Wicepremier Jacek Sasin zapowiedział wspomniany pakt energetyczny na ostatniej konwencji programowej PiS, mówiąc, że będzie się on opierał na szybkiej transformacji w kierunku taniej i czystej energii i dalszej "ochronie węgla".
– Bo węgiel był, jest i pozostanie przez wiele lat podstawą polskiej energetyki – przekonywał. Dodał, że wejście w życie unijnego pakietu "Fit for 55" jest dla Polski nie do przyjęcia. – Będziemy do końca walczyć, aby polityka klimatyczna UE uwzględniała polski interes – dodał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Eksperci ostro punktują te wypowiedzi, uważając je za niespójne i często sprzeczne.
Jeżeli transformacja ma być szybka, na pewno nie będzie tania. Poza tym jeśli chcemy ją przyspieszyć, to nie możemy jednocześnie stawiać na ochronę węgla, bo to się wyklucza – mówi money.pl Andrzej Sikora, prezes Instytutu Studiów Energetycznych.
Prof. Paweł Wojciechowski, były minister finansów oraz były główny ekonomista ZUS, uważa z kolei, że Sasin, stosując antyunijną retorykę w kontekście pakietu "Fit for 55", puszcza oko do wyborców Konfederacji i Solidarnej Polski.
Atak na "Fit for 55". Choć Polska się na niego zgodziła
W swojej wypowiedzi w niedzielę Jacek Sasin ostro zaatakował politykę UE. Przekonywał, że transformacja energetyczna w myśl forsowanego przez Unię Europejską pakietu klimatycznego "Fit for 55" będzie kosztować Polskę 1,3 bln zł. Natomiast jego zdaniem "64 tys. zł zapłaci każdy z nas, żeby zrealizować mrzonki, które narodziły się w gabinetach brukselskich technokratów" – przekonywał.
Dodał także, że gdyby rządził Donald Tusk, Polacy marzliby w swoich domach. – Tusk, będąc w Europie, nic nie zrobił dla polskiego bezpieczeństwo energetycznego. My sprzeciwiamy się pakietowi "Fit for 55" – powiedział.
Po wystąpieniu wicepremiera na forach internetowych rozgorzała gorąca dyskusja. Komentujący wypomnieli Jackowi Sasinowi, że w 2020 roku to premier Morawiecki zgodził się, aby podnieść cele redukcji CO2 z 40 proc. na 55. proc. Polska nie skorzystała w tej sprawie z możliwości weta.
"Antyunijna retoryka rządu jest skrajnie nieodpowiedzialna"
Co na temat wypowiedzi wicepremiera sądzą eksperci?
Nie mam wątpliwości, że mówienie tak przez Jacka Sasina ma na celu przypodobanie się wyborcom partii, które stosują antyunijną retorykę. Warto jednak w tym kontekście jednocześnie przypomnieć, na jak wysokie koszty narazilibyśmy się, gdybyśmy nie przyjęli pakietu "Fit for 55" — mówi money.pl prof. Paweł Wojciechowski.
Dr Janusz Steinhoff, ekspert BCC, zauważa z kolei, że tego typu antyunijne wypowiedzi przedstawicieli rządu są niemal nagminne, co jest skrajnie nierozważne. – Nie potrafię tego zrozumieć, jak odpowiedzialny rząd może kontestować wszystkie decyzje UE, w tym również takie, w których sam uczestniczy. Takie wypowiedzi nie budują też powagi naszego rządu na arenie międzynarodowej – oburza się nasz rozmówca.
Rząd mówi, że popiera rozwój OZE, a blokuje wiatraki
Eksperci zarzucają jednocześnie Jackowi Sasinowi niespójność wypowiedzi. Wicepremier zapowiedział m.in. że nowy miks energetyczny Polski będzie oparty m.in. na odnawialnych źródłach energii. Tymczasem one są także nieodłączną częścią krytykowanego przez Jacka Sasina pakietu "Fit for 55".
Wytykają rządowi, że mimo zapewnień o promowaniu OZE w dalszym ciągu nie odblokował on energetyki wiatrowej na lądzie. Przypomnijmy, że rząd uchwalił w tym roku ustawę o wiatrakach, która zwiększyła minimalną odległość domów od elektrowni wiatrowych z proponowanych początkowo 500 do 700 m.
W rzeczywistości ta odległość wyklucza połowę terenu w Polsce z budowy elektrowni wiatrowych. To jest usunięcie dużego kawałka Polski z inwestycji w OZE. Bruksela to dostrzeże i otworzy się nowy front, a wobec sporu o pieniądze z KPO nie jest nam to potrzebne – mówił niedawno Jakub Wiech z portalu Energetyka24.com w programie "Newsroom" WP.
Zdaniem Janusza Gajowieckiego, prezesa Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW), problem jest o tyle poważny, że powstanie nowych farm wiatrowych w ramach warunków stworzonych przez obecną ustawę zajmie obecnie blisko 10 lat.
"Ceny energii wyznacza państwowy monopol"
Fotowoltaika również w ostatnim czasie napotyka na przeszkody. Rośnie m.in. liczba odmów przyłączeń fotowoltaiki do sieci. Do tej pory takie przypadki dotyczyły głównie instalacji o dużej mocy. Teraz problem zaczyna dotykać Polaków chcących zainstalować panele na własny użytek. Z najnowszych danych wynika, że już blisko połowa ze wszystkich składanych wniosków jest odrzucana.
– Ceny energii z OZE, mimo że należą do najtańszych źródeł wytwórczych, są jednocześnie ograniczane ustawowo. Nie dotyczy to natomiast cen energii z węgla czy gazu, które wyznaczają stawki energii dla odbiorców. Faktycznie więc ceny energii wyznacza państwowy monopol — zauważa z kolei Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki.
Inni eksperci dodają, że koszty przystosowania systemu elektroenergetycznego do tzw. energetyki rozproszonej będą ogromne i wyniosą miliardy złotych. Ponadto proces będzie rozłożony na wiele lat.
Nie jest więc prawdą, jak zapowiada Jacek Sasin, że transformacja energetyczna będzie tania i szybka. Jak pisaliśmy niedawno, łącznie wszystkie inwestycje na polską energetykę mają wynieść blisko 43 mld euro.
"Ceny energii mamy najwyższe w Europie"
Wicepremier Sasin powiedział również, że rząd "zamroził ceny gazu na poziomie akceptowalnym dla zwykłych Polaków i dla polskich rodzin" i zrobił to także z cenami energii. Jak zaznaczył, "energia i ciepło nie są dzisiaj luksusem w Polsce i stać na nie przeciętną polską rodzinę".
Eksperci nie zgadzają się z tą opinią. Jak zauważają, Polska ma obecnie najwyższe ceny energii w Europie, dodatkowo w tej chwili praktycznie nie mamy konkurencyjnego rynku energii.
– Pomimo że od początku roku ceny energii w Polsce są najwyższe w Europie, państwowym spółkom energetycznym nie zależy na zmianie tej sytuacji, bo im jest gorzej, czyli im ceny energii są wyższe, tym jest dla nich lepiej, bo cały sektor spółek państwowych na tym zarabia – podkreśla Grzegorz Wiśniewski, prezes IEO.
Andrzej Sikora, prezes Instytutu Studiów Energetycznych ma podobne zdanie.
Zapowiedź wicepremiera Sasina, który powiedział, że "rząd będzie dalej chronił Polaków" przed nadmiernymi cenami energii, oznacza, że nadal będziemy mieć najwyższe ceny w Europie. Rząd w praktyce chce więc utrzymywać wysokie ceny energii w Polsce tak długo, jak się da – ocenia nasz rozmówca.
Pompy ciepła za drogie? "Bariera nie do przejścia"
Szybka transformacja? Polska musi zrezygnować z węgla
Minister Sasin w swoim wystąpieniu zobowiązał się także do tego, że węgiel będzie wydobywany do 2049 r. i zadeklarował, że do tego czasu wydobycie tego surowca będzie "chronione". Nasi rozmówcy uważają to za czysty populizm.
– W tym kontekście trudno zrozumieć wcześniejszą wypowiedź Jacka Sasina, dotyczącą przyspieszenia transformacji energetycznej. Jeżeli ma do tego szybko dojść, tym bardziej Polska powinna zrezygnować z węgla. Ten proces powinien być jednocześnie korelowany z redukcją mocy wytwórczych opartych na węglu i rozwojem OZE — mówi Janusz Steinhoff.
Przypomina, że polskie kopalnie i tak wydobywają ostatnio coraz mniej surowca.
– Warto także zapytać wicepremiera, czy będzie budował np. kopalnię węgla brunatnego ze złoża Złoczew. Z punktu widzenia przyspieszenia transformacji energetycznej byłby to jednak kompletny absurd – mówi.
To niejedyna niekonsekwencja, którą eksperci wychwycili w wypowiedziach Sasina. W swoim niedzielnym wystąpieniu powiedział także, że m.in. dzięki decyzjom podjętym przez rząd Polsce nie zabrakło nie tylko węgla, ale również ropy naftowej. – Dzięki temu uzyskaliśmy dostęp do nowych rynków, możliwość kupowania paliwa po zadowalającej cenie z innych źródeł niż rosyjskie – stwierdził.
Marek Kossowski, były prezes PGNiG, przypomina, że prawda jest inna, bo w dalszym ciągu importujemy gaz LPG z Rosji. – Sprowadzamy gaz LPG zarówno z Rosji, jak i Białorusi. Dlaczego to robimy? Odpowiedź jest prosta. Chodzi o pieniądze (LPG sprowadzane ze Wschodu jest dużo tańsze niż z zachodniego kierunku — przyp. red.). W grę wchodzi także kalkulacja polityczna. W Polsce jest ponad 3,5 mln odbiorców LPG. To ogromny elektorat – podkreśla były prezes PGNiG.
Agnieszka Zielińska, dziennikarka money.pl