Na początku wakacji letnich weszła w życie nowelizacja ustawy o minimalnych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia. Zagwarantowano w niej minimalne płace w szpitalach i przychodniach dla personelu etatowego. Nowe przepisy zagwarantowały podwyżki od 17 do 41 proc.
Koszty podwyżek ma sfinansować NFZ. Ministerstwo Zdrowia oszacowało, że wyższe pensje pochłoną ok, 6,5 mld zł. Ale jak już pisaliśmy wcześniej, w praktyce okazało się, iż taka suma nie wystarczy. Zwłaszcza przy wysokiej inflacji i m.in. rosnących kosztach energii. Taką informację przekazała senacka komisja zdrowia, powołując się na sygnały od dyrektorów szpitali. Pojawiło się ryzyko zamykania oddziałów.
W bardzo trudnej sytuacji znalazła się ogromna liczba placówek należących do samorządów. Portalsamorzadowy.pl podał, że z ankiety Związku Powiatów Polskich, którą wypełniło 195 placówek, aż 145 deklaruje, iż nie jest w stanie sfinansować wprowadzonych ustawowo podwyżek wynagrodzeń pracowników.
Podwyżki wypaliły dziurę w budżetach szpitali
"Czternastu placówkom braknie na ten cel ponad milion złotych miesięcznie, 33 – od pół miliona do miliona złotych, 75 – od 100 do 500 tys. zł, a pozostałym – do 100 tys. zł" - pisze portalsamorządowy.pl. W dramatycznej sytuacji jest np. placówka w Gnieźnie.
– Nam brakuje 1,5 mln zł miesięcznie, przy rocznym budżecie naszej placówki na poziomie 90 mln zł i prawie 60 mln zł kredytu, który zaciągnęliśmy na dużą inwestycję – powiedział Mateusz Hen, dyrektor gnieźnieńskiego szpitala powiatowego.
Z powodu niewystarczającej kwoty, które placówki mają otrzymać z NFZ na podwyżki, wiele z nich nie podpisało aneksów zapewniających dodatkowe pieniądze. Dotyczy to większości szpitali samorządowych w Małopolsce (90 proc.), ale podobnie jest też na Dolnym Śląsku czy w Wielkopolsce.
Alarm przed zamykaniem szpitalnych oddziałów
Dyrektorzy szpitali chcieliby poznać algorytm, na podstawie którego oszacowano, ile dana placówka otrzyma od NFZ, ale Fundusz odmówił. Na nasze pytania do sprawy, które wysłaliśmy do Ministerstwa Zdrowia 4 sierpnia, wciąż nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Sytuacja jest natomiast poważna. - Problem będzie narastał i myślę, że do końca roku doprowadzi do prawdziwego dramatu w polskich szpitalach. Pytanie, czy zimą będą musiały być zamykane - alarmowała na początku sierpnia Beata Małecka-Libera, senator RP z Koalicji Obywatelskiej oraz przewodnicząca komisji zdrowia.
Jak pisaliśmy wcześniej, na zamknięcie oddziałów ze względu na rosnące koszty zdecydowały się co najmniej dwie placówki na Śląsku.