Polskie Sieci Elektroenergetyczne ogłosiły okres zagrożenia rynku mocy 23 września od godz. 19 do 21. Na razie nie oznacza to jednak zagrożenia dla odbiorców końcowych. To jednak alarm dla elektrowni.
Ogłoszenie okresu zagrożenia na rynku mocy w praktyce oznacza, że elektrownie na sygnał operatora muszą dostarczyć zakontraktowaną moc. Podobne umowy mają podpisane także przedsiębiorstwa, które na wezwanie operatora będą musiały wówczas zredukować pobór energii.
Jaki jest powód ogłoszenia stanu zagrożenia? Konrad Purchała, dyrektor Departamentu Zarządzania Systemem PSE dla portalu wnp.pl tłumaczył, że nie stało się to przez brak węgla.
Okres zagrożenia na rynku mocy został ogłoszony dzisiaj dlatego, iż w szczycie wieczornym zapotrzebowania prognozowana dostępna nadwyżka mocy ponad zapotrzebowanie była niższa niż wymagane dla bezpieczeństwa pracy systemu 9 proc. - wyjaśnił Konrad Purchała.
Dodał, że dzisiejsza napięta sytuacja jest rezultatem splotu kilku czynników: bardzo niskiej generacji źródeł wiatrowych sięgającej zaledwie ok. 150 MW przy mocy zainstalowanej ok. 8500 MW, braku importu energii elektrycznej w ramach wspólnotowego europejskiego rynku energii elektrycznej oraz nieplanowej niedyspozycyjności kilku jednostek wytwórczych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prognozy są niekorzystne, taka sytuacja może się powtórzyć
Na skutek tego rezerwa mocy w systemie energetycznym okazała się tak niska, że operator musiał postawić w stan gotowości wszystkie elektrownie. Okazuje się także, że podobna sytuacja wystąpiła również 22 września, ale wówczas ratowaliśmy się importem energii. Z kolei dziś operator sięgnął po narzędzie - rynek mocy.
Ponieważ obecne prognozy dotyczące wietrzności są niekorzystne dla energetyki, to nie jest wykluczone, że taka sytuacja może się w najbliższym czasie powtarzać.
Rynek mocy został wprowadzony w Polsce w 2018 r. (pierwsza główna aukcja), ale w praktyce zaczął działać w 2021 r., bo to był pierwszy rok dostaw mocy.
Polski system energetyczny już latem był na granicy blackoutu
O tym, że sytuacja na rynku mocy jest coraz trudniejsza, pisaliśmy także latem. Przypomnijmy, doszło wówczas do nieplanowanych wyłączeń bloków elektrowni: Połaniec, Opole, Kozienice, Turów.
Napisaliśmy wówczas, że polski system energetyczny bilansuje się ostatkiem sił dzięki niewielkiemu importowi. Eksperci zwracali wówczas uwagę na fakt, że polski system energetyczny znajduje się na granicy blackoutu (wielkoobszarowej awarii systemu energetycznego).
W odpowiedzi Polskie Sieci Elektroenergetyczne poinformowały na Twitterze, że "Krajowy System Elektroenergetyczny pracuje stabilnie, zachowana jest także odpowiednia rezerwa w jednostkach wytwórczych. PSE na bieżąco monitorują pracę KSE, a według aktualnych analiz w najbliższych dniach nie powinny wystąpić problemy bilansowe."