533 zł - za przyciągnięcie jednego pracownika-wyborcy. 1,1 tys. zł - za przyciągnięcie jednego seniora-wyborcy. 2,2 tys. zł - za przyciągnięcie jednego rodzica-wyborcy. Tak mógłby prezentować się kalkulator opłacalności obietnic Prawa i Sprawiedliwości. W porównaniu do sztandarowych obietnic PiS, spełnienie żądań nauczycieli jest zbyt kosztowne.
- Prawo i Sprawiedliwość włączyło kalkulator i wyliczyło, ilu potencjalnych wyborców może przyciągnąć obietnicami. Nauczyciele w starciu z 500+ lub 13. emeryturą po prostu nie mają szans. Przynajmniej z perspektywy czysto finansowej - mówi money.pl dr Aleksander Łaszek, ekonomista z Forum Obywatelskiego Rozwoju.
- Koszty spełnienia żądań nauczycieli, przeliczone na jednego potencjalnego wyborcę, są gigantyczne. A to nie koniec. Nauczyciele są też wyjątkowo niechętną wobec rządu grupą. Trudno ich będzie nakłonić samymi podwyżkami do głosowania na PiS - dodaje.
- Dopóki traktujemy protest jako sprawę samych nauczycieli, rządowi PiS nie opłaca się dawać im podwyżek. Liczy się, niestety, kupowanie głosów, a nie rozwój kraju - mówi.
I jak przekonuje, "dla każdej partii najważniejsi są wyborcy wahający się". - To wyborcy, którzy raz głosują na jednych, raz na drugich i dość łatwo zmieniają preferencje. Oni głosują portfelem - dodaje.
Duży wydatek, mały zysk
Jak wypadają obietnice PiS pod względem wyborczym? Największą siłę rażenia ma obniżka PIT z 18 do 17 proc. oraz podniesienie kosztów uzyskania przychodów. W Polsce w sumie jest 16 mln pracowników - więc to grupa, która może odczuć zmiany w podatkach.
Jak liczyliśmy w money.pl, Polacy zarabiający pensję minimalną w wysokości 2250 zł brutto, w ciągu roku zyskają 446 zł "na rękę". Na koncie, zamiast 1633 zł, co miesiąc zobaczą 1670 zł. Jak wynika z szacunków money.pl, zarabiający 2,5 tys. zł brutto mogą liczyć w ciągu roku na dodatkowe 472 zł na rękę. Miesięcznie to wyższa pensja o około 40 zł. Im wyższy zarobek w ciągu miesiąca, tym wyższy zysk na zmianach.
Koszt programu w przeliczeniu na jednego wyborcę jest najniższy z całej "piątki" Jarosława Kaczyńskiego. W przypadku samej obniżki PIT to zaledwie 533 zł na potencjalny głos. W przypadku obniżki PIT połączonej z podwyższeniem kosztów uzyskania przychodów to "tylko" 718 zł.
Inne programy? W przeliczeniu na potencjalnych wyborców również nie wychodzą drożej niż spełnienie żądań nauczycieli.
W 2019 roku Prawo i Sprawiedliwość wyda na przykład 9,5 mld zł na program "500+" na każde dziecko. Jak wynika z projektu ustawy, z programu skorzysta blisko 4,4 mln rodzin. To armia maksymalnie aż 8,8 mln wyborców (przy założeniu, że 100 proc. rodzin to 2 rodziców). W przeliczeniu na jeden potencjalny głos PiS musi wydać z budżetu około 1090 zł. W sumie jednak rocznie program będzie kosztować dwa razy więcej - blisko 19,5 mld zł. W dłuższej perspektywie obietnica kosztuje zatem około 2258 zł na potencjalny głos jednego rodzica.
To wynik prostego działania - koszt programu został podzielony przez maksymalną liczbę beneficjentów.
Warto podkreślić, że 8,8 mln potencjalnych głosów to zdecydowanie więcej niż PiS uzbierał w wygranych w 2015 roku wyborach. Wtedy w całej Polsce PiS zdobył 5,7 mln głosów.
Równie atrakcyjnie z politycznego punktu widzenia wygląda program tzw. 13. emerytury. 1,1 tys. zł brutto jeszcze w maju trafi do 9,7 mln seniorów - emerytów i rencistów. W sumie na program powędruje blisko 10,7 mld zł. Tutaj koszt na jednego potencjalnego wyborcę wynosi 1,1 tys. zł - dokładnie tyle, ile dostaną seniorzy.
Nauczyciele na przegranej pozycji
Porównując same koszty, żądania nauczycieli nie wydają się wyjątkowo kosztowne. Są zbliżone do ceny za 13. emeryturę i pół roku działania programu "Rodzina 500+" dla pierwszych dzieci. Sprawa wygląda inaczej, gdy koszt programu przeliczy się na potencjalne głosy wyborcze. W Polsce jest 700 tys. etatów w przedszkolach i szkołach.
Podniesienie pensji dla wszystkich – według propozycji ZNP – kosztowałoby od 10 do 12 mld zł. Efekt? Na jednego nauczyciela, który miałby stać się wyborcą PiS - trzeba wydać ponad 17 tys. zł.
Relacja wydatków do korzyści - dla partii - jest tutaj kluczowa. I jest na niekorzyść nauczycieli. Powód? Za podobne pieniądze można zgarnąć kolejną grupę - na przykład przedsiębiorców, którym można obniżyć składki.
Prawo i Sprawiedliwość ma jeszcze dwie dodatkowe obietnice: rozwój sieci połączeń autobusowych oraz zerową stawkę podatku dla młodych pracowników do 26. roku życia.
Pełne wyliczenie kosztów tych propozycji nie jest jednak możliwe. W pierwszym przypadku trudno oszacować, jak wielu Polaków skorzysta z połączeń. W drugim wypadku brakuje jeszcze jednoznacznych przepisów, które wskażą, kto skorzysta z zerowej stawki.