O serii dużych pożarów w Polsce mówi się coraz częściej w kontekście potencjalnego działania obcych służb. Politycy wprost mówią o wojnie hybrydowej i przestrzegają, że tego typu incydentów spodziewają się więcej. Ogień niszczy obiekty przemysłowe i handlowe. Mapa pożarów robi wrażenie.
Ppłk rez. Maciej Korowaj, były oficer Służby Wywiadu Wojskowego, w rozmowie z money.pl podkreślił, że działania dywersyjne należy rozpatrywać pod kątem tego, jakie mają skutki dla gospodarki państwa i czy są wydajne. - Obecnie tego motywu tu nie widzę - zaznaczył. - Czy tych pożarów statystycznie jest więcej? Nie sądzę. Jeśli zdecydowanie wykraczałyby poza statystykę, uruchomiłyby ekstraordynaryjne środki służb, gdyż wskazywałby jednoznacznie na działania realizowane przez obce służby - dodał wojskowy.
Z danych przekazanych money.pl przez Komendę Główną Państwowej Straży Pożarnej wynika, że liczba dużych i bardzo dużych pożarów obiektów produkcyjnych i magazynowych nie tylko nie jest znacząco większa w porównaniu do tego samego okresu w minionych latach, ale tych incydentów jest nawet mniej.
Od 1 stycznia do 15 lipca 2024 r. ogólna liczba pożarów obiektów produkcyjnych i magazynowych sięgnęła 51. 32 z nich straż pożarna zakwalifikowała jako duże pożary, a 19 jako bardzo duże.
Dla porównania w tym samym okresie w 2023 r. pożarów o podobnej skali było 71. Odpowiednio w 2022 i 2021 ich liczba sięgała 74 i 81.
Raport Najwyższej Izby Kontroli z 2023 r. zwraca jednak uwagę, że w latach 2021 i 2022 miały miejsca liczne podpalenia miejsc składowania odpadów. W całym 2021 r. było ich 62, a w pierwszej połowie 2022 r. - 29.
- Jesteśmy w specyficznym momencie. Coś, co było statystycznym pożarem przedtem, dziś staje się faktem, który wykracza daleko poza wymiar statystyczny. Będzie rodził pytania, czy nie jest to działanie osób trzecich - komentuje ekspert ds. terroryzmu, prof. Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu dr hab. Wojciech Nowiak.
Służby ostrożne w komentarzach
Szef MSWiA Tomasz Siemoniak na antenie TVN24 w minioną środę podkreślił, że każdy, zwłaszcza spektakularny pożar, jest analizowany przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Sama ABW nie komentuje wspomnianych incydentów. Pytane przez nas służby tłumaczą, że "informacje uzyskiwane w toku realizacji ustawowych zadań przez funkcjonariuszy ABW przekazywane są wyłącznie właściwym organom administracji rządowej, w trybie i na zasadach określonych w obowiązujących przepisach".
Najpoważniejszy pożar miał miejsce 12 maja w Warszawie, kiedy spłonęła hala handlowa przy ulicy Marywilskiej. To po tym zdarzeniu polscy politycy coraz głośniej zaczęli mówić o możliwości działań inspirowanych przez obce służby czy wręcz o potencjalnych działaniach hybrydowych.
W lipcu w wywiadzie dla Wirtualnej Polski wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz wprost stwierdził, że "nie ma wątpliwości, że jest to część wojny hybrydowej ze wschodu, która jest wymierzona przeciwko nam". Wcześniej sprawę pożarów komentował również prezydent Andrzej Duda. - Trudno nie mieć takiego podejrzenia, takiej obawy, że te pożary mogą nie mieć charakteru przypadkowego, tylko że mogą to być po prostu podpalenia, a w istocie, że może to być próba destabilizacji sytuacji w Polsce przez działania czynników zewnętrznych - mówił. Premier Donald Tusk zaś informował o zatrzymaniach mężczyzn podejrzewanych o dokonywanie aktów sabotażu, w szczególności podpaleń w różnych częściach kraju.
- Od tego mamy służby, które powinny tę kwestię monitorować, analizować i reagować, jeśli nie jest to zdarzenie, tylko o charakterze statystycznym. Ich zachowawczość w komentowaniu tych wydarzeń jest zrozumiała i jest miarą profesjonalizmu. To kwestia odpowiedzialności - zaznacza prof. Nowiak.
Tego typu informacja poza wymiarem statystycznym, ma również znaczenie w przypadku firm w kwestii dochodzenia odszkodowań, ale też wymiar społeczny. Społeczeństwo reaguje na każde tego typu doniesienia, interpretując przez pryzmat toczącego się za naszymi granicami konfliktu - dodaje ekspert.
Słowa mają tu znaczenie
Emocje tonują też ubezpieczyciele, podkreślając, że bez bezpośrednich dowodów działań obcych służb politycy powinni unikać jednoznacznych stwierdzeń.
Jak tłumaczyliśmy w money.pl, dopóki nie mamy do czynienia z aktem wojny, ubezpieczyciele będą wypłacać odszkodowania. Jednak zdaniem Marcina Brody, analityka Ogmy, wydawcy "Dziennika Ubezpieczeniowego", w pewnym momencie, gdy skala będzie coraz większa, a narracja o terrorze głośniejsza, towarzystwa mogą powiedzieć "dość".
Według ekspertów ubezpieczeniowych w firmach pożary zdarzają się częściej w okresie gorszej sytuacji gospodarczej, bowiem wówczas istnieje większa skłonność do oszczędzania na systemach przeciwpożarowych, drogich w zakupie i utrzymaniu. Do tego dochodzą jeszcze warunki atmosferyczne: intensywne słońce, wysoka temperatura na zewnątrz i wyładowania atmosferyczne. Na pożary są wówczas narażone w szczególności hale przemysłowe bez odpowiednich zabezpieczeń lub wykonane z materiałów o podwyższonym poziomie palności.
- Zachęcałbym polityków do powściągliwości. Nieodpowiedzialnymi wypowiedziami w mediach mogą wyrządzić znacznie więcej szkód - zaznacza prof. Nowiak.
Zagrożenie jednak jest
Nie można jednak lekceważyć zagrożenia. Jak mówił niedawno minister Siemoniak, ostrzeżenia płyną również z innych krajów, gdzie łączy się pożary z działaniem obcej agentury.
- Wykorzystujemy też informacje od sojuszników - przekazał szef MSWiA w rozmowie z TVN24. Przypomniał, że do podobnych zdarzeń dochodzi też na Litwie czy w Czechach, jak np. "kilka tygodni temu próba podpalenia zajezdni autobusowej przez osobę, która działała na zlecenie rosyjskich służb". Dodał, że "wyzwanie jest ogromne", ponieważ nie chodzi o "oznakowanych oficerów", tylko o "wynajętych za parę tysięcy euro ludzi, którzy tak naprawdę chyba nie mają do końca świadomości, w czym uczestniczą".
Nie wszystkie incydenty należy przypisywać działaniu służb. Jednak każde kolejne zdarzenie będzie budziło wątpliwości, czy było jedynie nieszczęśliwym wypadkiem, działaniem przestępczym, czy jednak może akcją obcego wywiadu. To wystarczy. - Oczywiście takie pożary, nawet jeśli nie miały związku z działaniami dywersyjnymi, wykorzystuje się w wojnie informacyjnej - wskazał w rozmowie z money.pl ppłk Maciej Korowaj.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl