Na polskiej fermie norek stwierdzono obecność wirusa SARS-CoV-2. Był u 4 z 20 zbadanych zwierząt. Na hodowców padł blady strach, tym bardziej że polskie prawo nie przewiduje odszkodowań za wybite w związku z epidemią COVID-19 norki.
Hodowcy z Pomorza grożą nawet kary. Hodowcę norek z Pomorza, na którego fermie stwierdzono obecność koronawirusa, reprezentuje Szczepan Wójcik. To najbardziej znany polski hodowca norek, lobbujący od dawna przeciw tzw. piątce dla zwierząt i za ułatwieniami dla hodowców norek. Weterynarzom zarzuca brak chęci zweryfikowania badania i wyceny wybijanego stada.
Aparat państwa w tej sprawie opiera się na inspektoracie weterynaryjnym, który nakazał wybicie stada. A na zarzuty o brak profesjonalizmu w czasie prowadzenia badania, Główny Inspektor Weterynarii odpowiada ostro: sytuację badamy, możliwe są zarówno rekompensaty, jak i kary.
Rozmawialiśmy ze Szczepanem Wójcikiem – podkreśla, że reprezentuje właściciela fermy na Pomorzu, bo ten nie za bardzo ma się jak bronić. Jest na kwarantannie z całą rodziną, nie może opuszczać domu i fermy. Aktualnie zajmuje się zabijaniem swoich norek na wyraźne żądanie służb weterynaryjnych.
- Przebadano 20 norek, u 4 odkryto obecność SARS-CoV-2. Problem w tym, że właściciel fermy podważa wynik tego badania, twierdząc, iż weterynarz, który pobierał próbki, nie zachował reżimu sanitarnego. Był sam, nie miał wymaganych środków bezpieczeństwa. Podniosłem ten temat na spotkaniu z powiatowym i wojewódzkim lekarzem weterynarii, odmówili przeprowadzenia badania – mówi Wójcik w rozmowie z money.pl.
Szwecja ogranicza hodowlę norek. Przez koronawirusa
Wójcik dodaje, że zakład w Puławach, który badał próbki pobrane z pomorskiej fermy, wysłał pismo z prośbą o przesłanie padłych zwierząt i pobranie krwi celem ponownego badania.
- Powiatowy i wojewódzki lekarz nie chcą tego zrobić, ja nie rozumiem dlaczego. Moim zdaniem – skoro mówimy o milionach złotych strat – należałoby to zweryfikować – mówi hodowca.
Tłumaczy, że wybicie stada – liczącego obecnie prawie 5800 norek – jest końcem tej fermy. Bo żyjące tam norki nie były hodowane na futra, było to stado reprodukcyjne. Bez tych norek odbudowa fermy nie będzie możliwa. A możliwe, że i sama ferma zniknie z powierzchni ziemi.
- Utylizacji powinny według prawa podlegać także materiały, które są niemożliwe do zdezynfekowania. Czyli na przykład drewno, z którego zbudowane są budynki gospodarcze. Mówimy więc potencjalnie o likwidacji, zaoraniu całej fermy. Więc skoro są wątpliwości, badanie warto byłoby powtórzyć – mówi Wójcik.
Dodaje, że mimo próśb służby nie powołały rzeczoznawców, którzy wyceniliby zabijane zwierzęta. Na ich rynkową cenę wpływa wiele czynników – jakość i długość futra, kolor, etc. W Danii za samice norek płacono odszkodowania przekraczające 820 euro za sztukę.
Hodowcy z Pomorza zaproponowano jedynie wniosek o nagrodę. Nie dostanie odszkodowania, bo norek nie ma na ministerialnej liście zwierząt, których wybijanie w związku z rozprzestrzenianiem się COVID-19, wymaga wypłacenia rekompensaty.
- Lekarz weterynarii obiecał jedynie, że wystąpi z wnioskiem o przyznanie hodowcy nagrody za pomoc w szybkim wybijaniu stada – 50 euro za norkę. Nie wiadomo oczywiście, czy on cokolwiek dostanie. Ale gdyby nie pomagał, nie dostałby nawet tego – tłumaczy Szczepan Wójcik.
Branża futerkowa. Gdzie eksportujemy skóry z norek?
Hodowca często powołuje się na przykład Danii. Tam kilka miesięcy temu na polecenie rządu wybito wszystkie norki. Było to – jak się później okazało – działanie bezprawne. Duńska premier w telewizji przepraszała hodowców, minister rolnictwa stracił posadę. Państwo wypłaciło ok. 2,5 miliarda zł odszkodowań za zabicie 17 milionów norek.
Na pytania o sytuację pomorskiej fermy norek, ministerstwo rolnictwa odesłało nas do oświadczenia Głównego Lekarza Weterynarii.
- W prowadzonym dochodzeniu epizootycznym przede wszystkim weryfikowane będą warunki, w jakich utrzymywane są zwierzęta. Kluczowym elementem dochodzenia będzie weryfikacja, czy na fermie zachowane były zasady bioasekuracji, w tym te, które dotyczą interakcji człowiek - zwierzę. W ramach tych ostatnich we współpracy z innymi służbami sprawdzane będzie, czy właściciele fermy zatrudniali zgodnie z prawem pracowników, w tym, czy nie było stwierdzonych form nielegalnego zatrudnienia pracowników, szczególnie z krajów, gdzie stwierdza się liczne zachorowania na COVID-19 – pisze główny weterynarz kraju.
Dodaje, że od wyniku tego dochodzenia będzie zależało, czy pomorski hodowca dostanie jakąś formę odszkodowania, czy karę.
Z kolei Adam Niedzielski, minister zdrowia, powiedział, że w ministerstwie rolnictwa są przygotowywane rozwiązania dotyczące rekompensat - najpierw indywidualne, następnie systemowe. Tych informacji nie potwierdziło nam jeszcze samo ministerstwo rolnictwa.