Wiceminister finansów Artur Soboń dwa tygodnie temu przekonywał, że dodatkowe pieniądze pozwalają "na utrzymanie dobrej kondycji finansowej samorządów i rekordowych wydatków inwestycyjnych".
Taka narracja jednak nie przekonuje wszystkich.
"Niesprawiedliwe i dyskryminujące". Wrocław podlicza straty
"Rozwiązania zaproponowane przez rząd niesprawiedliwie dyskryminują największe polskie miasta, w tym Wrocław" - czytamy w stanowisku Rady Miejskiej Wrocławia, które zostało przegłosowane na sesji 22 czerwca.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Radni prezydenckiego klubu chcą w ten sposób pokazać rządowi, że zmiany podatkowe nie najlepiej przysłużyły się polskim gminom.
Na poparcie tej tezy Wrocław przedstawia swoje wyliczenia.
1,7 mld zł – tyle Wrocław miał stracić od 2019 r. Urząd przypomina, że wyniku reform podatkowych Wrocław od 2021 roku ma "zamrożone" dochody z podatku PIT na poziomie z 2019 roku, choć w mieście nowych podatników przybywa. W 2022 r. rozliczono o 50 tys. więcej zeznań niż w 2021 r.
W tym roku Wrocław traci 781 mln zł, a rządowa rekompensata to zaledwie 145 mln zł - wylicza dalej magistrat.
To nawet nie jest "ochłap plus", a oszustwo i głodzenie samorządów. Globalnie samorządy straciły 30 mld, a rząd łaskawie oddaje nam 14 mld. Nawet mój siedmioletni syn wie więc, że i tak zabrali nam 16 mld zł - mówi money.pl wiceprezydent Wrocławia Bartłomiej Ciążyński.
- My nie chcemy, żeby rząd nam dosypywał pieniędzy, ale po prostu, żeby nie zabierał tego, co mieszkańcy wypracowali - dodaje w rozmowie z money.pl Sergiusz Kmiecik, przewodniczący wrocławskiej rady miejskiej.
Magistrat dodając rządowe subwencje przekonuje, że i tak jest na minusie "blisko 1,2 mld złotych". Dla przykładu za te pieniądze w stolicy Dolnego Śląska powstałyby cztery Aleje Wielkiej Wyspy, pięć tras tramwajowych przez Popowice, 20 zespołów szkolno-przedszkolnych, 95 żłobków, 400 zielonych skwerów, można byłoby także wyremontować 1100 podwórek.
PiS: kwota adekwatna
- Nigdy w historii naszego kraju samorządy nie mogły liczyć na tak duże wsparcie finansowe, jak otrzymują teraz, w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości. To jest fakt i świadczą o tym liczby - odpiera zarzuty wrocławski radny Prawa i Sprawiedliwości Andrzej Kilijanek.
- Pomoc rządu dla samego Wrocławia liczona jest w setkach milionów złotych. Rekompensata, jaką otrzymał Wrocław w ramach Polskiego Ładu, to ponad 500 mln zł. Jest to kwota adekwatna - dodaje radny w rozmowie z money.pl.
Twierdzi też, że Unia Metropolii Polskich przeszacowała swoją prognozę.
- Założono w niej, że średnioroczny wzrost budżetów gmin wyniesie 20 proc. Jeszcze w 2019 roku byłaby to realna prognoza, ale plany te pokrzyżowała epidemia COVID-19 i wojna w Ukrainie. To nie pierwszy raz, kiedy skarbnik przeszacowuje dane na potrzeby propagandowe. Prezydent Sutryk chowa się za plecami swojej administracji, ale wszyscy wiemy, że atak na rząd premiera Morawieckiego to jego polecenie. Szkoda, że prezydent nie widzi potrzeby ograniczenia wydatków na własną autopromocję, bo w tubie propagandowej miasta kryje się dziesiątki milionów złotych wrocławian - dodaje radny.
Jarosław Kaczyński znów wicepremierem. Zarobi krocie
"Pieniędzy jest ciągle za mało"
- Ja się cieszę, że mimo wszystko rząd zrozumiał, że Polski Ład zabrał nam pieniądze, bo na początku mówili, że nam wystarczy. Martwi nas tylko to, że tych pieniędzy jest ciągle za mało w porównaniu do tego, co straciliśmy - mówi w rozmowie z money.pl prezydent Sopotu Jacek Karnowski.
Samorządowiec zaznacza, że miasta potrzebują tych pieniędzy już teraz, a nie dopiero jesienią. - Są takie gminy, które mają naprawdę trudną sytuację finansową. - kwituje i sam mówi o oszczędnościach:
- Wyłączyliśmy część oświetlenia, przesunęliśmy niektóre inwestycje. Są takie rzeczy, na których staramy się oszczędzać, ale Sopot na szczęście ma bardzo małe zadłużenie i tutaj nie boli nas obsługa długu.
- My nie mamy widoków na przyszłość, to jest nasz największy problem, w takiej sytuacji ciężko coś planować - mówi w rozmowie z money.pl Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi.
Wylicza, że Łódź na zmianach podatkowych straciła tylko w tym roku 239 mln zł.
- Przekonywanie teraz, że rząd dosypie nam pieniędzy, jest błędne. Pamiętajmy, że rząd nie ma swoich pieniędzy, one należą do nas, do obywateli - dodaje prezydent Łodzi.
Według niej problemem jest także to, że pieniądze nie są dzielone transparentnie.
Oto jak rząd chce podzielić miliardy
Pieniądze dla samorządów rząd chce podzielić następująco: 7,5 mld zł jest związane z dochodami z PIT, 3,5 mld zł – ze średnią zamożnością poszczególnych gmin, powiatów i województw, a 2 mld zł uzależniono od wysokości realizowanych inwestycji na przestrzeni ostatnich 3 lat.
- Te gminy są promowane, które realizowały wyższe wydatki majątkowe – wyjaśniał wiceminister Artur Soboń.
O inny podział pieniędzy apeluje do rządu Unia Metropolii Polskich.
"Jeśli chodzi o wydatki, wszystkie jednostki samorządowe borykają się z rosnącymi kosztami zadań publicznych spowodowanymi inflacją. Natomiast po stronie dochodów głównym problemem jest ograniczenie dochodów z najważniejszego źródła, jakim są udziały we wpływach z PIT (szacowany ubytek dochodów w tym roku wynosi około 30 mld zł). To szczególnie dotkliwie uderza w samorządy miejskie, zwłaszcza miasta na prawach powiatu" - czytamy w oficjalnym stanowisku UMP.
Unia wyliczyła, że na zaproponowanym podziale np. Warszawa może stracić 1 mld zł, Kraków 202 mln zł, Wrocław 150 mln zł, a Poznań 98 mln zł.
Malwina Gadawa, dziennikarka money.pl