Jedna z najbardziej zaawansowanych szczepionek przeciwko koronawirusowi, stworzona przez firmę Pfizer we współpracy z firmą BioNTech, musi być przechowywana w temperaturze przynajmniej -70° Celsjusza. To o 30 stopni mniej niż zimą na biegunie północnym. To potężne wyzwanie dla całego łańcucha dostaw.
- Zwykle szczepionki wymagają jedynie chłodzenia, większość musi być przechowywana w temperaturze od 2 do 8 stopni Celsjusza. Można je kupić w aptece i trzymać w domowej lodówce. Najbardziej nietypowe znane szczepionki wymagają utrzymywania temperatury -25 stopni Celsjusza – mówi w rozmowie z money.pl Roman Nowosielski, lekarz rodzinny z Warszawy. Najnowsze dzieło Pfizera przesuwa tę granicę do wartości spotykanych jedynie w nielicznych laboratoriach.
Amerykańskie Centers for Disease Control and Prevention (CDC), czyli agencja zajmująca się m.in. walką z wirusami i epidemiami, na razie przestrzega przed euforią. Bo wynalezienie szczepionki to dopiero pierwszy krok do zwalczenia pandemii. Drugim jest dostarczenie szczepionek do potrzebujących i aplikacja.
Jak na razie tzw. ultrazamrażarki, zdolne wytworzyć temperaturę rzędu -80 stopni Celsjusza, są na wyposażeniu laboratoriów i centrów badawczych przemysłu biotechnologicznego. W skali globu jest ich "ultramało". Jak pisze serwis Quartz, w Karolinie Północnej, stanie będącym hubem globalnej biotechnologii, takich zamrażarek jest ok. 10. W większości innych stanów jest ich mniej.
Mowa oczywiście o zamrażarkach zdolnych do pomieszczenia tysięcy dawek szczepionek oraz o odpowiedniej certyfikacji, zapewniającej bezpieczeństwo leku. Mniejsze ultrazamrażarki są na wyposażeniu wielu laboratoriów – ale to sprzęty wielkości domowej lodówki i z innymi certyfikatami. Są dostępne nawet w sklepach internetowych, kosztują od 40 do 80 tysięcy złotych za sztukę.
Na razie CDC zaleca umiar i niekupowanie przez władze ultrazamrażarek. Bo jeszcze nie wiadomo, jak szczepionki dystrybuować.
Czego wymaga szczepionka Pfizera?
Firma Pfizer stworzyła pojemniki, które utrzymują około 1000 do 5000 dawek w temperaturze -75°C (plus minus 15°) przez 10 dni. Pomaga w tym suchy lód. Firma współpracuje również z UPS przy budowie dwóch mroźni, jednej w Louisville w stanie Kentucky, a drugiej w Holandii, które utrzymają 48 000 fiolek szczepionki w temperaturze -80°C.
Po dostarczeniu do odbiorców, szczepionki mogą być przechowywane w ultrazamrażarkach do 6 miesięcy. Mogą też pozostać w pojemnikach Pfizera, ale suchy lód trzeba uzupełniać maksymalnie co 15 dni. Po rozmrożeniu muszą być zużyte w ciągu 5 dni.
Wszystkie te czynności wymagają niebywałej synchronizacji i precyzji. Dość powiedzieć, że spedytory termiczne nie mogą być otwierane częściej niż dwa razy dziennie i powinny zostać zamknięte w ciągu 1 minuty.
Co ciekawe – Pfizer musiał rozwiązać jeszcze kwestię fiolki na szczepionkę. Zwykłe szkło w takich warunkach pęka. Pfizer zaprosił do współpracy firmę Corning, która jest producentem szkła na obudowy smartfonów. Stworzono całkowicie nowy rodzaj szkła, który wytrzyma takie warunki, jakich wymaga szczepionka.
Ale ciągle pojawiają się kolejne problemy. Jeden do suchy lód. Na skalę przemysłową jest on wytwarzany z dwutlenku węgla, przy produkcji etanolu. A ta podczas pandemii spadła, więc dostępność lodu jest niska.
Szczepionka nie przyjdzie do człowieka, ale człowiek do szczepionki
Druga sprawa to dystrybucja do punktów szczepień. W obecnej sytuacji nie ma się co łudzić, że szczepionki dotrą do szpitali czy przychodni.
- Jest w zasadzie pewne, że państwa będą musiały stworzyć centra szczepień, do których w sposób precyzyjny i skoordynowany trzeba będzie dowozić osoby na szczepienie. I to dwukrotnie, bo aby szczepionka zadziałała, musi zostać podana w dwóch dawkach – mówi dr Nowosielski.
Kolejnym problemem, który trzeba będzie rozwiązać, to liczba centrów szczepień. Na razie żaden z wirusologów, z którymi rozmawialiśmy, nie podejmuje się oszacowania tego, ile takich punktów potrzeba w Polsce i gdzie miałyby powstać. Nie wiadomo też – i głowią się nad tym rządy na całym świecie – jak dowieźć tam osoby na szczepienie, w sposób, który będzie dla nich bezpieczny.
W USA powstał specjalny projekt o nazwie Warp Speed. Zadaniem jednostki kierowanej przez amerykańskiego generała jest taka koordynacja dystrybucji, by szczepionka trafiła dokładnie tam, gdzie jest potrzebna, i w idealnie dobranym czasie. Na potrzeby projektu stworzono program Tiberius, łączący dane firm transportowych i rządu. Powstał w dwa miesiące.
Pfizer pracuje nad mniejszymi kontenerami transportowymi, które będą gotowe "do 2021 roku". Może się też okazać, że to za późno – bo inne firmy również prowadzą zaawansowane prace nad szczepionkami na koronawirusa.
Jedna z nich, stworzona przez firmę Moderna, wymaga wysyłki w temperaturze -20°C. A to niesamowicie obniży wymagania transportowe. W takim scenariuszu szczepionka Pfizer mogłaby być potencjalnie używana w klinikach masowych szczepień, podczas gdy inne szczepionki byłyby używane na mniej zaludnionych obszarach.