- Nie pamiętam tak dużej podwyżki cen biletów w ostatnich 10 latach. To kompletnie niezrozumiałe, zwłaszcza że jako społeczeństwo wydajemy miliardy złotych na dotacje i inwestycje w PKP PLK. Tego nie da się obronić - mówi money.pl Piotr Rachwalski, były prezes Kolei Dolnośląskich oraz założyciel Instytutu Rozwoju i Promocji Kolei.
PKP Intercity ogłosiło, że od 11 stycznia będzie obowiązywać nowy cennik. Za przejazd Pendolino podróżni zapłacą 17,8 proc. więcej, a bilety na podróż składami Express InterCity podrożeją o 17,4 proc.
Natomiast o 11 proc. wzrosną ceny przejazdów w pociągach Twoich Linii Kolejowych (TLK), a bilety odcinkowe zdrożeją przeciętnie o 10 proc.
Ceny biletów wzrosną bardziej niż VAT na paliwa i inflacja. Na tej podwyżce skorzystają jedynie kierowcy. Spółka PKP Intercity nie dopuszcza na rynku żadnej konkurencji i nagle wprowadza się skokowe podwyżki cen? Straci też na tym środowisko, bo pociągi są niskoemisyjne, a część podróżnych może przesiąść się do samochodu - podkreśla Rachwalski.
Kolej przyjazna środowisku
Według Europejskiej Agencji Środowiska ok. 1/4 całkowitej emisji CO2 w UE w 2019 r. pochodziło z sektora transportu, z czego 71,7 proc. z transportu drogowego. Udział kolei w emisji CO2 wynosi zaledwie 0,5 proc.
A emisja samochodowa może wzrosnąć. Podróż autem, zwłaszcza w dwie i więcej osób, może być po podwyżkach cen biletów bardziej opłacalna.
- Kluczem są warunki dostępu do infrastruktury. Rozbudowujemy nowoczesne drogi, które są w większości bezpłatne, a na kolei jest odwrotnie - remontujemy starą sieć i pobieramy opłaty za każdy jej kilometr. Rząd zarzeka się, że nie będzie rozszerzać poboru opłat dla samochodów osobowych, a dla ciężarówek utrzyma ceny najniższe w całej Unii. Natomiast jeśli chodzi o kolej, w rankingu opłat za dostęp do infrastruktury jesteśmy w czołówce europejskiej, a koszty utrzymania przerzucamy na przewoźników i ich klientów. Tymczasem w Niemczech czy we Francji po pandemii obniżono te opłaty, żeby nie podnosić cen biletów. Niestety nasze apele o analogiczne rozwiązania dla Polski trafiły w próżnię - ubolewa Jakub Majewski, prezes Fundacji Pro Kolej.
Nasz rozmówca dodaje, że pomimo dużego wsparcia unijnego - tylko w czerwcu 2022 r. podpisano umowę o wartości 1 mld zł na dofinansowanie PKP Intercity - rząd prowadzi politykę prosamochodową.
VAT na paliwa był wyzerowany, ale cen prądu dla kolei nie zamrożono. Serce rządu jest asfaltowe i zmierzamy w przeciwnym kierunku niż reszta Europy, która stara się ograniczać emisję CO2 w transporcie. Nie mamy elektrycznych aut, ale mamy elektryczne pociągi, które trzymamy na bocznicach - mówi Majewski.
Więcej tras to więcej pasażerów
Eksperci zgodnie podkreślają, że PKP Intercity powinno postawić na zwiększenie dostępności składów dla pasażerów. W ten sposób podróżnych będzie więcej, a to oznacza większe przychody. Według danych samej PKP Intercity, które przytacza kolejowyportal.pl, przychody ze sprzedaży biletów w komunikacji krajowej stanowiły w 2021 r. 39,8 proc. przychodów ze sprzedaży i w stosunku do 2020 r. zwiększyły się o 363,7 mln zł (wzrost o 42,8 proc.).
- Te pieniądze to i tak promil w kontekście całej gospodarki. I ten niewielki procent decyduje o atrakcyjności przejazdów kolejowych w całym kraju. Obawiam się, że tak duża podwyżka zniechęci do podróży pociągiem. A już teraz mamy relatywnie mało składów, uruchamiamy ich tyle co niemiecka Brandenburgia. Więcej pociągów to więcej pasażerów, niższe ceny biletów, lepsza komunikacja i całościowo większe przychody - przekonuje Rachwalski.
Jakub Majewski dodaje, że dużą rolę w utrzymaniu liczby pasażerów odegrają promocje. Dotychczas sporą liczbę biletów sprzedawano po niższej cenie niż maksymalnej.
Zmniejszyć opóźnienia
Rozmawiając o cenach biletów, nie sposób nie poruszyć tematu jakości usług. Jednym z palących problemów na kolei są opóźnienia. Urząd Transportu Kolejowego (UTK) opublikował w sierpniu 2022 r. dane punktualności składów za drugi kwartał 2022 r. PKP Intercity osiągnęło współczynnik punktualności na poziomie 68 proc.
Przy takich cenach biletów jakość podróży musi się drastycznie poprawić. Symbolem zeszłego roku w PKP Intercity są rekordowe przewozy i dramatyczne opóźnienia. A cena nie może się tak rozjeżdżać z jakością. Dlatego nie jest to najlepszy moment na podwyżkę - przekonuje prezes Fundacji Pro Kolej.
Jakość obsługi mogłaby poprawić konkurencja. Jednak ze względów politycznych to mało realne.
- Nie będzie zgody rządu na to, żeby wprowadzić na tory rywala dla PKP Intercity. Zresztą nie słyszałem, żeby ukarano spółkę za opóźnienia i awaryjność. Rozpisanie przetargów i wprowadzenie prywatnych podmiotów na kolei spowodowałoby, że nawet Intercity musiałoby się poprawić. Jednak od 20 lat jesteśmy mamieni obietnicami w tej materii i wątpię, żeby cokolwiek uległo zmianie - mówi Rachwalski.
PKP wskazuje na Putina
Spółka, tłumacząc powody tak wysokich podwyżek, wskazuje palcem m.in. na Władimira Putina.
Głównym powodem, dla którego jesteśmy zmuszeni zmienić ceny i dostosować je do realiów rynkowych, jest bardzo duży wzrost cen energii spowodowany przede wszystkim rosyjską agresją na Ukrainę oraz tzw. putinflacją - wyjaśnia PKP Intercity w przesłanym komunikacie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
O tzw. putinflacji od miesięcy mówi premier Mateusz Morawiecki i cały rząd Zjednoczonej Prawicy, chociaż inflacja w Polsce zaczęła rosnąć przed wybuchem wojny w Ukrainie. Jeszcze w styczniu 2021 r. wynosiła 2,4 proc., a na koniec 2021 r. 8,6 proc. W marcu 2022 r. - tuż po rozpoczęciu inwazji - 10,9 proc.
PKP zaznacza, że zakup energii elektrycznej to największy koszt spółki. Jeszcze w 2019 r. koszt ten wyniósł ok. 500 mln zł brutto, w 2023 r. prognozowany koszt zakupu energii elektrycznej wyniesie aż 1,5 mld zł brutto, czyli trzy razy więcej. Spółka szacuje, że "wzrost kosztów operacyjnych w przeliczeniu na pasażera" względem ubiegłego roku przekroczy 40 proc. Dlatego "zmiana cen biletów nie zrekompensuje skutków znaczącego wzrostu kosztów prowadzenia działalności przez PKP Intercity, a jedynie częściowo je złagodzi".
"Może oddajmy PKP Intercity podmiotowi prywatnemu"
Pod koniec 2022 r. ogłoszono, że PKP Energetyka wraca w państwowe ręce. Spółka wcześniej należała do PKP S.A. i została sprzedana we wrześniu 2015 r. za kwotę 1,41 mld zł funduszowi CVC Capital Partners. Teraz PGE odkupi spółkę PKPE Holding za kwotę 1,913 mld zł, przy wartości przedsiębiorstwa (Enterprise Value) na poziomie 5,944 mld zł.
Przy ogłaszaniu transakcji podkreślano, że "zakup przez PGE spółki PKP Energetyka ma także pozytywne skutki dla bezpieczeństwa energetycznego kraju, ponieważ jest to jedyny dostawca energii dla kolei, a więc zarówno transportu towarowego, jak i pasażerskiego".
- Zakup PKP Energetyki nie rozwiąże problemu cen energii na kolei. To tylko dystrybutor, który kupuje prąd na giełdzie i przesyła go dalej. O cenie decydują wcześniej producenci, przepisy i podatki. Dlatego przez cały zeszły rok apelowaliśmy o dopisanie branży do tarczy antyinflacyjnej, ale udało się to dopiero w grudniu i tylko w odniesieniu od przewoźników regionalnych. Stąd tak wysoka podwyżka cen biletów na pociągi dalekobieżne - mówi Jakub Majewski.
- PKP Energetyka została sprywatyzowana, jest nowocześnie zarządzana, sensownie w nią zainwestowano i poprawiono wszelkie wskaźniki. Może oddajmy PKP Intercity podmiotowi prywatnemu i odkupmy spółkę po kilku latach. Przynajmniej będzie sensownie zarządzana. Niestety UTK działa na rzecz utrzymania monopolu PKP. I za to płacą pasażerowie - stwierdza Piotr Rachwalski.