Przy Wiejskiej ruszyła opieka doraźna dla dzieci posłów, którą marszałek zapowiedział na początku grudnia. Pomysł związany był z przypadkami przyprowadzenia dzieci do Sejmu. W listopadzie ubiegłego roku synka na salę obrad zabrała posłanka KO, Aleksandra Gajewska. W grudniu córkę do swojego gabinetu przyprowadził z kolei marszałek Sejmu Szymon Hołownia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Do klubów poselskich trafiły pisma z prośbą o podanie liczby dzieci, których rodzice byliby zainteresowani opieką w sejmowym przedszkolu. Łącznie zgłosiło się tylko czworo posłów (wszyscy z KO).
Mimo niewielkiego zainteresowania posłów sejmowe przedszkole ruszyło, a opiekę nad dziećmi sprawuje profesjonalny personel - informuje "Rzeczpospolita".
Okazuje się, jednak, że marszałek Szymon Hołownia, znalazł dla przedszkola zaskakujące miejsce, które ma związek z jednym z największych kryzysów w historii polskiego parlamentaryzmu - czytamy w dzienniki. Chodzi o datę 16 grudnia 2016, kiedy opozycja zaczęła wielotygodniową blokadę sali plenarnej, po tym PiS przegłosował budżet na Sali Kolumnowej.
Powodem kryzysu było wykluczenie z obrad posła PO Michała Szczerby, który zwrócił się do marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego z PiS słowami "panie marszałku kochany". W tamtym czasie trwał także protest mediow i posłów przeciw planom przeniesienia reporterów parlamentarnych do ciasnego Centrum Medialnego, urządzonego w hotelu sejmowym - przypomina "Rz".
Przedszkole w miejscu zsyłki dziennikarzy
Ostatecznie dziennikarzy nie zesłano do Centrum Medialnego. Po niemal ośmiu latach znaleziono dla niego nowe zastosowanie – urządzono w nim sejmowe przedszkole - czytamy w dzienniku.
- Klubik malucha krążył po budynkach sejmowych. Ostatecznie okazało się, że najlepsze będzie dla niego niedoszłe miejsce zsyłki mediów. Składało się ono z dwóch pomieszczeń: sali imienia Józefa Oleksego i konferencyjnej. Na klubik przerobiono tę drugą - mówi w rozmowie z "Rz" Katarzyna Karpa- Świderek, rzeczniczka marszałka.
- Marek Kuchciński chciał skoszarować dziennikarzy w miejscu oddalonym od najważniejszych wydarzeń. Dziś to miejsce służy dzieciakom i ich rodzicom, próbujących godzić obowiązki rodzinne i zawodowe - komentuje wybór Hołowni poseł Michał Szczerba.