Na czym polega system e-doręczeń? W skrócie: zamiast otrzymać list polecony, przedsiębiorca otrzyma z urzędu maila. Traktowany będzie tak samo.
Ktoś jednak systemem teleinformatycznym musi zarządzać. Prawdopodobnie będzie to Poczta Polska. A to nie podoba się Konfederacji Lewiatan.
"Nowe regulacje dotyczące e-doręczeń stanowią niedozwoloną pomoc publiczną dla spółki Skarbu Państwa, a transfer olbrzymich pieniędzy do Poczty Polskiej nie rozwiąże żadnego z istniejących problemów tej instytucji" – czytamy w stanowisku Konfederacji, przesłanym do naszej redakcji.
Obejrzyj: Podatek handlowy? Nie łudźmy się: będzie drożej
Eksperci dodają również, że "obecna wersja projektu ustawy nie tylko tworzy szkodliwy mechanizm uzyskiwania przez Pocztę Polską niedozwolonych transferów środków publicznych, ale stanowi również krok wstecz, jeśli chodzi o tempo wdrożenia e-doręczeń w Polsce".
Wcześniej w koncepcji e-doręczeń kluczową rolę miały pełnić banki lub operatorzy telekomunikacyjni. Tak ten program widziała była już minister cyfryzacji Anna Streżyńska.
Później okazało się jednak, że to właśnie narodowy operator pocztowy ma zostać kluczowym podmiotem w budowie e-administracji. To za sprawą nowego gospodarza w resorcie cyfryzacji – Marka Zagórskiego Poczta Polska ma szanse na ten kontrakt.
Rząd chce, by zarówno dla przedsiębiorców, jak i zwykłych obywateli elektroniczne polecone były kompletnie darmowe. Koszty obsługi korespondencji w dwie strony mają ponosić urzędy, które według szacunków i tak oszczędzą na tym około 100 mln zł rocznie.
Prace wokół tego pomysłu wyraźnie ostatnio przyspieszyły. Ostateczny projekt w tej sprawie ma być gotowy do końca roku. Jednak ostateczne wdrożenie zaplanowano do 2021, a do tego czasu e-polecony wprowadzany będzie etapami. Udział tylko PP w tym przedsięwzięciu będzie groźny dla rynku? Zdaniem Lewiatana - tak.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl