Narzekania na spółdzielnie mieszkaniowe nie są nowością. Ludzie mają dość "wiecznych prezesów" otoczonych świtą swoich wiernych ludzi, którzy podejmują decyzje często zgodne z interesem jakichś swoich znajomych z firm remontowych czy usługowych, a nie spółdzielców.
"Gazeta Wyborcza" przypomina kilka głośnych przykładów, o których dowiedzieliśmy się w zasadzie tylko dlatego, że prezesi spółdzielni byli jednocześnie radnymi i w związku z tym musieli złożyć oświadczenia majątkowe. W przeciwnym razie spółdzielcy nie dowiedzieliby się, jakie pensje biorą prezesi.
I tak, prezes Pionkowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, w 2019 roku w spółdzielni zarobił ponad 182 tys. zł brutto. Miesięcznie wychodzi ponad 15 tys. zł brutto (choć w tym akurat jest też nagroda jubileuszowa). Rok wcześniej ten sam prezes zarobił ponad 130 tys. zł, co daje blisko 11 tys. zł brutto miesięcznie.
Prezes Legnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej w 2019 roku zarabiał średnio 18,5 tys. zł brutto, a rekordzista ze spółdzielni mieszkaniowej Nasza Praca w Częstochowie zainkasował w 2019 roku aż 415 tys. zł. Miesięcznie daje to 34,5 tys. zł brutto.
O zapowiadanym prawie zdążyliśmy już zapomnieć
Nie można oczywiście powiedzieć, że każda z około 3,5 tys. spółdzielni mieszkaniowych działa nieefektywnie i jest raczej kołem wzajemnej adoracji niż skutecznym podmiotem na rynku.
Na pewno są spółdzielnie, których członkowie chwalą sobie przynależność do nich, niemniej już w 2012 r. rozpoczęły się prace nad przepisami, mającymi uzdrowić sytuację w spółdzielniach.
"GW" przypomina, że reforma prawa spółdzielczego miałaby wprowadzić kadencyjność prezesów i wybieranie ich przez mieszkańców. W największych spółdzielniach możliwe byłoby zrezygnowanie z walnych zgromadzeń i podejmowanie decyzji przez przedstawicieli danych bloków. Tyle w ogółach, bo ustawy jak nie było, tam nadal nie ma.
Powołując się na spostrzeżenia zarządców nieruchomości, "GW" pisze, że właściciele poszczególnych lokali coraz częściej decydują się na wystąpienie ze spółdzielni i rozpoczęcie funkcjonowania nieruchomości w formie wspólnoty mieszkaniowej.
- Możliwość wyboru podmiotów obsługujących nieruchomość, a także wybór zakresu, w jakim dane firmy świadczą usługi, ma ogromny wpływ na wysokość opłaty eksploatacyjnej. W naszej praktyce niejednokrotnie zauważyliśmy, że zarządzanie budynkami mieszkalnymi przejętymi od spółdzielni mieszkaniowych może być bardziej efektywne i mniej kosztochłonne – wyjaśnia Paweł Nowicki, partner zarządzająca ds. rozwoju i zarządca nieruchomości w firmie Acresta.