To, że Trybunał Konstytucyjny (TK) nie pełni funkcji niezależnego organu - widać od dawna. To, że znaczna część sędziów trafiła tam za polityczne zasługi, a nie ze względu na wybitną wiedzę prawniczą - również. Ale rzadko zdarza się, by ktoś z TK w tak ostentacyjny sposób pokazał swoje polityczne uwikłanie oraz udowodnił, że nie rozumie swojej roli.
Doradca z trybunału
7 stycznia w portalu rp.pl ukazała się "opinia prawna" prof. Mariusza Muszyńskiego zatytułowana "O obcinaniu budżetu Prezydenta". Tu od razu zaznaczam, że słowa "opinia prawna" biorę w cudzysłów, gdyż to bardziej publicystyka polityczna niżeli analiza przepisów godna profesora.
Muszyński orzeka w Trybunale Konstytucyjnym. Jest tzw. dublerem, czyli osobą, która została wybrana do Trybunału Konstytucyjnego na miejsce uprzednio wybranej, lecz niezaprzysiężonej przez prezydenta osoby.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W swojej "opinii prawnej" prof. Muszyński wykazuje, że jeśli Sejm uchwali ustawę budżetową, w której finansowanie Kancelarii Prezydenta RP zostanie zmniejszone, prezydent powinien zaskarżyć taką ustawę do Trybunału Konstytucyjnego.
Orzekający w trybunale Muszyński idzie dalej. Sugeruje, że taka ustawa budżetowa byłaby niezgodna z konstytucją. Podkreślmy: jeśli Andrzej Duda posłuchałby rady prof. Muszyńskiego i skierował ustawę budżetową do trybunału, o jej zgodności z ustawą zasadniczą mógłby orzekać sam Muszyński.
Politykowanie zamiast orzekania
Doszło do całkowitego pomylenia ról. Sędzia Trybunału Konstytucyjnego nie ma prawa doradzać prezydentowi - ani publicznie, ani potajemnie. Jest od tego, aby oceniać zgodność z konstytucją ustaw, które powstają z udziałem głowy państwa. Ewentualnie, by rozstrzygać, czy pierwszy obywatel RP ma rację, gdy kieruje którąś z przedstawionych mu do podpisu ustaw do Trybunału Konstytucyjnego.
Co więcej, Muszyński w swej "opinii prawnej" sporo miejsca poświęca polityce. Dowiadujemy się przykładowo, że w ocenie Muszyńskiego prezydent jest obiektem niewybrednych ataków ze strony polityków Platformy Obywatelskiej albo że w publicznym zachowaniu części polityków rządzącej koalicji widać przekroczenie racjonalnych ram sporu politycznego.
Nawet jeśli byśmy uznali, że to prawda - to na pewno od wygłaszania takich ocen nie jest sędzia Trybunału Konstytucyjnego.
Z art. 195 ust. 3 konstytucji wynika przecież wprost, że sędzia Trybunału Konstytucyjnego nie może prowadzić działalności publicznej niedającej się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów. To kłopot dla wielu sędziów, także tych w stanie spoczynku.
Część traktuje to zobowiązanie bardzo poważnie - i unika wszelkich wypowiedzi o charakterze politycznym. Tymczasem prof. Muszyński, jak gdyby nigdy nic, na łamach poczytnych mediów ocenia działalność rządzącej koalicji oraz doradza prezydentowi, co ten powinien zrobić z ustawą, która zostanie przyjęta przez sejmową większość.
I tu od razu zaznaczam: to nie tak, że tylko Mariusz Muszyński przekroczył granicę. Tyle że to przecież żadne usprawiedliwienie. To, że nielubiany przez kogoś sędzia zachował się niewłaściwie, nie oznacza, że ktoś inny również może niewłaściwie się zachować. Nie powinno to w ten sposób działać.
Na usprawiedliwienie nie działa też to, że Muszyński w swej opinii ma trochę racji. Wskazuje bowiem logicznie, że ustawa budżetowa musi być tak skonstruowana, ażeby pozwalała właściwie funkcjonować każdemu organowi państwa.
Nie może być tak, że prezydent zostanie pozbawiony wszelkich środków, bo w praktyce oznaczałoby to "wyłączenie" prezydenta jako konstytucyjnego organu państwa. Ale, podkreślmy wyraźnie, taką opinię mogę napisać ja – jako niewpływający na rzeczywistość prawną w Polsce dziennikarz. Taką opinię może wyrazić polityk. Ba, może tak się wypowiedzieć prawnik objaśniający rzeczywistość prawną obywatelom. Ale nie sędzia.
Na obronę Mariusza Muszyńskiego w tej sprawie działa tylko jedno: wszelkie wymienione przeze mnie zastrzeżenia dotyczą sędziów. Tymczasem już sam Trybunał Konstytucyjny 3 grudnia 2015 r. stwierdził, że Mariusz Muszyński został wybrany na miejsce, które już wcześniej zostało przez Sejm obsadzone.
7 maja 2021 r. Europejski Trybunał Praw Człowieka w wyroku wydanym w sprawie Xero Flor przeciwko Polsce wskazał zaś, że wybór Mariusza Muszyńskiego do Trybunału Konstytucyjnego "dotknięty był poważnymi nieprawidłowościami", a spółka, która złożyła skargę, została pozbawiona prawa do "sądu ustanowionego ustawą", bo jej sprawą zajmował się m.in. Muszyński.
Mówiąc krótko: sędziemu nie przystoi to, co zrobił Mariusz Muszyński. Tyle że Muszyński nie jest sędzią.
Patryk Słowik jest dziennikarzem Wirtualnej Polski
Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl