Zapowiedź von der Leyen cytuje w piątek agencja Reutera. Jak uzasadnia szefowa KE, limit cenowy na rosyjski gaz byłby odpowiedzią na działania prezydenta Rosji Władimira Putina, który próbuje manipulować europejskim rynkiem energii. Przypomnijmy, w ramach szantażu energetycznego dostawy gazu z Rosji do Europy drastycznie spadły. To reakcja na zachodnie sankcje wprowadzone na Moskwę za inwazję na Ukrainę.
Unia chce zaciskać pasa
Reuters podaje też, że w piątek Mechthild Woersdoerfer, zastępca dyrektora generalnego departamentu energii w Komisji Europejskiej, poinformowała o toczących się w KE pracach dotyczących wprowadzenia limitu cen na energię. W grę może też wchodzić plan zmniejszenia popytu na nią. Efekty tych prac Ursula von der Leyen ma przedstawić 14 września.
Wcześniej, 9 września, ministrowie energii państw Unii Europejskiej odbędą nadzwyczajne spotkanie. Mają na nim omawiać reakcję na gwałtowny wzrost cen energii, który uderza w przemysł i gospodarstwa domowe wielu krajach UE.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mechthild Woersdoerfer zapowiedziała też w piątek, że Bruksela rozważa również opodatkowanie nadzwyczajnych zysków, jakie firmy osiągają z powodu gwałtownego wzrostu cen energii. Reuters przypomina, że Włochy już zdecydowały się na taki podatek, jednak wprowadzenie go na poziomie całej Unii wymagałoby jednomyślności wszystkich krajów Wspólnoty, a o to może być trudno.
Rosja grozi zakręceniem kurka
Agencja podaje też, że w piątek rzecznik prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow zapowiedział, że Rosja nie będzie sprzedawała ropy krajom, które wprowadzą limity cen na surowce energetyczne. Takie ograniczenie - zdaniem przedstawiciela Kremla - miałoby bowiem katastrofalny wpływ na światowy rynek ropy.
- Kontrahenci, którzy narzucą limit cenowy, nie znajdą się wśród odbiorców rosyjskiej ropy - powiedział dziennikarzom Pieskow. - Po prostu nie będziemy z nimi współpracować na zasadach nierynkowych - dodał.