Szef Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz zapewnia, że nie groził zablokowaniem promocji wszystkich uczniów do wyższych klas, a tylko ostrzegał o tym, że taki scenariusz jest możliwy. Wypomniał minister edukacji Annie Zalewskiej, że - zdaniem związkowców - jest wobec nauczycieli cyniczna i lekceważąca.
Czytaj też: Premier zaatakował szefa ZNP, jest riposta
- To może emocjonalna reakcja, ale była to odpowiedź na słowa minister Zalewskiej, która lekceważyła nauczycieli. Wypowiedź dotycząca promocji uczniów była niezrozumiała dla większości, ale była skierowana wyłącznie do minister edukacji i wydaje się, że ona to całkowicie zrozumiała - powiedział Broniarz w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24.
Czytaj również: Strajk nauczycieli. 8 kwietnia dniem urlopu na żądanie
- Nie groziłem, a informowałem. To premier stosuje szantaż, presję i stawia pod ścianą. "Wam wolno protestować, ale najlepiej w wakacje i najlepiej przed siedzibą MEN". Decyzja należy tylko i wyłącznie do premiera. Jeśli przyspieszy działania, czekamy na ofertę rządu, jesteśmy gotowi na przystąpienie do rozmów już teraz. Ale po tamtej stronie takiej oferty nie ma - mówi Sławomir Broniarz.
Szef ZNP dopytywany był też przez Konrada Piaseckiego o to, czy możliwe jest przesunięcie egzaminów, by te się w ogóle odbyły. - Jest możliwe, ale wtedy skumulują się wszystkie na raz. Dla Centralnej Komisji Egzaminacyjnej byłby to ogromny problem, by przeprowadzić w jednym czasie egzamin ósmoklasity, gimnazjalny i maturalny - odpowiedział Sławomir Broniarz.
Odniósł się też do słów premiera o stawianiu na rozwój. - Nie ma bardziej prorozwojowego nastawienia niż inwestowanie w edukację - podkreślił szef ZNP.
Szef ZNP podkreśla, że wyłącznie rząd, na czele z premierem Mateuszem Morawieckim, może powstrzymać paraliż w systemie edukacji. Podkreślił też, że o strajku związkowcy mówią już od stycznia, a 5 marca ZNP przedstawił szczegóły ogólnopolskiej akcji.
- Dwa tygodnie i nie dzieje się nic. Tracimy czas, a rząd nie przedstawił żadnej propozycji. Nie dzieje się nic, co wskazywałoby, że zmierzamy do jakiegoś rozwiązania - mówi Sławomir Broniarz. Szef ZNP podkreśla, że celem strajku nie jest paraliż, a podwyżenie nauczycielskich pensji.
- Nie chcemy, aby rząd traktował to jako walkę polityczną. Piłeczka jest po stronie rządu, a tracimy czas na przepychanki słowne i niepotrzebne dyskusje - stwiedził.
Czytaj także: Strajk nauczycieli. Tym z Gdyni grożą odebraniem pensji
- Jeśli nie dojdziemy do porozumienia, musimy zdawać sobie sprawę, że może nie dojść do egzaminów. Brak promocji jest dla nas niewyobrażalny, interes ucznia to nieprzekraczalna granica. Rząd musi zadziałać - powiedział Broniarz w "Rozmowie Piaseckiego".
Wyraźnie dodał, że strajk jest bezterminowy, a w jego trakcie strajkujący nauczyciele nie będą wykonywać żadnych obowiązków zawodowych. - Strajk, zgodnie z prawem, polega na całkowitym odstąpieniu od wykonywania pracy. Żaden nauczyciel nie może być zmuszony do opieki nad dziećmi w czasie strajku, bo ograniczałoby to jego prawa pracownicze. Za bezpieczeństwo i opiekę nad dziećmi niestety odpowiadają w tym czasie dyrektorzy - powiedział Broniarz.
- Bez zmiany poziomu wynagradzania nauczycieli nie poprawimy w Polsce edukacji. Chcemy ten system zliberalizować, odciążyć dzieciaki od zadań. Poprawić jakość edukacji. Jednak mamy 11 różnych grup nauczycielskich, a większość żyje za minimum socjalne - stwierdził Broniarz.
Czytaj też: Zalewska: Gwarantuję, że egzaminy się odbędą
Odniósł się też do rodziców. Podkreślił wagę ich interesu, poprosił o wsparcie i podziękował za to, które już nauczyciele od nich dostali. Dodał jednak, że zwieszenie strajku na czas egzaminów byłoby "kuriozalnynm działaniem".
- Bieda nauczycielska nie powinna nas różnić. Wszystko zaczyna się od edukacji. Moim celem nie jest paraliż, tylko poprawa sytuacji finansowej nauczycieli. Musimy brać także pod uwagę interes rodziców, na których wsparcie bardzo liczymy - podsumował szef ZNP Sławomir Broniarz.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl