Speaker Izby Reprezentantów Kevin McCarthy i prezydent USA Joe Biden po czwartkowym spotkaniu mają "kończyć uzgadniać szczegóły porozumienia" – podała agencja Reuters, powołując się na źródła w amerykańskiej administracji. Skutkiem ma być podniesienie amerykańskiego limitu zadłużenia na dwa lata przy równoczesnym wprowadzeniu ograniczeń wydatków w większości obszarów poza obronnością i wsparciem dla weteranów.
Podobne zapewnienia słyszy się jednak w ostatnich tygodniach regularnie, a porozumienia jak nie było, tak nie ma.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Poniesienia limitu zadłużenia wymaga amerykańska konstytucja
Jak przewiduje amerykańska konstytucja, to Kongres musi zatwierdzić każdą decyzję o zadłużeniu kraju. Od 1917 r. ta procedura jest uproszczona i polega na tym, że Kongres ustala limit, którego nie można przekroczyć, jeśli chodzi o emisję nowych papierów dłużnych.
Amerykański dług w ostatnich dekadach rośnie zdecydowanie szybciej, niż wcześniej, co sprawia, że limit trzeba podnosić raz na parę lat.
W rezultacie podobne kryzysy polityczne wokół podnoszenia limitu zadłużenia zdarzały się w ostatnich dekadach w Ameryce wielokrotnie. Dlatego też wielu obserwatorów sądzi, że i tym razem w ostatniej chwili dojdzie do podniesienia pułapu zadłużenia. Jak jednak z drugiej strony wskazują eksperci, teraz sytuacja jest wyjątkowo trudna, a amerykańscy politycy są bardziej nieprzewidywalni niż kiedykolwiek wcześniej.
Sekretarz stanu USA ostrzega. Problemy mogą wystąpić także w razie porozumienia
Sekretarz stanu USA Janet Yellen w środę po raz kolejny wyraziła zaniepokojenie obecną sytuacją. Podtrzymała też wcześniejsze szacunki, że obecny limit długu USA przekroczą już na początku czerwca. Jeśli Kongres nie zdąży podnieść limitu do tego czasu, w jej ocenie jest "prawie pewne", że rząd USA nie będzie w stanie wypełniać swoich zobowiązań.
Wcześniej w poniedziałek stwierdziła, że takie ryzyko może wystąpić już nawet 1 czerwca.
Obawiamy się też, że nawet jeśli dojdzie do porozumienia na ostatnią chwilę, wywoła to bardzo poważne napięcia na rynkach finansowych. Widzimy właśnie ich początki – stwierdziła Yellen.
W ten sposób Yellen odniosła się m.in. do obserwowanych w ostatnich dniach wzrostów rentowności amerykańskich obligacji, które wróciły blisko poziomów tuż sprzed bankructwa Sillicon Valley Bank. To właśnie ich skokowy wzrost w marcu był jednym z katalizatorów, które wywołały jego upadek.
Wnioski z 2011 r. nie nastrajają optymistycznie. Giełdy traciły po 20 proc.
Gdy w 2011 r. doszło do wyjątkowego opóźnienia w podniesieniu limitu, nie obyło się bez pierwszego w historii obniżenia ratingu USA. Również amerykańskie giełdy przeżyły załamanie i to rzędu 20 proc. ich wartości, przy czym największe giełdowe spadki odnotowano już po zawarciu porozumienia.
Jak podkreślają eksperci, teraz też nie należy oczekiwać euforii na rynkach, gdy tylko do porozumienia dojdzie. – Wręcz przeciwnie, możemy spodziewać się "poważnych turbulencji" – stwierdza w wypowiedzi dla CNN Michael Reynold,s wiceprezydent ds. strategii inwestycyjnych w Glenmede.
To dlatego, że Departament Skarbu USA będzie zmuszony zalać rynek krótkoterminowymi obligacjami, co może spowodować – jak wskazuje Reynolds – kryzys płynności i "wyssać" pieniądze także z rynków akcji, gdy kapitał będzie bardziej skłonny wybrać dostępne w nadmiarze i gwarantujące atrakcyjne oprocentowanie amerykańskie papiery dłużne.
Jeśli do porozumienia z kolei by nie doszło, nikt nie ma wątpliwości, że skutki dla rynków finansowych byłyby opłakane, a światu nie udałoby się najprawdopodobniej uniknąć kryzysu na niespotykaną skalę i o trudnych do przewidzenia skutkach.