podobną Duńczycy odebrali już w latach 70. i 80. Po ogólnoświatowym szoku wywołanym przerwaniem dostaw ropy naftowej i spekulacjami cenowymi postanowili odejść od tego paliwa i w ciągu dwóch dekad zbudowali w kraju nowy system energetyczno-ciepłowniczy.

Postawili na efektywność energetyczną oraz na energię odnawialną, głównie wiatr i biomasę. W relatywnie bardzo krótkim czasie, bo około dwudziestu lat, zniknęły wszystkie klasyczne elektrownie kondensacyjne, które zastąpiono rozproszonymi elektrociepłowniami. Intensywnie zaczęto również rozwijać energetykę wiatrową, co pozwoliło nie tylko na wzrost produkcji czystej energii elektrycznej, ale też na rozwój nowych gałęzi przemysłu - mówi ekspert.

Dzięki przyjęciu długoterminowej wizji niezależności energetycznej oraz podjętym inwestycjom Duńczycy są dziś bardziej uodpornieni na wstrząsy światowe, niedobory surowców i wahania ich cen. - Polska może pójść tą samą drogą, jeżeli nie zmarnujemy obecnego kryzysu i zostaną podjęte działania korzystne długoterminowe, a nie te, które dają jedynie przejściową ulgę.

Podobnego zdania jest również Jan Ruszkowski, koordynator Rady ds. Czystego Powietrza w Konfederacji Lewiatan.

Uważa, że przed Polską jeszcze daleka droga, ale to, co nas czeka, możemy już dziś oglądać u naszych zachodnich sąsiadów w Niemczech i np. w Dani – indywidualne i lokalne źródła ciepła zasilane miksem z kilku różnych źródeł energii odnawialnej, magazyny ciepła, lokalne wspólnoty energetyczne, rozwój nowoczesnych usług cieplnych, rozwój sieci niskotemperaturowych.

– Jednak aby to wszystko z czasem zmaterializowało się również w Polsce, absolutną podstawą i priorytetem musi być powszechna świadomość, że energia jest kosztowna – musimy ją szanować, oszczędzać i użytkować z głową – podkreśla nasz rozmówca.

Katarzyna Bartman, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(305)
WYRÓŻNIONE
gość
2 lata temu
Jasne, znaleźliście winowajców. To bogacze z blokowisk. To oni nie dość że grzeją, to w lato chłodzą klimatyzacjami. To oni też latają samolotami, mają po dwa auta. Bezczelni. Nie to co ci z willi, z domów, którzy klepią biedę.
Jasne, oczywi...
2 lata temu
Nic nie da obniżanie temperatury bo im więcej ludzie oszczędzają tym więcej idą do góry koszta wspólne, przesyły, gotowość do grzania... I reszta pozycji na rachunkach.Od lat oszczędzam na ogrzewaniu tak samo. Kiedyś był taki zwrot, że przez 3 miesiące nie płaciło się czynszu. Dzisiaj, przy identycznym oszczędzaniu jest to 100 zł z 800, które muszą zapłacić za czynsz. Czyli jak widać ile by Kowalski nie zaoszczędził to i tak jego oszczędności zostają nie w jego kieszeni.
DAJCIE
2 lata temu
POLAKOM SPOKÓJ W ICH WŁASNYM KRAJU.... Zajmijcie się lepiej wielomilionową darmoszką ze wschodu, żyjącą na nasz koszt...tam szukajcie oszczędności.... Przestańcie Wreszcie Skłócać Wszystkich Polaków...wara od Nas
NAJNOWSZE KOMENTARZE (305)
Rambo_20
2 lata temu
Najlepiej to grzać się pod kocykiem bezpłatnie :):)
Xxxxx
2 lata temu
Wam jest zimno? A co mają powiedzieć Ukraińcy jak stracili wszystko co mieli?.Tam jest tragedia nie mają wody,gazu,prądu Mariupol ruskie zrównali z ziemią doszczętnie,jak w hieroszimie.Takze Polacy nie narzekajcie bo jeszcze tak źle nie macie!
Bartek
2 lata temu
Ja mam pomierniki i płacę podwójnie a mam chłodno , bo sąsiedzi wynajmują mieszania tylko letnikom , a w zimie mają wszystko pozakręcane . To jest jedno wielkie oszustwo .
Ghv
2 lata temu
Masakra życie w takich blokowiskach
Pix
2 lata temu
Rząd chroni marnotrawców? Całkiem możliwe... Największymi marnotrawcami energii jest promil najbogatszych, moi drodzy.
...
Następna strona