Wszechobecna drożyzna sprawiła, że rząd zdecydował się uruchomić wiele programów pomocowych - począwszy od tarczy antyinflacyjnej po ostatnie dodatki na węgiel i inne źródła ciepła. "Problem w tym, że wszystkie tegoroczne tego typu projekty nie mają praktycznie żadnego odzwierciedlenia w najważniejszym instrumencie polityki finansowej państwa, czyli ustawie budżetowej" – pisze "Rzeczpospolita".
Z analizy dziennika wynika, że koszty programów sięgają już co najmniej 70-75 mld zł. Przykładowo, poprzez tzw. fundusze pozabudżetowe finansowane są 14. emerytury (11,4 mld zł z Funduszu Pomocy), a także dodatki energetyczne (ok. 23 mld zł z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19).
Budżet państwa staje się coraz większą fikcją
– Zarówno realizowanie kosztownych programów bez nowelizacji ustawy, jak i wypychanie części wydatków do funduszy pozabudżetowych, sprawia, że rola budżetu centralnego jest marginalizowana i staje się on coraz większą fikcją – komentuje w rozmowie z "Rz" Sławomir Dudek, główny ekonomista Fundacji FOR.
Ekspert dodaje, że obecnie budżet kraju pokazuje coraz mniejszą część całego sektora finansów, ale jednocześnie rośnie ta część, nad którą ani społeczeństwo, ani parlament nie mają kontroli.
"To wszystko powoduje pogłębiające się wrażenie chaosu w polityce fiskalnej i oderwania się budżetu państwa od rzeczywistości, w zasadzie nie wiadomo, ile i na co państwa wydaje, czy dotrzymuje dyscypliny w finansach państwa, i jak duży deficyt pokaże się na koniec roku itp." – pisze "Rz", opierając się także na opiniach Kamila Sobolewskiego, głównego ekonomisty Pracodawców RP oraz prof. Witolda Orłowskiego z Akademii Finansów i Biznesu Vistula.