Protestujący w Warszawie sadownicy przekonują, że do wyjścia na ulicę zmusiły ich działania sieci handlowych, w tym Biedronki, które żądają od dostawców polskich jabłek zobowiązania się do stałego dostarczania owoców do końca sierpnia 2022 r. po stałych i ich zdaniem zbyt niskich cenach.
Sadownicy przekonują, że będzie to oznaczało dla nich sprzedaż w cenie " dużo poniżej 1 zł za kilogram".
- Teraz jabłka sprzedajemy w cenie od 70 gr. do maksymalnie 1,5 zł. Tymczasem koszt naszej produkcji szacujemy w okolicach 2 zł. Sprzedając o połowę taniej, nawet nie pokrywamy wydatków, nie mówiąc już o zarobku. Jesteśmy bezradni, mamy dużą produkcje i jesteśmy zmuszeni uczestniczyć w tym całym procederze - mówi Maliszewski.
Jak dodaje, taka polityka jest krótkowzroczna, bo maksymalizacja zysków sieci handlowych doprowadzi do upadku polskich gospodarstw sadowniczych i w efekcie braku dostaw.
Podział po nowemu
Wtedy sklepy będą musiały w całości polegać na imporcie jabłek. Tym samym nie będą mogły już, jak przekonują sadownicy, korzystać z "przykrywki patriotyzmu konsumenckiego", oferując produkt polski.
Dlatego sadownicy chcą do sierpnia 2022 r. utrzymania ceny na sklepowej półce w kwocie ok. 4 zł za kilogram jabłek. Mają tez propozycję podziału tej kwoty.
W dużym uproszczeniu - 2 zł miałoby trafiać do sadownika, 1 zł dla dostawcy do marketu na pokrycie kosztów logistycznych związanych z przygotowaniem towaru do obrotu, 1 zł dla supermarketu jako marża sklepu.
Tymczasem w najnowszej gazetce Biedronka zapowiada promocje na polskie, wczesne jabłka. Od 15 września będzie można je dostać w cenie 1,79 zł za kg. Cena regularna - 3,49 zł.
Sieci wpływają na pozostałe ceny?
- Przykład podziału ceny za jabłka po 4 zł, ma pokazać, że to sadownik powinien mieć w tym największy udział, nie sieć. Każdy musi coś z tego mieć, nie zabraniamy nikomu zarabiać, ale obecna presja na niskie ceny, po jakich mamy sprzedawać jabłka, nie pozwolą nam przetrwać - mówi Maliszewski.
Oczywiście sieci nie są jedynymi odbiorcami polskich jabłek. Z danych Związku Sadowników RP wynika, że średnia polska produkcja to ok. 3 mln ton jabłek rocznie. Połowa z tego trafia do producentów soków. 600 tys. ton trafia na polski rynek, głownie do sieci, a pozostałe 900 tys. ton na eksport.
Zdaniem Maliszewskiego to jednak ceny proponowane przez sieci wpływają na pozostałe. Eksporterzy nie chcą płacić więcej niż odbiorcy w kraju. - Nawet ceny skupu jabłek na soki pozostają w ścisłym związku z tym, co oferują sieci - dodaje Maliszewski.
Związek Sadowników RP planuje złożyć do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wniosek o skontrolowanie czy sieci handlowe nie wykorzystują przewagi kontraktowej do rażącego zaniżania cen.
Nie tylko Biedronka. Te sieci handlowe gonią giganta
Biedronka odpowiada
Jeśli wtorkowa akcja nie spowoduje innego podejścia sieci do traktowania sadowników, Związek planuje kolejne. Nie wyklucza, że zacznie blokować dostawy na platformy logistyczne sieci handlowych. W konsekwencji mogłoby to spowodować poważne problemy z dostępnością wszystkich towarów w sklepach.
Jak Jeronimo Martins odpowiada sadownikom? Na ile ich postulaty utrzymania ceny na poziomie ok. 4 zł i podziału tej kwoty między dostawców, sieć i sadowników są dla giganta do zrealizowania?
- Jesteśmy zdziwieni wyborem miejsca na protest, biorąc pod uwagę jak wiele robimy dla promocji polskich jabłek. 100 proc. jabłek sprzedawanych w sieci Biedronka pochodzi z Polski, a w ostatnim sezonie (od września 2020 do sierpnia 2021) Biedronka sprzedała ponad 100 tys. ton polskich jabłek - mówi dla money.pl Marek Walencik, dyrektor kategorii owoców i warzyw w sieci Biedronka.
Przedstawiciel sieci nie chciał odnieść się wprost do propozycji sadowników, dotyczącej proponowanej ceny minimalnej dla jabłek i podziału tej kwoty między dostawców, sieć i sadowników. A co z rozmowami dotyczącymi kontraktów na obecny sezon?
- Z naszymi dostawcami staramy się zawierać kontrakty na dłuższe okresy, aby mogli planować rozwój swoich gospodarstw w racjonalny i przewidywalny sposób. Jednocześnie podkreślamy, że sprzedaż jabłek nie jest wysokomarżowa, a rynek bardzo konkurencyjny - zapewnia Walencik.