Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Instytucje zajmujące się kontrolą wydatkowania środków publicznych powinny działać jak najdalej od bieżącej polityki.
Z jednej bowiem strony, jak pokazuje doświadczenie, pokusa nadużywania pieniędzy podatników występuje bez względu na to, która partia aktualnie sprawuje władzę. Z drugiej, niezależność takich organów utwierdza obywateli w przekonaniu, że środki, które przeznaczają na funkcjonowanie państwa, wydawane są rzetelnie i gospodarnie, a wszelkie nieprawidłowości zostaną skutecznie wykryte i rozliczone.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wspólna konferencja
Prezes Banaś – słusznie przypominając o próbach sparaliżowania NIK i podważenia jego niezależności – zarazem zaprasza konkretnego polityka do swojej siedziby i jako urzędnik państwowy oficjalnie udziela poparcia postulatom Konfederacji, wręczając Sławomirowi Mentzenowi projekt ustawy przygotowany przez izbę.
Od kogo wyszła propozycja wspólnej konferencji? Dlaczego wybrał akurat tego polityka i tę formację? Dlaczego nie udostępnił projektu opinii publicznej – tak, aby każdy zainteresowany mógł się z nim zapoznać, a ci, którzy posiadają inicjatywę ustawodawczą, rozważyli skierowanie go do Sejmu? Czy gdyby konferencji z Mentzenem nie było, to w jakiś sposób ucierpiałyby na tym starania NIK o poprawę swojej niezależności?
W szczycie ataków rządzących na sądownictwo w 2017 roku ówczesna pierwsza prezes Sądu Najwyższego także zaprezentowała własny projekt częściowo naprawiający sytuację w SN. Jednak zamiast organizować konferencję prasową z politykami, opublikowała go na stronie internetowej sądu i przekazała, bez rozróżnienia, wszystkim podmiotom uprawnionym do złożenia go w Sejmie niezależnie od reprezentowanej opcji politycznej.
W tym przypadku nikt nie czynił pierwszej prezes SN zarzutów o brak apolityczności, gdy w obliczu przejęcia sądu przez większość rządzącą potrafiła dotrzymać elementarnych standardów.
Realizowanie celów kampanii wyborczej
Konferencja Banasia i Mentzena to także przejaw wykorzystywania przez Konfederację zasobów państwa dla celów kampanii wyborczej. Partia uzyskała bowiem ekskluzywny przywilej dostępu do organu państwa, jakim jest NIK (trudno zakładać, by każde ugrupowanie mogło zorganizować wystąpienie swojego lidera z kierownikiem urzędu państwowego w siedzibie urzędu), zaś sama wypowiedź Mentzena wyraźnie nawiązywała do postulatów Konferencji na wybory i przyszłą kadencję Sejmu.
Jest to tym bardziej bulwersujące, gdy weźmie się pod uwagę fakt, że z list tej partii startować ma syn prezesa izby, będący zarazem jego społecznym doradcą. Wyborca może więc odnieść wrażenie, że poparcie udzielone Konfederacji wiązać się będzie z przychylnością NIK w przypadku kontroli wydatkowania środków publicznych przez osoby powiązane z tą partią, a sama Konfederacja będzie mogła nieformalnie wpływać na to, kim i w jakim zakresie zajmą się kontrolerzy izby.
Idąc tym tokiem rozumowania zarówno Prezes NIK, jak i lider Konfederacji nie powinni mieć zatem problemu z podobnymi wystąpieniami np. Jarosława Kaczyńskiego z Adamem Glapińskim czy Julią Przyłębską, co oczywiście byłoby destrukcyjne z wielu perspektyw.
Konferencja, która nie powinna mieć miejsca
W państwie szanującym zasady demokracji i równej konkurencji wyborczej taka konferencja nigdy nie powinna mieć miejsca.
Organy publiczne – szczególnie te, które powinna cechować najdalej idąca niezależność – nie są po to, by popierać te czy inne ugrupowania, odpowiadać na ich postulaty wyborcze czy udzielać partiom przestrzeni urzędu i gościnności ich kierownictwa.
Jeśli ten proceder się utrzyma, zagrożona będzie nie tylko równość i uczciwość wyborów, które są podstawowymi zasadami demokracji, ale także zaufanie obywateli, że instytucje państwa rzeczywiście wykonują swoje zadania rzetelnie i działają w ich imieniu.
Patryk Wachowiec, analityk prawny Forum Obywatelskiego Rozwoju