Realia Warszawy: w sieci pojawia się ogłoszenie o pracę w salonie kosmetycznym. Nie mija pięć minut od umieszczenia oferty, a jest już pierwsze zgłoszenie. "Chcę pracować u was" - pisze młody Ukrainiec. Na kosmetologii się nie zna, ale może robić wszystko. - To była najszybsza odpowiedź na ofertę pracy, jaką miałam w ciągu ostatnich lat - śmieje się Katarzyna, właścicielka salonu.
Realia małego miasta: stawka rynkowa to za mało, by znaleźć chętnych do pracy w handlu. - Niektórzy rzucają pracę po kilku dniach, bo "nie to sobie wyobrażali". Inni nawet jej nie zaczynają, gdy słyszą, że na początku zaczniemy od okresu próbnego, od sprawdzenia, czy w ogóle im pasuje. Tak się teraz szuka pracowników, że samemu trzeba stawać za kasą - mówi Krzysztof, właściciel sklepu w Zielonej Górze.
Z marszu zatrudniłby 4-5 osób. Nie zatrudni, bo tylu chętnych nie przychodzi. A obcokrajowcy? Niewielu ich jest. Obie historie są prawdziwe, obie z jednego okresu.
Choć w Polsce jest blisko 1,5 mln Ukraińców, to na miejsce pracy wybrali zaledwie kilka lokalizacji. Na podstawie danych z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych można oszacować, ilu z nich pracuje i mieszka w poszczególnych województwach. Postanowiliśmy więc stworzyć mapę pracowników ze Wschodu w Polsce.
Obcokrajowcy wybierają wysokie pensje
Jak stworzyliśmy mapę? Na podstawie danych ZUS-u. Warto jednak zaznaczyć, że dane Zakładu mają jeden "minus". Odnoszą się tylko ubezpieczonych. A tych jest około 500 tys., czyli dane dotyczą co trzeciego obcokrajowca.
Na tej podstawie można jednak szacować, jak wygląda ostateczna liczba. I tak właśnie zrobiliśmy. Z danych ZUS-u wynika też, że… dla co trzeciego ubezpieczonego Ukraińca nie sposób wskazać województwa, w którym przebywa. Ponad 150 tys. ma adnotację "nieustalone województwo". Nie przeszkadza to jednak, by wskazać województwa, które cieszą się największym powodzeniem.
W całym badanym okresie zdecydowanie najwięcej ubezpieczonych cudzoziemców mieszkało na terenie województwa mazowieckiego - 16,4 proc. Popularnością cieszą się także województwa dolnośląskie oraz wielkopolskie i śląskie. Listę najpopularniejszych miejsc zamyka Małopolska. Najmniej cudzoziemców mieszkało z kolei w województwie świętokrzyskim.
Jak to przekłada się na liczby? Na samym Mazowszu Ukraińców jest ponad 200 tys. Ukraińców. Z kolei w Wielkopolsce oraz na Dolnym Śląsku ich liczba spokojnie zbliża się lub przewyższa 100 tys. W większości województw to kilkanaście - kilkadziesiąt tysięcy osób. I nie więcej. Warto jeszcze raz podkreślić, że szacunki nie uwzględniają blisko 400 tys. obcokrajowców, których miejsce pobytu nie zostało ustalone.
Co ciekawe, gdyby porównać mapę najbardziej popularnych województw wśród obcokrajowców z mapą najwyższych zarobków w województwach, to obie idealnie się pokrywają. Jak wynika z danych ZUS, od 2015 roku (kiedy ubezpieczonych było trzy razy mniej) najpopularniejsze kierunki się nie zmieniły. To było i jest Mazowsze, Wielkopolska i Dolny Śląsk. Na samym końcu jest województwo lubelskie, które przez wiele lat uchodziło za pierwsze miejsce wyboru Ukraińców, którzy szukają w Polsce edukacji. Dane wskazują, że nie było nigdy pierwszym wyborem do pracy. Wyedukowani Ukraińcy po prostu ruszali dalej w Polskę.
W grudniu średnia płaca skoczyła do rekordowych 5275 zł brutto. To jednak tylko statystyka. Okazuje się, że w 13 z 16 województw przeciętne zarobki są wyraźnie niższe. Na mapach zarobków dobrze widać podział na biedniejszy wschód i bogatszy zachód. Zdecydowanie najniższe płace są na ścianie wschodniej. Między województwem podkarpackim i dolnośląskim jest prawie 1300 zł brutto różnicy. I jak można przypuszczać - obcokrajowcy to doskonale wiedzą.
W średnich i dużych firmach najmniej płaci się w województwie warmińsko-mazurskim. Tam przeciętna płaca na koniec 2018 roku wynosiła 4187,82 zł brutto. To zaledwie 80 proc. uśrednionych zarobków w kraju. Przepaść jest jeszcze większa, jeśli porównamy to z województwem mazowieckim, gdzie zarabia się prawie 6100 zł brutto. Co ciekawe, niewiele mniej niż w mazowieckim płaci się w województwie śląskim. Do okrągłych 6 tys. brakuje niecałe 5 zł. Powyżej średniej krajowej jest jeszcze tylko dolnośląskie.